Tytuł: Little
Complex
Pairing: Tatsuro
x Ruki
Notka autorska: Uch,
udało mi się coś napisać. Ostatnio kiepsko u mnie z weną. Rozdział nie powala,
ale starałam się. T.T
CZĘŚĆ
V
Ruki stał na placach, usiłując
dosięgnąć książki na najwyższej półce w szafce. Podszedłem do niego i
uśmiechnąłem się kpiąco.
− Może pomóc?
− Dam sobie radę! – odpyskował
Ruki, podskakując z uniesionymi rękoma.
Oparłem się o szafkę.
− A może jednak?
− Nie potrzebuję twojej pieprzonej
pomocy! – Nadal kicał na krótkich nogach. – Co tak stoisz i gapisz się jak
jeleń? Idź na lekcję, do cholery!
Ze stoickim spokojem wziąłem do
rąk podręcznik.
− Odłóż to w tej chwili!
Podałem go chłopakowi.
− Odłóż ją z powrotem na miejsce!
Sam sobie poradzę!
Ułożyłem książkę na jego głowie i
uśmiechnąłem się. Ruki chwycił podręcznik i z całej siły chlasnął mnie nim w
twarz.
− Przesadziłeś… − warknąłem. –
Chciałem być miły…
− Nie chcę twojej dobroci!
Odpierdol się ode mnie!
− Jak sobie życzysz – mruknąłem,
odwróciłem się i ruszyłem do swojej sali. Niech to szlag! Przez tego krasnala
spóźnię się na lekcję!
***
− Aki nie wygląda najlepiej – zauważył Hiroto.
Spojrzałem na bruneta. Uśmiechał się głupkowato, co
oznaczało tylko jedno: gdzieś w pobliżu był Shindy. Rozejrzałem się i
dostrzegłem go. Plotkował właśnie ze swoimi przyjaciółkami. Nagle odwrócił
głowę i zauważył nas.
Nie podchodź, nie podchodź – błagałem w myślach. Wiedziałem,
że Aki oszaleje, kiedy tylko Shindy się do niego zbliży.
Tymczasem Shindy ruszył w naszym kierunku, wykonując przy
tym około dwieście koziołków i pięćdziesiąt szpagatów (przy koziołkach obsuwała
się spódniczka, ukazując shinową bieliznę, co dodatkowo pobudziło i tak
nabuzowanego hormonami Akiego). Wreszcie stanął przed nami i odezwał się:
− Cztery, pięć, sześć! Shindy mówi wam cześć!
Cheerleaderstwo na dobre wryło się w mózg chłopaka, dlatego
nie potrafił normalnie funkcjonować.
− Hmpf! – stęknął Aki, słysząc głos ukochanego.
− Co wy tu robicie? Pewnie się nudzicie – stwierdził Shindy,
a Hiroto i ja w osłupieniu pokiwaliśmy głowami. Mimo że Shin już od dawna mówił
i chodził w tak specyficzny sposób, ciężko było uznać to za coś normalnego.
Nagle naszą niezwykle miłą pogawędkę przerwał irytujący pisk
jednej z przyjaciółek Shindy’ego:
− Shindy, chodź z nami, nie gadaj z tymi babami!
− Ja już muszę iść. Do zobaczenia może i dziś! – I oddalił
się znowu wykonując swoje szpagaty i koziołki.
− Aki, czy ty też masz wrażenie, że otaczają cię debile?
− Aaaa… − jęknął Aki, wpatrując się z uwielbieniem w
oddalającą się sylwetkę Shina.
− Hiroto? – mruknąłem z nadzieją, jednak blondyn nie
odpowiedział, zbyt zajęty obserwowaniem muchy, która właśnie szybowała nad jego
głową. Zajebiście…
***
− Ej… Masatoshi… − Odwróciłem się do kolegi w okularach. –
Jaka jest odpowiedź na dwudzieste drugie?
− Beeeeeee – zabeczał.
− Okej, dzięki. – Spojrzałem na odpowiedzi, ale ujrzałem
tylko jakieś znaczki. – Kurwa, Masatoshi, tu nie ma żadnej odpowiedzi B.
Wziął ode mnie podręcznik, skreślił znaczek i napisał nad
nim B. Tak, z całą pewnością otaczają mnie kretyni…
Resztę lekcji matematyki spędziłem na udawaniu, że w
całkowitym skupieniu próbuję rozwiązać zadanie. Tak naprawdę starałam się jakoś
ustawić nogi, żeby było mi wygodniej. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ
wszystko mnie rozpraszało: dźwięk kredy, którą nauczycielka ryła po tablicy,
obecność Hiroto, siedzącego ze mną w ławce, któremu spadał poziom cukru i
niemalże wariował, bzyczenie komara, latającego po całej sali, szuranie
długopisów po papierze zeszytów. Wiedziałem, że długo tego nie wytrzymam.
− Proszę pani, czy mogę iść do toalety? – palnąłem bez
zastanowienia. Musiałem pobyć trochę sam.
Kreda, którą pisała, wydała przeraźliwy pisk, a nauczycielka
odwróciła się w moją stroną i obdarowała mnie spojrzeniem godnym bazyliszka.
− Naprawdę musisz udać się do toalety? – Jej głos brzmiał
jakby pochodził z piekielnych czeluści.
− Wstrzymywanie moczu…
− Dość! – przerwała mi mój wykład. – Idź do tej toalety.
− Dziękuję. – Zerwałem się z miejsca i opuściłem klasę.
Odetchnąłem z ulgą, kiedy wreszcie mogłem rozprostować nogi.
Spacerowałem po szkole, a moje myśli mimowolnie krążyły wokół Rukiego.
Zastanawiałem się, dlaczego tak często o nim myślę, a co najgorsze, śnię… Sny
dotyczące znajomego ze szkoły, którego szczerze nienawidziłem, były czymś
niepokojącym. Nie wiedziałem, jaki ukryty przekaz w sobie zawierają i chyba nie
chciałem się tego dowiedzieć.
Kiedy wróciłem do sali, rozbrzmiał dzwonek. Wziąłem tylko
swoje rzeczy i wyszedłem, po czym wróciłem po Hiroto, który na dobre opadł z
sił.
***
Kiedy Hiroto posilił się kilkoma tabliczkami czekolady,
mogliśmy udać się do domów. Hiroto poszedł w swoją stronę. Już miałem udać się
w kierunku swojego bloku, kiedy zauważyłem małą postać o jasnych włosach.
Przypominała mi kogoś, ale nie wiedziałem za bardzo kogo. Jednak to nie dlatego
do niej podszedłem. Jakiś facet kopał ją właśnie w brzuch, krzycząc coś o jakiś
pieniądzach.
Przywaliłem delikwentowi w twarz, a następnie moja długa
stopa obuta w laczka zderzyła się z jego nabrzmiałym brzuchem.
− Kurwa! – krzyknął, skulił się i uciekł.
Spojrzałem na wystraszoną osobę, która leżała na asfalcie.
Natychmiast go rozpoznałem.
− To ty…
Pomogłem Bou wstać i niemalże natychmiast znalazłem się w
jego uścisku.
− Dziękuję, panu!
− Co ty odpierdalasz? Mów mi Tatsuro.
− Dobrze, Tatsuro-sama.
− Zechciałbyś być tak łaskawy i odsunąć swe łapska od mego szlachetnego
ciała?
− Oczywiście. – Natychmiast mnie puścił. – Tatsuro-sama jest
taki męski. – Patrzył na mnie z podziwem. – Tatsuro-sama ma takie zajebiste
mięśnie. – Zaczął ugniatać moje bicepsy.
− Człowieku, czy ty masz jakiś problem? – Odsunąłem się od
niego. – Przecież ty jesteś z Rukim.
− Nie jestem z Rukim. Tatsuro-sama… Ja cię kocham…
Wszystko super... Ale ta końcówka xD ^^
OdpowiedzUsuńHaha, a ja kocham go!!
//Yūko-san
Wreszcie nowa część!
OdpowiedzUsuńo.o Bou co ty ćpałeś?
Ta seria mnie wciąga. Nie mogę z nie, jest tak cudownie pokręcona.
OdpowiedzUsuńBogowie...
OdpowiedzUsuń"Tatsurou-sama" leżę. "... ma takie zajebiste mięśnie.".
Zabiłaś mnie ^^
Szkoda, że tak króciutko~ i naprawdę jestem ciekawa, jak ich spikniesz zapewne Ty sama jesteś tego ciekawa, ale wiem, że dasz radę <3)
Weny, pomysłów i motywacji~
Boskie. Leże i nie wstaje.Końcówka genialna.Dużo weny życzę
OdpowiedzUsuń