10 lutego 2013

18. Empty Beauty (Kaya x Mana)




Tytuł: Empty Beauty
Pairing: Kaya x Mana
Autor: Black Cherry
Od autora: Trochę to… psychodeliczne?
Nina Nishimura: Jeśli chodzi o zakończenie My Lord, to miało to wyglądać zupełnie inaczej. Zdecydowanie gorzej dla Hiroto, ale nie chciałam tak się nad nim znęcać. A gdyby Hiroto wyznał Tatsu miłość, ten z pewnością by go wyśmiał. Taka już natura naszego Tatsuro.

A teraz wiadomość dla osób, które sobie co nie co „pożyczyły”.  Jeżeli jeszcze raz w jakimś opowiadaniu, na jakimś blogu zobaczę MÓJ pomysł, to nie będzie już tak kolorowo. Nie po to się trudzę i wymyślam to wszystko, żeby ktoś mi to chamsko zerżnął.  Nie macie pomysłu? Poczekajcie aż wpadnie wam do głowy. A nie przerabiacie to, co już ktoś wymyślił.

To wszystko ode mnie. Zapraszam do czytania.

Szklana tafla. Twoje oczarowane spojrzenie. Szept: „Jesteś piękny”. Znów to robisz. Znów siedzisz przed tym cholernym lustrem i nie, nie patrzysz, ty pożerasz wzrokiem swoje odbicie. Zachwyt malujący się w twoich tęczówkach jest aż namacalny. Niemalże czuję tę miłość, którą darzysz samego siebie. Nie zdajesz sobie sprawy, że ja to wszystko widzę. I mimo, że nic takiego nie robisz, czuję się zdradzony. To przecież śmieszne. Nie możesz zdradzać mnie z samym sobą… A jednak tak jest.
Jesteś piękny i, co najgorsze, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Na początku cieszyłem się, że potrafisz siebie docenić, że jesteś swoim przyjacielem, że szanujesz siebie. Ale z czasem, kiedy zacząłem coraz częściej przyłapywać cię na tym, że przy każdej nadarzającej się okazji przeglądasz się we wszystkim, co chociaż w minimalnym stopniu odbija świat, zacząłem traktować to jako przekleństwo. Ty kochasz siebie, a kto mnie pokocha?
Myślałem, że skoro jesteś ze mną, naprawdę ci na mnie zależy. Później jednak zrozumiałem, że najzwyczajniej w świecie potrzebujesz kogoś, kto będzie cię obsypywał pochwałami. Kto będzie ci codziennie przypominał, że jesteś ósmym cudem świata. Taka moja rola w naszym związku, ale mimo to nie potrafię cię zostawić. Za bardzo cię kocham. Za bardzo uzależniłem się od ciebie, od twojego zapachu , dotyku, którym tak rzadko mnie obdarowujesz, przez co jest dla mnie jeszcze cenniejszy. Uzależniłem się nawet od tego szaleństwa, które masz w oczach, gdy tylko widzisz swoje odbicie.
***
Kiedy spacerujemy ulicami miasta, przeglądasz się w sklepowych witrynach i szybach samochodów. Myślisz, że tego nie widzę, ale ja doskonale wiem, co się dzieje. Znów masz randkę. Ale nie ze mną, jakby się mogło wydawać, tylko z samym sobą. Traktujesz swoje odbicie jak żywą istotę. Czasami zastanawiam się, dlaczego jeszcze siłą nie zaprowadziłem cię do lekarza. Ale z drugiej strony nie mógłbym ci tego zrobić. Może i jesteś nienormalny, ale chcę, żebyś był szczęśliwy. A skoro to przynosi ci szczęście…
***
Będąc w parku, chwytasz mnie za rękę i ciągniesz w swoją stronę. Nie zwracam zbytnio uwagi dokąd idziemy, za bardzo pochłania mnie rozkoszowanie się twoim dotykiem. Dopiero, kiedy mnie puszczasz dostrzegam, gdzie mnie zaciągnąłeś. Znajdujemy się przy basenie, który wypełnia woda tryskająca z fontanny. Mogłem się tego domyślić. Siadasz bardzo blisko zbiornika, ukradkiem zerkając na swoją twarz, którą odbija tafla. A ja… ja zaciskam dłonie w pięści i z całych sił staram się nie rozpłakać.
***
Patrzysz mi w oczy. Gdyby nie to, że siedzę na krześle w kawiarni, pewnie ugięłyby się pode mną kolana. Patrzysz na mnie dokładnie, tak jak na swoje odbicie. Z miłością, pożądaniem, zabarwionymi nutką szaleństwa, zniecierpliwienia. Kochasz mnie. Po raz pierwszy jestem skłonny w to uwierzysz. Kochasz mnie. Dziś jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Kochasz mnie. Teraz jestem tego pewien. I mogę ci wybaczyć wszystko, co do tej pory robiłeś. Chcę przedłużać tę chwilę w nieskończoność. Chcę, żebyś patrzył tak na mnie już zawsze. Ponieważ nareszcie mnie kochasz…
A po chwili do mnie dociera, że przecież w ten sposób patrzyłeś tylko na siebie, nigdy na mnie i uświadamiam sobie, że to nie do mnie kierowane są te uczucia, ale do twojej twarzy odbitej w moich oczach. Natychmiast je zamykam.
− Patrz na mnie – nakazujesz, ujmując dłońmi moją twarz.
Nie mogę w to uwierzyć. Nawet z moich oczu zrobiłeś swoje zwierciadła, by pogrążać się w swoim szaleństwie, swoim uzależnieniu.
Odtrącam twoje ręce i wybiegam z kawiarni. Tym razem nie walczę z łzami.
***
Siedzisz przed lustrem rozczesując czarne pukle swoich włosów. Obserwuję cię, ukryty za niedomkniętymi drzwiami. Powoli odkładasz grzebień i dłońmi suniesz po swoim ciele. Przebiegasz palcami po delikatnie rysujących się żebrach. Podnosisz nogę i opierasz ją o szafkę. Twoja ręka masuje udo leniwymi ruchami i niespiesznie zbliża się do krocza. Zanurza się w twoich spodniach. Najpierw uważnie spoglądasz w swoje oczy, a następnie powoli przysuwasz się do lustra i całujesz zimną powierzchnię. Wysuwasz język, zataczając nim okręgi na tafli. Twoje oczy są zamknięte, słyszę twoje stłumione mruknięcia. Ten widok i dźwięki doprowadzają mnie do szału. Dlaczego przy mnie nigdy się tak nie zachowujesz? W czym jestem gorszy od ciebie? Wpadam do pokoju; drzwi obijają się o ścianę. Odrywasz się od lustra, patrząc na mnie z przerażeniem. Przewracam szafkę z zamontowanym na niej zwierciadłem. Szkło pęka, uderzywszy o podłogę. Twój krzyk roznosi się po pomieszczeniu.
− Jak mogłeś?! Jak mogłeś?! – powtarzasz, płacząc.
Zmierzam w kierunku drzwi. Nie czuję nic poza dziwnym uczuciem wolności i satysfakcji. Nie żałuję tego, co zrobiłem. Nie obchodzi mnie, co teraz czujesz. Nie zależy mi na tym, żebyś był szczęśliwy. Nie zależy mi na tobie.
Zatrzymuję się w progu, słysząc twój szept. Trzymasz w dłoni jeden z większych odłamków i przeglądając się w nim, nie zwracając uwagi na to, że ranisz sobie palce, mówisz, jak w amoku:
− Nic się nie martw, kochanie, zaraz cię naprawimy. I tak jesteś piękny.