30 października 2012

13. My Little Darling (Anli Pollicino)




Tytuł: My Little Darling
Zespół: Anli Pollicino
Od autorki: Shota dedykuję BeatleStarr, ponieważ prosiła, żeby poprawić jej humor. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

Od jakiegoś czasu Kiyozumi chodził smutny. Chłopcy z Anli zastanawiali się, co też może być powodem jego ponurego nastroju. Pewnego dnia, kiedy Kiyo siedział skulony na kanapie, Shindy wpadł do salonu, śpiewając wymyśloną przez siebie piosenkę do muzyki Lady GaGi Monster:
− Nie emuj się, Kiyozumi.
Bo ja wiem, dlaczego jesteś smutny.
To wina Masy, bo ciastka zjadł.
On ciastka zjadł, on ciastka, ciastka zjadł.
On ciastka zjadł, on ciastka, ciastka zjadł.
On ciastka zjadł, on ciastka, ciastka zjadł.

Miałeś ciastek cały wór.
Pokaźny był, jak spasły knur.
Lecz pojawił się nam Masa,
Któremu nie wystarczyła kiełbasa.
Dorwał się do ciastek i wszystkie naraz wpieprzył,
A to były te jedne z lepszych.
I teraz płaczesz za swymi ciastkami,
Których nie ma już między nami.

Ja wiem, co się stało. (Wiem co się stało)
Ciastek jest mało. (Ciastek jest mało)
A Masa je wpieprzył. (Masa je wpieprzył)
I wszystko spieprzył. (Wszystko spieprzył)
On ciastka zjadł. (No co za gad!)
On ciastka zjadł. (No co za gad!)
On ciastka zjadł. (No co za gad!)
On ciastka zjadł, on ciastka zjadł.

Gadzina z niego i menda.
 Snuje się po domu jak przybłęda.
Wszystkie ciastka wpierdolił
I teraz brzuch go boli.
A ja śpiewam, robiąc z siebie idiotę.
Za mą głupotę obrzucą mnie zaraz błotem.
I wszystko po to, by cię rozweselić.
Naprawić to, co Masa spierdzielił.

Ja wiem, co się stało. (Wiem co się stało)
Ciastek jest mało. (Ciastek jest mało)
A Masa je wpieprzył. (Masa je wpieprzył)
I wszystko spieprzył. (Wszystko spieprzył)
On ciastka zjadł. (No co za gad!)
On ciastka zjadł. (No co za gad!)
On ciastka zjadł. (No co za gad!)

− Tu nie chodzi o ciastka, Shindy – mruknął Kiyozumi, opierając brodę o kolana.
− Więc o co? Wiem, teraz zaśpiewam ci do Alejandro! – wykrzyknął wokalista i położył się na podłodze. Po chwili rozbrzmiała muzyka, a Shindy zaczął udawać, że płacze.
Kiyozumi patrzył na niego z przerażeniem.
− Miałem przyjaciela, który zawsze był zajebiście szczęśliwy, ale przyszedł dzień, w którym zmienił się w ponure Emo. – Shindy westchnął. – Kiyozumi…
Po czym Masatoshi pomógł mu wstać i długowłosy zaczął śpiewać:
− Spójrz na Takumę.
Znów kiełbasę je.
I głęboko w dupie ma to, że obżera się.
Spójrz na Yoichiego.
Pojebany jest.
Mózgu więcej ma chyba jego pies.

Mówię ci, myśl tak samo jak oni.
Nikt ci tego przecież nie zabroni.
Przełącz się na ich tok myślenia.
A Masę, bo zjadł ciastka, wyślemy do więzienia.

Nie emuj się (nie emuj się), Kiyozumi.
Przegoń myśli złe (przegoń myśli złe), Kiyozumi.
Pamiętaj, że (pamiętaj że)
Nasze fanki kochają cię.
Nie emuj się (nie emuj się), Kiyozumi.
Kiyozumi (Kiyozumi).
Kiyo-, Kiyozumi, Kiyo-, Kiyozumi.
Kiyozumi (Kiyozumi).
Kiyo-, Kiyozumi, Kiyo-, Kiyozumi.

Stop, please, don’t be Emo…
Kiyozumi, don’t be Emo..

Spójrz na Masę.
Robi z siebie durnia czasem.
A czy go kto lubi, nie obchodzi go.
Ma przecież fanów
I swoich wiernych kompanów.
Nie ma co narzekać.
Poszedł zjeść kotleta.

Nie emuj się (nie emuj się), Kiyozumi.
Przegoń myśli złe (przegoń myśli złe), Kiyozumi.
Pamiętaj, że (pamiętaj że)
Nasze fanki kochają cię.
Nie emuj się (nie emuj się), Kiyozumi.
Kiyozumi (Kiyozumi).
Kiyo-, Kiyozumi, Kiyo-, Kiyozumi.
Kiyozumi (Kiyozumi).
Kiyo-, Kiyozumi, Kiyo-, Kiyozumi.

Nasi kumple ciągle jedzą coś…
Masatoshi przed chwilą w kotlecie znalazł ość.
Takuma zagryza kiełbasę batonem.
A Yoichi, gdy jest głodny, zadowoli się betonem.

Mówię ci, myśl tak samo jak oni.
Nikt ci tego przecież nie zabroni.
Przełącz się na ich tok myślenia.
A Masę, bo zjadł ciastka, wyślemy do więzienia.

Nie emuj się (nie emuj się), Kiyozumi.
Przegoń myśli złe (przegoń myśli złe), Kiyozumi.
Pamiętaj, że (pamiętaj że)
Nasze fanki kochają cię.
Nie emuj się (nie emuj się), Kiyozumi.
Kiyozumi (Kiyozumi).
Kiyo-, Kiyozumi, Kiyo-, Kiyozumi.
Kiyozumi (Kiyozumi).
Kiyo-, Kiyozumi, Kiyo-, Kiyozumi.
Kiyozumi…

− Shindy, nie pomagasz mu – powiedział Takuma, zauważając, że perkusista się rozpłakał. Gitarzysta konsumował właśnie chrupki o smaku batona Lion.
− W takim razie zaśpiewam jeszcze jedną! – postanowił Shindy i zaczął śpiewać do muzyki Dance in the dark:
DE-PRE-CHA!
Kiedy masz depresję, psycholog Shindy pomoże ci,
Za drobną opłatą dodatkowo wyreguluje ci brwi.
Wyglądasz dobrze,
Masz śliczny uśmiech,
Nie to, co Mizuki – on ma zęby bobrze.

Na nieszczęście wokalisty Mizuki przechodził obok salonu i wszystko usłyszał.
− Zabiję cię, skurwielu! – warknął i zaczął gonić Shindy’ego po salonie, który, uciekając, nadal śpiewał:
− Kochanie ty się o nic martw.
Przez życie z uniesioną głową krocz.
Ten świat twoich łez nie jest wart.
A jak coś nie wyjdzie, to z mostu skocz.

− Shindy! – skarcili go pozostali, kiedy Kiyo głośniej zaszlochał.
− Takuma przyniósł niedobre chrupki – co za szajs…
Najgorsze, że poszedł na nie ostatni hajs!
Są o smaku batona Lion.
Straszny smród wokół siebie rozprowadzają.
Potem lepią się od nich ręce.
A gdy zaczniesz żreć, masz ochotę na więcej.

Kochanie ty się o nic martw.
Przez życie z uniesioną głową krocz.
Ten świat twoich łez nie jest wart.
A jak coś nie wyjdzie, to z mostu skocz.

Okey, guys! Masatoshi, are you ready?!
Yes! I’m ready! – odparł Masatoshi.
Takuma, are you ready?
Of course!
Yoichi odchrząknął znacząco, kiedy wokalista się do niego nie zwrócił.
Yoichi – warknął Shindy – are you ready?
Of course, I’m always…
− Dość – przerwał długowłosy i dalej śpiewał:
Takuma, Masatoshi...
− Ekhem. – Yoichi ponownie odchrząknął.
− Yoichi… Jesteśmy twoimi ziomami.
I choćbyśmy byli za górami.
Zawsze możesz na nas liczyć.
Będziemy teleportację ćwiczyć.
I znajdziemy się przy tobie,
Żeby otrzeć twoje łzy.
Nawet jak już będziesz w grobie.
Najważniejszy jesteś ty.
− Gróóób – zaszlochał perkusista. – G-Genowefa!
− Jaka Genowefa? – zapytał Takuma.
− Moja złota rybka Gienia. O-ona nie ży-żyje… − Kiyozumi zaniósł się szlochem.
− Tu chodzi o jakąś rybę? – powiedział Yoichi.
− To była malutka rybcia – wychlipał Kiyo. – Moje złote maleństwoooo… Mam ją w pudełku po zapałkach. – Blondyn wyjął opakowanie i otworzył je. W środku spoczywała maleńka złota rybka.
− Wywal rybsko na śmietnik i zapomnij o niej – poradził Yoichi.
− Ty bezduszny skurwielu! – pisnął Kiyozumi. – Jak możesz tak mówić? To moja przyjaciółka, jako jedyna mnie rozumiała!
− To ryba! R-Y-B-A! Do tego martwa.
− Nie obrażaj Gieni! – oburzył się blondyn.
− Kiyozumi, myślę, że powinniśmy pozwolić Gieni odejść. – Shindy położył dłoń na ramieniu perkusisty.
− Ona już odeszła, nie czekała na żadne pozwolenia – mruknął Yoichi.
− Morda, Yoichi – warknął wokalista.
Kiyozumi przytulił do siebie pudełeczko po zapałkach.
− Moja Gienia, moja kruszynka.
Yoichi wzniósł oczy ku niebu.
− To jak? Oddamy Gienię wodzie? – zapytał długowłosy.
− Tak! Spłuczmy ją w sedesie! – krzyknął Yoichi, za co dostał od Takumy w głowę.
Przerażony Kiyozumi mocniej przycisnął pudełko do swojej piersi. Nie pozwoli by Gienia przepadła w odmętach brudnego sedesu.
− Spokojnie, Kiyozumi, nie  mamy zamiaru jej spuszczać w toalecie – powiedział kojącym głosem Shindy. – Myślałem raczej o puszczeniu ją na jakąś rzekę. Niech wróci tam, gdzie przyszła na świat.
− Zakład, że ta ryba urodziła się w sklepie zoologicznym? – szepnął Yoichi do Masatoshiego.
− Yoichi, nie pomagasz mi – warknął Shindy.
− Wybacz, stary.
Kiyozumi popatrzył na opakowanie, jeszcze raz przytulił je mocniej i kiwnął głową.
− To chodź, razem pożegnamy Genowefę. – Masatoshi wyciągnął rękę w jego kierunku.
Kiyozumi ujął dłoń i wstał z kanapy.

Patrzyli jak pudełko po zapałkach niczym mała łódeczka odpływa wraz z prądem rzeki.
Kiyozumi pociągnął kilkakrotnie nosem i szepnął:
− Czy możemy uczcić jej śmierć minutą ciszy?
Wszyscy oprócz Yoichiego kiwnęli głowami i, kiedy zamilkli, blond gitarzysta włączył na swojej komórce piosenkę heavy metalowego zespołu.
− Yoichi! – syknęli pozostali muzycy, a Kiyozumi ponownie się rozpłakał.
− Wyłącz to darcie mordy – dodał Masatoshi.
Yoichi mruknął coś pod nosem i wyłączył piosenkę.
***
− Proszę, Kiyozumi, to dla ciebie – powiedział Yoichi, stawiając przed perkusistą klatkę z kolorową papużką. – Mam nadzieję, że to ci trochę pomoże otrząsnąć się po stracie Genowefy.
− Ojej, Yoichi, dziękuję. – Kiyozumi przytulił gitarzystę. – I przepraszam, że nazwałem cię bezdusznym skurwielem.
− E tam, należało mi się.
− Jeszcze raz dziękuję, jest śliczna. – Kiyozumi wyjął ptaszka z klatki. Papużka przez chwilę grzecznie siedziała na jego palcu, poczym wzbiła się w powietrze i… wyleciała przez otwarte okno.
Blondyn wpatrywał się w nie zaszklonymi oczyma.
− Ups, zapomniałem zamknąć okno – szepnął Yoichi.
Kiyozumi spojrzał na niego i rozpłakał się.
− Chyba najlepiej będzie, jak kupię ci chomika – stwierdził gitarzysta, drapiąc się po głowie.

4 komentarze:

  1. Do głowy nie przychodzi mi nic poza "akdjasjkdfhasjgsajghjsaghjsaghsajghsajghsafhsa", ale spróbuję coś tu napisać ^ ^
    Po pierwsze - dzięki za dedykację i poprawę humoru ^ ^ Udało się :3
    To jest takie.. takie... gryfne *-*
    Co tam chemia, będę się uczyć Twoch piosenek od dzisiaj xD
    Nawet chrupki się uchowały, zostanie ślad dla potomnych ^ ^
    To jest takie urocze, rybka Genowefa, awww *.*
    Tak. Chciałabym być rybką Kiyozumiego, nawet martwą ;__; Mogę być nawet szczotką do toalety Kiyozumiego *.*
    Napisałabym coś jeszcze, ale chyba mam gorączkę xD
    Czekam na następne, następne, następne tak zajebiste twory *^*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż za nic nie mogłam sobie przypomnieć melodii tych utworów, to jednak przerobiony tekst i tak mnie rozwalił, haha (>W<)
    Biedny Kiyo, tyle nieszczęść go spotyka (`A`) Może lepiej jak kupi mu królika albo świnkę morską, one żyją dłużej od chomików (^ω^)

    OdpowiedzUsuń
  3. Żółwia niech mu kupi~! xdd

    OdpowiedzUsuń
  4. Umarłam. Zniszczyłaś mój mózg xD oczywiście pozytywnie,choć może tak nie brzmieć xD tortur na razie nie widzę,choć pewnie jeszcze się do tego dokopię,przeglądając dalej bloga ^^
    PS.Znacie mnie ^^

    OdpowiedzUsuń