19 listopada 2014

166. Taste of Death cz. X (Aki x Shindy)





Tytuł: Taste of Death
Pairing: Aki x Shindy
Notka autorska: Dziękuję Wam bardzo za komentarze. <3 Ta część jest z perspektywy Shindy’ego i niezbyt mi się podoba. Mam już mniej więcej pomysł na zakończenie tego opowiadania. Ostatnio dopisałam trochę do Hot Chocolate oraz Little Complex, zaczęłam również pisać opowiadanie yuri.

Pytanie do Was: Jakie opowiadanie chcielibyście najbardziej przeczytać? (Opisy znajdziecie w zakładce Opowiadania)

1)Anorexia (Masatoshi x Shindy)
2)Zielony-Szaliczek (Tatsuro x Dunch)
3)Katarynka (Kamijo x Hizaki)
4)Little Complex (Tatsuro x Ruki)
5)Hot Chocolate
A może coś zupełnie nowego? Chociaż wiem, że raczej wolelibyście, żebym najpierw wszystko dokończyła, prawda?

CZĘŚĆ X
Niewiele pamiętałem z tego co się stało. Musiałem spać, kiedy oni weszli do mieszkania. Poczułem jedynie mocne szarpnięcie za włosy, a gdy otworzyłem odrobinę powieki, zauważyłem rozmazane sylwetki skupione tuż przy mnie. Poczułem jakąś dziwną woń i po chwili ponownie zasnąłem.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałem. Był to pokój sporych rozmiarów. Ściany pokryte były fioletową farbą, a na hebanowych meblach ktoś poumieszczał małe świeczki, które ładnie oświetlały wnętrze. Nigdzie nie znalazłem okna, co mnie zdecydowanie przeraziło.
Spróbowałem się podnieść, jednak nie mogłem wykonać nawet najmniejszego ruchu. Czułem się tak, jakby ktoś przygniótł mnie do łóżka czymś ciężkim. Całe moje ciało zdawało się ważyć dla mnie teraz tonę. Jedynymi czynnościami, jakie mogłem teraz robić było leżenie i obserwowanie. Uparcie wpatrywałem się w drzwi po mojej prawej stronie, zastanawiając się, czy są otwarte i nasłuchując.
Po pewnym czasie usłyszałem kroki. Ktoś przekręcił klucz w zamku. Na moment wstrzymałem oddech, kiedy zobaczyłem znajomą postać.
− Śpiąca królewna już się obudziła? – zapytał z uśmiechem Hosokawa. – A może powinienem nazywać cię królewiczem, co?
Spojrzałem na niego z niepokojem.
− Wyglądam ci na idiotę, Shinya? Przecież twój brat wszystko nam powiedział. Aki jest skończonym kretynem, skoro myślał, że uda mu się ukryć przed nami twoją płeć. – Usiadł na brzegu łóżka. – Z drugiej strony, dla nas nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, ponieważ nie jesteśmy tak słabi jak Aki i potrafimy zrobić coś tak banalnego jak zabicie dziewczynki. – Przesunął palcami po moim udzie okrytym czarną kołdrą. – Jednak wobec ciebie mam inne plany. Zdążyłem cię bardzo dokładnie obejrzeć i cholernie mi się spodobałeś.
− Czy Ryuichi tu jest? – spytałem słabym głosem. Miałem nadzieję, że skoro ma mnie, to wypuści mojego brata.
Hosokawa otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.
− Obchodzi cię czy to ścierwo nadal żyje?
− Proszę, pozwól mu odejść. On nie zrobił nic złego. To musi być jakaś pomyłka.
Przez chwilę wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem, po czym głośno roześmiał.
− Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, że to właśnie twój brat cię w to wszystko wplątał?
− On jest niewinny. Nigdy nie zrobiłby czegoś takiego.
− Jesteś doprawdy uroczy, Shin-chan. – Ponownie się zaśmiał. – Jeśli chcesz, pozwolę ci się z nim zobaczyć.
− Naprawdę? Chcę, oczywiście, że chcę.
− Dasz radę wstać?
Podniosłem się nieco na rękach. Jakoś udał mi się usiąść, ale gdy tylko spróbowałem wstać z łóżka, niemalże natychmiast opadłem na materac. Dopiero wtedy zauważyłem, w co byłem ubrany. Koszulka zniknęła, a moje dżinsy zastąpiły obcisłe spodnie z czarnego lateksu.
− Gdzie moje ubrania?
− Od dzisiaj będziesz ubierać takie rzeczy. Poczekaj tu, wyślę kogoś po twojego brata.
Na moment zniknął za drzwiami, a po chwili usłyszałem kroki. Mężczyzna wszedł do środka, a zaraz za nim dwie osoby, prowadzące Ryuichiego.
− Ryuichi! – ucieszyłem się na jego widok. Wstałem niezdarnie i wylądowałem na kolanach.
− Sierota jak zwykle – skomentował Ryuichi, ale nie przejąłem się tym. Od zawsze lubił się ze mną przekomarzać.
Hosokawa pomógł mi wstać i dojść do mojego brata. Natychmiast się do niego przytuliłem.
− Ryuichi, nic ci nie jest? – zapytałem, spoglądając z dołu na jego twarz. Była mocno posiniaczona, a w kilku miejscach skóra została przecięta. Jednak tym, co najbardziej przykuło moją uwagę był jej rozgniewany wyraz. Jak gdyby Ryuichi miał mi coś za złe.
− Oczywiście, że coś mi jest! – Odepchnął mnie. – Mówiłem przecież, żebyś przyniósł mi pieniądze.
− Ale ja nie miałem jak. Aki nie chciał mnie wypuścić.
− Trzeba było uciec, durniu!
− Ryuichi, może jednak przystopujesz. Nie zapominaj jakie jest twoje położenie – odezwał się Hosokawa.
Jednak Ryuichi nie zwracał na niego uwagi. Wpatrywał się we mnie z nienawiścią.
− Przecież jesteśmy rodziną… − wyszeptałem, patrząc na niego zaszklonymi oczami.
− Już nie! Rodziny nie zostawia się w potrzebie! – Uderzył mnie z całej siły w twarz. Upadłem na podłogę, dotykając piekącego policzka.
− Kto pozwolił ci tknąć moją własność? – warknął Hosokawa, następnie zacisnął dłoń w pięść i uderzył mojego brata w nos.
− Nie… − jęknąłem, ale zostałem zignorowany. Mężczyzna kopnął go kilkakrotnie w brzuch. – Przestań… − Na kolanach podszedłem do niego. – Nie rób mu krzywdy. Zrobię wszystko, co zechcesz.
Ujął palcami mój podbródek, by zmusić mnie do spojrzenia w jego oczy.
− Ten skurwiel cię uderzył, Shin-chan. Zasłużył na karę.
− To mój brat. Nie mogę na to patrzeć.
Poczułem jego dłoń na włosach, po chwili uśmiechnął się i rozpiął spodnie.
− Pokaż mi jak bardzo ci na nim zależy.
Przełknąłem ślinę.
− Zrób to! – krzyknął Ryuichi, ledwo stojąc na nogach. Gdyby nie przytrzymujący go mężczyźni, już dawno kuliłby się na podłodze.
− Zamknij się. To jak, Shin-chan?
Zamknąłem oczy i posłusznie otworzyłem usta. Po chwili poczułem jak jego członek wsuwa się między moje wargi.
− Otwórz oczy – rozkazał. – Chcę widzieć twoje spojrzenie.
Wykonałem jego polecenie. Dlaczego on mnie do tego zmuszał? Co ja takiego zrobiłem?
Zacisnął palce na moich włosach, dając mi znak, żebym zaczął. Niechętnie polizałem główkę.
− Widzę, że jesteś niedoświadczony. Nie martw się, jeszcze się nauczysz.
Stłumiony szloch opuścił moje gardło. Poruszyłem głową. Chciałem, żeby jak najszybciej osiągnął spełnienie. W pewnej chwili odsunąłem się od niego.
− Nie, nie mogę… Przepraszam, Ryuichi, nie jestem w stanie.
− Ty idioto! Wiesz, co oni mogą mi teraz przez ciebie zrobić?!
− Przepraszam…
− W dupie mam twoje „przepraszam”! Jesteś nikim! Zawsze byłeś nikim! Nie umiesz nawet obciągnąć porządnie facetowi!
Spuściłem głowę, nie tłumiąc już łez. Jego słowa tak bardzo raniły.
− Za to ty, Ryuichi, pewnie nie raz to robiłeś. Pokaż zatem Shinyi jak prawidłowo obciągnąć facetowi.
− To on jest kurwą, nie ja!
− Przestań… Dlaczego tak mnie nienawidzisz? – Ukryłem twarz w dłoniach.
Ryuichi już chciał odpowiedzieć, jednak Hosokawa kazał go wyprowadzić. Skuliłem się na podłodze cicho szlochając.
− No już, nie płacz. – Poczułem, że bierze mnie na ręce, a następnie kładzie na łóżku.
− On mnie nienawidzi – wyszeptałem.
− Zależy ci na miłości kogoś takiego?
− To moja jedyna rodzina.
− To nie Aki zabił twoich rodziców, to Ryuichi to zrobił – powiedział, przeczesując moje włosy palcami. – Zmusił nas do tego, ponieważ się u nas zadłużył. Mógł poświęcić swoje życie, ale wybrał rodzinę.
− Co jeszcze trzeba zrobić, żeby spłacić dług? – zapytałem.
W zamyśleniu przesunął palcami po moim boku.
− Jesteś dobry w łóżku?
− Słucham? – Poderwałem gwałtownie głowę.
− Możesz zapłacić mi swoim ciałem.
− To okropne.
− Cały świat jest okropny, Shinya. Musisz się do tego przyzwyczaić.
Skuliłem się ponownie na posłaniu.
− I tak sięgnę po to, co chcę. Wybór należy do ciebie: albo oddasz mi się dobrowolnie i w minimalnym stopniu spłacisz dług swojego brata, albo użyję siły. Warunek jest taki: jeśli zgodzisz się na seks ze mną, pozwolisz również na to bym był wobec ciebie o wiele bardziej brutalny. Będziesz moją suką, a ja będę traktować cię jak moją własność, którą mogę bić, poniżać i gwałcić kiedy tylko mam ochotę. Jednak możesz wybrać drugą opcję, za którą nie dostaniesz pieniędzy, ale będę wtedy dla ciebie delikatny. Nawet cię przygotuję, a po stosunku po prostu zostawię cię w spokoju.
Patrzyłem na niego ze łzami w oczach. Nie mogłem pojąć, jak można być tak okrutnym…
− Dlaczego to robisz? Co ci to daje?
− Dam ci trochę czasu na zastanowienie.
Wstał i opuścił pokój, zamykając drzwi.