Tytuł: Sweterek
Paring: Kenji x Shindy
Od autorki: One-shot pisany wspólnie z ShiNdą. Nie
traktujcie go poważnie. Pisany około godziny dwudziestej czwartej, tak że tego…
Miłej lektury. ^ ^” Łapcie jeszcze nasze "dzieło":
Stałem w garderobie, kiedy nagle
zaatakował mnie Kenji. Zaatakował to może zbyt przerysowane słowo, po prostu
się na mnie rzucił.
− Co ty robisz, idioto? –
zapytałem, kiedy objął mnie ręką w pasie.
− Nic takiego. Niezła dupcia –
mruknął, gdy drugą dłonią ścisnął mój pośladek.
− Nie dotykaj mnie – pisnąłem,
próbując się odsunąć, na co on przytrzymał mnie mocniej.
Zignorował mnie, sunąc ręką po
moich pośladkach, a następnie wkładając je między moje nogi.
− Bierz te łapy, zboczeńcu! –
Zacząłem się wyrywać, a on obrócił mnie przodem do siebie, chwycił za ramiona i
zmusił, bym przed nim uklęknął.
Szybkim ruchem rozpiął rozporek.
− A teraz… − zrobił długą pauzę –
ssij mi fiuta!
Zaniemówiłem.
− Chyba cię pojebało! –
krzyknąłem, starając się nie patrzeć na jego krocze.
− Tak, pojebało mnie. Ale nie
zmieniaj tematu i bierz się do dzieła.
Chwycił mnie za włosy.
− Zostaw moje doczepy!
− Pieprzyć twoje doczepy, teraz
liczy się tylko mój fiut.
Wepchnął mi do ust swojego członka
i szarpiąc mnie za włosy zaczął poruszać moją głową.
W kącikach moich oczu nagromadziły
się łzy, które spłynęły po policzkach.
Kenji zaczął się głupio śmiać, jak
wariat. Bez żadnego powodu.
Próbowałem krzyczeć, szarpałem się
i wbijałem paznokcie w jego nogi. Niestety nic sobie z tego nie robił, nadal
śmiejąc się jak debil.
Wpychał swojego penisa coraz
głębiej w moje gardło, przez co zacząłem się krztusić.
Nagle Kenji zaczął… śpiewać?
Właściwie to fałszował:
− Moja suczka – Shindy – pojechała
do Indii i zrobiła mi loda, penis stoi mi jak kłoda.
Zaczynałem się go jeszcze bardziej
bać. Biłem pięściami jego łydki. Ale i tak nic to nie dało.
W końcu doszedł, zalewając moje
usta spermą. Biała strużka spłynęła po mojej brodzie i wylądowała na moim
sweterku.
Ze złości ugryzłem go w penisa.
− Ała! Pojebało cię?!
− Mój sweterek! Pobrudziłeś mój
sweterek! – wrzasnąłem. – I puść wreszcie moje włosy. To mnie boli…
− Mnie też bolało!
− Nie trzeba było brudzić mi
sweterka!
− Nie moja wina, że przełykać nie
umiesz!
Puścił mnie. Zerwałem się z
podłogi, uderzyłem go w twarz i wybiegłem z płaczem z garderoby.
Jak ta świnia mogła mi to zrobić?
I, co najgorsze, zniszczyć mi sweterek?!
yyyy... no to ten xd Nie wiem co powiedzieć. Ale Shindy ma racje. Jego sweterek biedny on. Pomijając fakt że został prawie zgwałcony, ale przecież sweterek jest najważniejszy! xd
OdpowiedzUsuńPadłam xD
OdpowiedzUsuńZajebiste!
Chcę coś takiego z Kiyozumim xD
"Moja suczka – Shindy – pojechała do Indii i zrobiła mi loda, penis stoi mi jak kłoda." - wy to same wymyśliłyście, czy jak? *buahahaha* No brechtam się z tego, że masakra XDD
OdpowiedzUsuńKurcze...to było dobre xd Krótkie, ale naprawdę fajowe ;D
O nie...JAK MÓGŁ POBRUDZIĆ SWETEREK~!? Tego sie nie wybacza >o<''
Biedny Shindy! *idzie zbić Kenji'ego*
xd
W sumie ja wymyśliłam to, że ma śpiewać, a Nika tekst tej piosenki. ;D Niestety nie potrafię wymyślać rymów..xP A ona jest w tym niezła..:3
UsuńMoje ogólne wrażenie:
OdpowiedzUsuńo______________________________________________________o