Tytuł: Idiots
Paring: Kiyozumi x Takuma x Shindy
Od autorki: Dziś zamiast kolejnej części My Lord będzie to. Rany, Shindy znowu
wyszedł mi najbardziej ukesiowaty… ;/ Trzeba coś z tym zrobić.
− Kiyozumi, idioto, znowu żeś
nawnosił błota do mieszkania! – krzyknąłem, zauważając brunatne ślady w korytarzu.
– Jesteśmy w Japonii, do cholery! Tu trzeba zdejmować brudne buciory i
zostawiać je w przedpokoju!
Kiyozumi leżał rozwalony na
kanapie, czytając gazetę. Najgorsze, że na tapczanie znajdowały się również
jego nogi obute w ubłocone sandały.
− Ja już od dawien dawna
powtarzam, żebyś wyrzucił te bamberskie sandały na śmietnik – powiedział
Takuma, siedząc na podłodze i strojąc gitarę.
− Zdejmuj je w tej chwili albo
wsadzę ci pałeczkę w dupę! – zagroziłem, podchodząc do blondyna.
− Pałeczkę mówisz? – Perkusista uniósł
do góry jedną brew.
− Nie pałę, tylko pałeczkę. Tę,
którą walisz w perkusję.
− A myślałem, że w końcu
przyznałeś, że twój mały jest… mały i zasługuje jedynie na określenie
„pałeczka”.
Poczułem, że na twarzy robię się
purpurowy.
− Ty skurwielu w dziadowskich
sandałach! Ukatrupię cię!
− Serio, Kiyozumi, wywal je –
wtrącił Takuma. – Mogłyby pozować do zdjęć z podpisem „Nie pyskuj, bo ci kupię
takie buty”.
− Są piękne – odburknął Kiyo. –
Nie pozwolę, by wpadły w ręce jakiegoś żebraka ryjącego po śmietnikach.
− Uwierz, że nikt by ich nie wziął
– stwierdził gitarzysta.
− Zdejmuj w tej chwili te
obrzydliwe, brudne, śmierdzące sandały! – rozkazałem.
− I wywal do śmietnika! – dodał
Takuma.
− Śmierdzące?! One wcale nie
śmierdzą! – Kiyozumi powąchał obuwie, po czym zrobił wielkie oczy i powiedział:
− O kurwa, ale smród…
− W takim razie nadszedł czas –
oznajmił brunet grobowym głosem, odkładając gitarę.
Podszedł do blondyna, dał mi znak
i siłą ściągnęliśmy z niego buty.
− Nie, sandały-sama!
Takuma przejął ode mnie sandał i
wyrzucił je do śmieci.
− O, ile się już tego nazbierało.
Wyrzucę je – postanowił, chociaż w koszu oprócz sandałów, znajdował się jedynie
kapsel, skórka jabłka i zgniły ogórek.
− Nie! – krzyknął Kiyozumi, kiedy
Takuma wraz z workiem zniknął za drzwiami.
Takuma dość długo nie wracał.
Przez cały ten czas Kiyo i ja nie odzywaliśmy się do siebie. Wreszcie
gitarzysta wszedł do domu.
Perkusista z miną „jestem na was
śmiertelnie obrażony i nigdy wam tego nie wybaczę, choćbyście mnie przepraszali
przez całe wieki, ja aż do śmierci będę obrażony, a kiedy już umrę, za karę
będę was nawiedzać, no chyba, że umrzecie przede mną, to wtedy trochę dupa…”
wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszeliśmy cichutki trzask drzwi. Głupek myślał,
że uda mu się wymknąć niepostrzeżenie? Nie z nami te numery. My jesteśmy firma
„Gumowe ucho” i słyszymy wszystko!
Razem z Takumą wyszliśmy z domu i
skierowaliśmy się w stronę kontenerów, gdzie spodziewaliśmy się spotkać naszego
chłopaka. Był tam. Przewieszony przez krawędź wielkiego pojemnika na kółkach,
przeszukiwał jego zawartość.
− Kiyo, co ty robisz? – zapytałem,
choć doskonale znałem odpowiedź.
− Oddajcie mi moje sandały!
− Tu ich nie znajdziesz.
Specjalnie pojechałem do innej dzielnicy i tam je wyrzuciłem – powiedział
Takuma.
− CO?! – Reakcja Kiyozumiego była
tak gwałtowna, że stracił równowagę i znalazł się w śmietniku.
Szybko podbiegliśmy do niego i
wyciągnęliśmy go z odmętów niehigienicznego kontenera.
Jego ubranie całe lepiło się od
jakiejś tajemniczej substancji, a z włosów skapywało zsiadłe mleko.
− Jak mogłeś pojechać z nimi do
innej dzielnicy, ty niewyrośnięty sukinsynu?! – Złapał bruneta za koszulkę i
zaczął nim szarpać.
− Puść mnie! – Takuma próbował
oderwać jego palce od materiału swojej koszulki. – Coś ci zmiażdżyło mózg?
− Z moim mózgiem wszystko w
porządku, to tobie go chyba amputowali!
− Ja mam mózg! – Takuma chwycił
Kiyo za kołnierz koszuli i zaczęli się wzajemnie szarpać. – Ty cepie! Ty cepie!
− Nie jestem cepem! Sam jesteś
cepem!
− Cep!
− Zamknij mordę, cwelu!
− Przestań się do mnie tak
niekulturalnie odzywać! I idź odetkać ubikację, bo znowu się zatkała!
− Sam se odetkaj!
− Od brudnej roboty jesteś tutaj
ty!
− Uważaj jak ci ją odetkam! Już
nigdy nie tknę toalety.
− Aha, mam przez to rozumieć, że
od teraz srasz na dworze. Proszę bardzo. Jestem ciekaw co powiesz przy mrozach.
Tyłek ci zamarznie.
Kiyo zaniemówił, więc postanowiłem
włączyć się w dyskusję:
− Chłopaki…
− Nie wtrącaj się! – warknęli
chórem.
− Nienawidzę was! – wrzasnąłem i
pobiegłem do domu.
− Shindy! – krzyknął za mną
Kiyozumi, poczym zwrócił się do Takumy: − Widzisz coś narobił, matole?
− To twoja wina, zasrańcu!
Więcej nie usłyszałem. Wpadłem do
naszej sypialni i rzuciłem się na łóżko. Po jakimś czasie drzwi się uchyliły.
− Shindy? – powiedział cicho
perkusista.
− Wyjdź stąd.
− Nie, najpierw chcemy cię
przeprosić – odezwał się Takuma.
− To nic nie da. Za chwilę znowu
się pokłócicie. Mam tego dosyć! Wyprowadzam się do mamy. – Wstałem z łóżka i
zacząłem się pakować. Do walizki włożyłem stosik czystych majtek, kilka
koszulek, dwie pary spodni, pluszowego misia, spódnicę do kolan, w której
wyglądałem jak sekretarka, szczoteczkę do zębów, zestaw wsuwek do włosów,
grzebień, suchy prowiant na drogę, książkę do poczytania, klatkę z naszym
chomikiem Zdzisławem, wcisnąłem lodówkę, zlewozmywak, toster, sokowirówkę,
pralkę i mikrofalówkę.
− Po co bierzesz te wszystkie
rzeczy? – zapytał gitarzysta.
− Nigdy niewiadomo, co może się
przydarzyć podczas podróży – odparłem z poważną miną.
− Shindy, twoja mama mieszka pięć
minut drogi stąd – powiedział Kiyozumi.
− I właśnie dlatego chcę być na
wszystko przygotowany. Rany, to aż pięć minut? Chyba zamówię taksówkę. –
Wyjąłem komórkę i wybrałem numer.
Perkusista szybko mi ją wyrwał.
− Nigdzie nie jedziesz –
zadecydował.
− Mam prawo jechać do swojej mamy,
kiedy tylko mi się podoba.
− Powiedziałem, że nigdzie nie
jedziesz! – Kiyo uniósł głos, przez co trochę się przestraszyłem.
Zacząłem płakać i to wcale nie
przez Kiyozumiego.
− Shindy… Shinusiu, dlaczego
płaczesz? – zapytał Takuma.
− Bo-bo… my się ci-ciągle
kłó-kłócimy. Nie lubię, kiedy się kłócimy.
− My też tego nie lubimy, naprawdę
– rzekł Kiyozumi i… również się rozpłakał. – Ja tak was kocham, moje słodkie
głupolki.
− Ej, ludzie, nie płaczcie –
odezwał się brunet.
Razem z Kiyozumim rozpłakaliśmy
się jeszcze bardziej.
− Przestańcie ryczeć, bo ja też
zaraz zacznę!
Aż w końcu i jego oczy zaszkliły
się łzami, które następnie spłynęły po policzkach. Zrobiliśmy grupowego
przytulasa. Płakaliśmy jak niemowlęta, ale było nam tak cholernie dobrze.
− Dobra, chłopaki, dość tego –
stwierdził blondyn. – Shindy, bądź mężczyzną.
− Wątpisz w moją męskość? –
zapytałem, uspokajając się. – Czekaj, zaraz coś ci pokażę…
Rozpiąłem… czerwony żakiet i
zsunąłem go z ramion. Tak, żakiet. A wy co myśleliście? Że niby spodnie?
Zboczeńcy! Wstydźcie się! Pod żakietem znajdowała się jedynie długa czarna
koszulka na ramiączkach. Moje umięśnione ramiona były więc cudownie
wyeksponowane. Napiąłem swoje imponujące bicepsy, by z dumą pokazać chłopakom,
jaka drzemie w mnie siła.
− Już? – upewnił się perkusista.
− No tak – odparłem nieco zbity z
tropu.
− To jest ta twoja męskość?
− No.
− Ja tam nie widzę żadnej różnicy
przed tym jak je napiąłeś i teraz – wtrącił Takuma.
− No bo nie ma żadnej różnicy –
stwierdził Kiyozumi. – Mam większe bicepsy w stanie spoczynku niż ty, kiedy je
napniesz.
− Nienawidzę was! – krzyknąłem już
drugi raz tego dnia. – Wyprowadzam się do mamy!
Wziąłem walizkę i wyszedłem,
trzaskając drzwiami. Ale ostatecznie wróciłem, ponieważ nie zastałem mamy w
domu.
Jak mi mówiłaś, że piszesz trójkąt to spodziewałam się jakichś scen erotycznych i wgl. A tu nic! Pokłócili się o... sandały..
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam czytając to.! xdd
najlepszy był moment, w którym Shidny się pakuje.. pralka, lodówka, mógł wziąć jeszcze łóżko i swoją szafę.. ;D I to stwierdzenie, że on jedzie do mamy.. Padłam! Ale był trochę za słodziakowaty co mi się trochę nie podobało..
Cały shot jest jednak genialny! ;)
Hahaha... Ja jak moja przedmówczyni czekałam na jakieś ostre sceny erotyczne, a był tylko mega wielki przytulas xd
OdpowiedzUsuńNaśmiałam się czytając to. A szczególnie jak się pakował xd
Jestem ciekawa jak on włożył do walizki pralkę lub lodówkę O_o
Biedaczek, jego mamy nie było w domu i musiał wrócić do tych cymbałów. *ma wizje jak on targa te wszystkie rzeczy*
HAHAHAHAHA no jebłam, dosłownie XD~!
OdpowiedzUsuńNie znam kolesi, znaczy nie słucham ich...ale one-shot jest mega śmiechowy! :D
Te ich teksty rozwalają xd Ten humor ♥ KUrde, o sandały im poszło, bitch really? XD haha
Shindy był niezły z tym fochem...Tsaaaa, ale coś mu nie wyszło xd
A tu mnie nie było! ^^" Wstyd, przeczytałam i nie zostawiłam po sobie śladu. No nic, nadrabiam w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńTen fick zrobił mi totalne pranie mózgu i miałam takie wielkie "what the fuck?!" na twarzy xD Kiyozumi mnie zamordował jakieś trzy razy, a Takuma z Shindym mnie dobili. Mój boże, ten fick jest zajebisty xD Końcówka mnie rozwaliła. Ja też mam większy biceps od Shindy'ego w stanie spoczynku niż kiedy on napnie xD tylko, że on ma ładniejsze xD
Genialne :D
Też spodziewałam się jakiegoś pornola. ._. Choć po tytule mogłam się spodziewać, że będzie coś głupiego i śmiesznego. XD Zastanawiam się, jak pojemną walizkę ma Shinda. Też by mi się taka przydała. >~>
OdpowiedzUsuńOgółem rzec biorąc podobało mi sue
(...) podobało mi się* + i weny życzę! :3
Usuń*eh, ten głupi telefon...