21 listopada 2012

15. My Lord cz. VII (Tatsuro x Hiroto)




Tytuł: My Lord             
Paring: Tatsuro x Hiroto
Od autorki: ShiNda, jest gwałt! xD Przepraszam, że to takie krótkie. :c

CZĘŚĆ VII
Leżę na łóżku czekając na powrót mojego „pana”. Ciszę przerywa szczęk zamka. Do sypialni wchodzi kobieta. Chyba pokojówka. Podnoszę się do pozycji siedzącej, obserwując każdy jej ruch. Podchodzi do mnie i kładzie na posłaniu poskładane w kostkę ubrania.
− Pan powiedział, że masz to na siebie włożyć. I pod żadnym pozorem nie ściągać obroży. Buty zostawiam przy łóżku – mówi, odkładając obuwie. – Pan zaraz po ciebie przyjdzie.
Wychodzi, zamykając drzwi na klucz.
Przyglądam się przyniesionym przez nią ubraniom. Bijąca od nich czerwień aż razi w oczy, a lateksowy materiał odbija promienie słoneczne wpadające przez ogromne okno. Zakładam gorset i króciutką falbaniastą spódniczkę. Na nogi naciągam kabaretki, które przypinam podwiązkami. Na koniec wsuwam stopy w lakierowane szpilki. Przeglądam się w ogromnym stojącym lustrze. Wyglądam jak dziwka, męska dziwka, inaczej nie można mnie określić.
Ponowny szczęk zamka, drzwi się otwierają i wchodzi Tatsuro.
− Widzę, że jesteś gotowy. – Mierzy mnie wzrokiem, a to co widzi, zdaje mu się podobać. – To dobrze, chodź.
Wychodzi z pokoju. Idę za nim, co jakiś czas potykając się w za wysokich obcasach. Schodzimy do jadalni. Czeka tam na niego kilku innych mężczyzn. Na mój widok ich oczy błyszczą. Nie wiem, co jest takiego podniecającego w widoku chłopaka w damskich ubraniach.
− To Hiroto – przedstawia mnie Tatsuro – moje nowe zwierzątko. – Głaszcze mnie po głowie.
Zwierzątko? To, że jestem zmuszony nosić obrożę i jeść z misek, nie czyni mnie jeszcze zwierzątkiem. A może właśnie czyni? Może powoli tracę człowieczeństwo? Nienawidzę tego potwora za to, co ze mną robi.
− Ładny – chwali jeden z mężczyzn. Pozostali kiwają głowami.
Siadają przy stole, Tatsuro sadza mnie sobie na kolanach. Mam nadzieję, że chciał mnie jedynie pokazać swoim kolegom, bez takich ekscesów jak grupowy seks czy co tam im jeszcze do głów wpadnie. Coś jednak jest na rzeczy, ponieważ jeden z przyjaciół mojego „pana” ociera się nogą o moją łydkę. Podskakuję, czując jak jego but sunie po mojej nodze.
− Zachowuj się – warczy mi do ucha Tatsuro.
Drugi mężczyzna, siedzący zaraz obok nas, chwyta mnie za kolano. Czuję jak jego dłoń wsuwa się pod moją spódniczkę.
− Nie! – krzyczę, odtrącając jego dłoń. Mężczyzna patrzy na mnie zaskoczony.
− Miałaś być grzeczna, suko! – Tatsuro unosi głos i zrzuca mnie ze swoich kolan. Wstaje i strąca naczynia ze stołu. Talerze i półmiski z potrawami lądują z hukiem na podłodze. Przyciąga mnie do siebie i popycha na blat, przez co ląduję na nim na brzuchu.
− Chcecie zobaczyć, jak ciasna jest moja kurwa? – pyta, przytrzymując moje biodra.
Jego towarzysze uśmiechają się lubieżnie.
− Który pierwszy?
− Wiesz, on jest twój…
− Oj, daj spokój, chętnie się podzielę.
Uścisk zwalnia się, a po chwili czuję, jak ktoś unosi do góry moją spódniczkę. Tymczasem Tatsuro trzyma moje nadgarstki. Patrzę na niego błagalnie. Robienie ze mnie zabawki erotycznej to jedno, ale użyczanie mojego ciała swoim kolegom, to już przesada.
Zaciskam zęby, kiedy jego przyjaciel we mnie wchodzi. Od razu zaczyna się we mnie gwałtownie poruszać. Nie wytrzymuję i krzyczę z bólu. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że robi mi krzywdę. A właściwie to chyba zdaje i czerpie z tego przyjemność. Mruczy i pojękuje, wbijając się we mnie pod różnymi kątami. Wreszcie zalewa moje wnętrze swoją spermą. Mam nadzieję, że to już koniec. Nic bardziej mylnego. Wdziera się we mnie kolejny z nich i wszystko zaczyna się od nowa. Potem następny i następny, aż przychodzi kolej Tatsuro, który nie, nie gwałci mnie, ale rżnie do nieprzytomności, która w tym wypadku jest moim wybawieniem, a kiedy przychodzi bez oporu się jej oddaję, zamykam oczy i opadam bezwładnie na stół.

8 listopada 2012

14. My Lord cz. VI (Tatsuro x Hiroto)




Tytuł: My Lord
Paring: Tatsuro x Hiroto
Od autorki: Dobra, nie ma gwałtu, ale jest znęcanie się. Mam nadzieję, że się spodoba. (^.^)V Mi się niezbyt przypadło do gustu... No ale to w końcu dla Was. ^ ^

CZĘŚĆ VI
Budzę się w jego ramionach. Nadal śpi. Jego klatka piersiowa unosi się i opada w rytm jego miarowego oddechu. Poruszam się w jego uścisku na co jego ręce zaciskają się wokół mnie z większą siłą. Wzdycham i przewracam oczyma. Przecież ci nie ucieknę – myślę, leżąc w bezruchu.
Tatsuro otwiera oczy i rozgląda się po pokoju rozespany.
− Dzień dobry – mówię, bawiąc się jego włosami. Mam nadzieję, że zostało coś z jego wczorajszej dobroci.
Odtrąca moją dłoń, mrucząc coś pod nosem. Czyli na nadziei się skończyło.
− Wstawaj, śniadanie czeka.
Posłusznie podnoszę się z posłania i idę za nim do jadalni. Tym razem nie sadza mnie sobie na kolanach. Patrzę jak nalewa wodę do jednej z misek, a do drugiej wkłada kilka kromek chleba z masłem. Chyba nie każe mi z tego jeść i pić?
− Smacznego, dziwko.
− Nie jestem dziwką – protestuję.
− Mówiłeś coś?
− Nie. – Spuszczam głowę i klękam przy naczyniach. Kiedy piję wodę i jem chleb, Tatsuro zajada się pożywnym śniadaniem, siedząc przy stole. Traktuje mnie jeszcze gorzej niż przed swoją krótkotrwałą przemianą. A przecież powinno być inaczej.
− Skończyłeś? – pyta.
− Tak – odpowiadam, opróżniając do końca miskę. Podchodzi do mnie na co machinalnie się odsuwam. Chwyta mnie za obrożę i przyciąga do siebie.
− Powiedziałem, że masz się ode mnie nie odsuwać.
− Przepraszam.
− Mam cię znowu ukarać? Mogę to zrobić z byle powodu i ty dobrze o tym wiesz.
Kręcę przecząco głową. Nie chcę żadnej kary. Tak samo jak tej idiotycznej obroży i misek, tego traktowania mnie jak zwierzę.
Ciągnąc mnie za obrożę, zmierza na górę.
− Auu… Puść mnie. – Zapieram się nogami. Ignorując to, ciągnie mnie dalej. – Masz mnie puścić! Słyszysz? To boli, idioto!
Zatrzymuje się i zwalnia uścisk.
− Coś ty powiedział…?
Odwraca się w moją stronę. Przestraszony, robię kilka kroków do tyłu.
− Powtórz to.
− J-ja… ja przepraszam, panie, nie chciałem.
Ponownie chwyta mnie za obrożę i przyciąga do siebie. Nasze twarze dzielą centymetry.
− Wiesz, co mnie powstrzymuje przed tym, żeby nie zedrzeć z ciebie ubrań i nie zerżnąć cię jak kurwy? To, że jestem tak wkurwiony, że mógłbym cię przypadkowo rozerwać. Dlatego dam ci inną karę.
− Nie, błagam, nie – powtarzam, kiedy zaciąga mnie do sypialni. – Przepraszam, już więcej tak nie powiem.
− Masz rację, nie powiesz, nie po tym, co ci teraz zrobię.
Zapina na moim nadgarstku żelazną obręcz, zwisającą z sufitu na długim łańcuchu. Próbuję wyrwać drugą rękę z jego uścisku, za co dostaję od niego w twarz. Po chwili stoję ze skutymi rękoma, uniesionymi do góry. Tatsuro ciągnie za koniec łańcucha i czuję, że się unoszę. Krzyczę z bólu, który rozchodzi się po moich rozciągniętych ramionach. Wierzgam w powietrzu nogami, rozpaczliwie szukając gruntu.
− Proszę, ściągnij mnie na dół, proszę, panie… − wołam błagalnie, czując jak łzy staczają się po moich policzkach.
Opiera się nonszalancko o ścianę, wodząc obojętnym wzrokiem po pomieszczeniu. Zachowuje się tak, jakby mnie tam nie było.
− Proszę – powtarzam. – Ja zaraz nie wytrzymam.
Łzy zacierają kontury, a nie mam jak ich wytrzeć, by cokolwiek widzieć. Ból jest nie do zniesienia, czekam tylko aż to wszystko się skończy.
Wreszcie, kiedy już myślę, że za chwilę ręce mi się rozerwą, ściąga mnie i odpina moje przeguby.
− Nie rób mi tego więcej – proszę, łamiącym się głosem.
− To wszystko zależy od ciebie.
Zmierza w kierunku drzwi.
− Dokąd idziesz? – pytam, podnosząc się.
Podbiegam do drzwi, które on zdążył już za sobą zamknąć. Słyszę jak przekręca klucz w zamku.
− Nie zostawiaj mnie tu! – krzyczę spanikowanym tonem. Odwracam się plecami do drewnianej powierzchni i osuwam po niej na podłogę.