Tytuł: My Lord
Paring: Tatsuro x Hiroto
Od autorki: Jeszcze jedna część i dobrniemy do końca. :3
CZĘŚĆ VIII
Budzę się w jego
sypialni, leżąc na łóżku. Odwracam się na drugi bok i niemalże natychmiast
zalewa mnie fala rozrywającego bólu. Pojękuję cicho, wtulając się w poduszkę.
Słone łzy znaczą biały materiał. Nadal mam na sobie ten idiotyczny, czerwony
strój.
Drzwi otwierają
się.
− Śpisz? – pyta
Tatsuro, podchodząc do łóżka. Odsuwam się na krawędź. – Nie bój się.
− Nie podchodź do
mnie.
− Będę do ciebie
podchodził, kiedy tylko mam na to ochotę.
− Jeszcze ci mało?
– szepczę, spoglądając na niego zapłakanymi oczyma.
Siada na łóżku i
przygląda mi się, tak jakoś smutno.
− Bardzo cię boli?
− Tak –
odpowiadam, płacząc.
Głaszcze mnie po
głowie. Powrócił dobry Tatsuro?
− Przyzwyczajaj
się do tego. Jesteś moją dziwką. – Jednak nie.
− Dlaczego mi to
robisz?
Nie odpowiada,
tylko wpatruje się we mnie uważnie, gładząc dłonią moje plecy. Lubię te chwile,
kiedy jest dla mnie dobry. Gdyby tylko był taki zawsze, z pewnością stałby się
dla mnie kimś ważnym. Mógłbym go wtedy pokochać. Ale on nie wie co to znaczy
kochać. A nie mógłbym darzyć miłością bezuczuciowej kukły.
− Jesteś głodny?
Kiwam głową.
Bierze mnie na ręce i schodzi do jadalni. Natychmiast wracają wspomnienia z
wczorajszego dnia.
Mimowolnie wtulam
się w Tatsuro, jakby mając nadzieję, że ochroni mnie przed przeszłością. Sadza
mnie na podłodze przy dwóch wypełnionych miskach. Patrzę na niego ze smutkiem.
Znów mam jeść jak pies? Klepie mnie po głowie i siada przy stole.
− Nie jesz? –
pyta, zauważając, że smętnie wpatruje się w naczynia.
− Wolałbym jeść
jak cywilizowany człowiek – wyznaję.
− Szczeniaki nie jedzą
przy stole.
− Pierwszego dnia
jadłem – przypominam.
− Pierwszy dzień
miał być łagodny, jako takie wprowadzenie do życia tutaj.
Łagodny? Już wtedy
mnie zgwałcił.
− Jednak tamta
metoda bardziej mi się podobała.
− Dziwko, ja nie
będę zwracał uwagi na to, co ci się podoba, a co nie. Ciesz się, że nie trzymam
cię w piwnicy. A wiedz, że mogę to zrobić. Chcesz tego?
− Nie.
− No właśnie, więc
doceniaj to, co masz.
Biorę do ręki
kromkę chleba i odgryzam mały kęs. Kiedy kończę, Tatsuro bierze mnie do góry.
Znów mnie niesie za co jestem mu wdzięczny, ponieważ ponownie z powodu bólu
nigdzie bym nie doszedł.
− Czy mógłbym się
przebrać? – pytam nieśmiało, kiedy sadza mnie na łóżku.
− Nie.
− Dlaczego?
− Bo mi się podobasz
w tym stroju.
Wzdycham ciężko i
kładę się na łóżko, odrobinę się przy tym krzywiąc. Kładzie się obok mnie i
sunie dłonią po mojej łydce, następnie ociera się palcami o udo i powoli wsuwa
pod falbany spódniczki.
Zaciskam usta,
żeby nie wydobył się z nich jakiś protest. Wiem, że to tylko pogorszyłoby
sprawę.
− Nic nie mówisz?
– dziwi się.
− Cokolwiek bym
nie powiedział, i tak nic to nie da.
− Masz rację.
Jednak kiedy jego
ręka dotyka mojej męskości nie wytrzymuję:
− Przestań. –
Strącam jego dłoń.
− A jednak. Ale
wiesz, że i tak będę robił to, co mi się podoba. – Zaciska palce na moim
kroczu.
Moje gardło
opuszcza krótki jęk.
− Podoba ci się –
zauważa, zadowolony.
− Wcale mi się nie
podoba.
Durniu – dodaję w
myślach.
− To mnie boli –
mówię głośno.
Masuje ręką mojego
członka, wywołując tym samym dalszą serię jęków, tym razem przyjemności.
Zamykam oczy i wiję się pod jego dotykiem. Jestem pełen sprzeczności: z jednej
strony chcę, żeby przestał, a z drugiej pragnę, aby ciągnął to w
nieskończoność. Kiedy już niemalże dochodzę, cofa dłoń.
− Nie, proszę, nie
przestawaj… − Rozchylam nogi, domagając się dalszych pieszczot.
− Ty mały egoisto
– śmieje się. – Ty mi się tu zaraz podniecisz, a co ze mną?
Rozpina rozporek,
zsuwa spodnie i przyciąga mnie za obrożę do swojego krocza.
− Zasłuż sobie na
więcej.
− M-muszę?
− Nie, wiesz, nie
musisz – odpowiada sarkastycznie, przewracając oczyma. – Pewnie, że tak.
Drżącymi palcami
chwytam jego penisa, mając nadzieję, że doprowadzę go do szczytu samymi rękoma.
Pieszczę dłońmi jego męskość, ale jemu najwyraźniej się to nie podoba, bo
chwyta mnie za włosy i znacząco przysuwa moją głowę bliżej. Biorę do ust
jedynie główkę i zaczynam ssać. Przyciąga mnie jeszcze bardziej, przez co biorę
go całego, krztusząc się. Czuję jak do oczu napływają mi łzy. Manewruje na nim
językiem starając się, jak najszybciej doprowadzić go do spełnienia. Czuję jak
twardnieje. Na przemian liżę i ssę, modląc się, by było już po wszystkim. To
zbyt upokarzające, ponadto jego członek jest zdecydowanie za duży jak na moje
usta, przez co się dławię. Odrzuca głowę do tyłu, nadal trzymając mnie za
włosy. Z jego ust wypływają jęki i westchnienia. Po jakimś czasie nareszcie
dochodzi, zalewając moje usta spermą.
− Połknij –
rozkazuje.
Wykonuję jego
polecenia, lekko się przy tym krzywiąc.
− Zasłużyłeś –
stwierdza i popycha mnie na posłanie.
Znów dotyka mnie
tam, gdzie nie dotykał mnie jeszcze nikt. On jest pierwszy i nie cieszę się z
tego powodu. Jego palce po raz kolejny wprawiają moje ciało w przyjemne
drgania. Czuję jak moje przyrodzenie się unosi, jak przyjemność, którą sprawia
mi dłoń Tatsuro, rozchodzi się po całym moim ciele. Wszędzie, aż po czubki
palców niesamowita rozkosz. Dochodzę, wzdychając i brudząc jego dłoń. Zlizuje
białą ciecz, obserwując mnie spod lekko przymkniętych powiek. Wygląda teraz tak
kusząco, że całą siłą woli muszę się opierać, by nie przysunąć się do niego i
go nie pocałować. I nagle podczas trwania tej krótkiej chwili coś się zmienia.
Rytm mojego serca przyspiesza, kiedy patrzę jak jego język, sunie po dłoni, jak
czarne oczy przyglądają mi się. I chociaż nie ma w nich żadnego uczucia do
mnie, moje tęczówki patrzą na niego z największą miłością i oddaniem, na jakie
tylko je stać.