9 czerwca 2014

142. Katarynka cz. III (Kamijo x Hizaki)



Tytuł: Katarynka
Pairing: Kamijo x Hizaki
Notka autorska: Naprawdę nie mam już co dodawać. :c Mam co prawda inne opowiadania, których tu jeszcze nie publikowałam, ale to są maksymalnie trzy części. Ostatnio w ogóle nie mam weny, ale postaram się coś naskrobać. Zmieniłam szablon na bardziej optymistyczny i założyłam nowego bloga – klej w sztyfcie. :3 Jeżeli jesteście zainteresowani, to możecie zajrzeć. Z tej części nie jestem zadowolona, ale za to czwarta jest już lepsza. c: Zapraszam. ^^

CZĘŚĆ III
Odwiedził mnie we śnie. Ma cal wzrostu, a barwne kimono osłania jego ciało. Leżę, obserwując jak rozgląda się z zainteresowaniem dookoła. Podchodzi do mnie i przygląda się mojej twarzy, przekrzywiając głowę. Wreszcie siada na ławeczce mojej ręki. Podnoszę go do oczu, a Hizaki macha nogami w powietrzu. Potem przeciera oczy, kładzie się i zasypia na moich rozprostowanych palcach. Wygląda to tak, jakby wylądował na nich mały motylek. Motylek, który cichutko chrapie.

− Hej, wszystko dobrze? – Zaniepokojony głos budzi mnie ze snu. Otwieram oczy i spotykam młodą twarz. Został chyba utkany z kolorów – barwy osiadły wszędzie, zaplątały się nawet we włosy.
− Czy jestem w Japonii? – pytam z nadzieją. Mężczyzna również jest Japończykiem.
− Nie, to jeszcze nie Japonia – śmieje się. – Tam się wybierasz?
− Tak, konkretnie do prefektury Shiga.
− To jeszcze trochę przed tobą. Mogę znać powód, dla którego postanowiłeś pokonać drogę przez całą Azję?
− Chcę odnaleźć pewnego chłopca. Ujrzałem kiedyś jak tańczy i śpiewa na paryskim placu i… oczarował mnie…
− Zakochałeś się w nim. To cudownie!
− Ale nie wiem, jak go odnaleźć…
− Dasz radę! Zobacz, ile już drogi pokonałeś, żeby się do niego dostać. Naprawdę musi ci na nim zależeć. Wspominałeś o prefekturze Shiga i o tym, że tańczy i śpiewa… Nagahama! Tam go znajdziesz!
− Skąd pan to wie?
− Teatr, mój drogi. – Uśmiecha się, jakby mówił o czymś oczywistym. – Na pewno jest teraz w teatrze.
Nie wiem, czy rzeczywiście go tam spotkam, ale nie zaszkodzi spróbować. I tak nie mam innego wyjścia.
− Czy mógłby mi pan towarzyszyć?
− Mów mi Miyavi, przyjacielu!

To niesamowite, że zupełnie przez przypadek poznałem tego człowieka. Może podpowie mi, jak najlepiej okazywać miłość? Da kilka rad, dzięki czemu uda mi się w jakimś stopniu wywrzeć wrażenie na Hizakim? Jednak kiedy go o to proszę, odpowiada smutno:
− Wiesz, Kamijo, jeśli chodzi o miłość, nie jestem dobrym autorytetem. Znalazłem co prawda kobietę swojego życia, ale Melody… ona… ona potrzebowała czegoś więcej niż tylko śmiechu i moich sztuczek. Chciała, żebym wreszcie zszedł z tych obłoków fantazyjnych pomysłów i zaczął żyć jak odpowiedzialny mąż. Powinienem był poszukać jakiejś pracy, zapewnić nam dogodne mieszkanie. Ale ja nie potrafiłem… − Spuszcza na moment głowę, jednak po chwili unosi ją, a uśmiech rozświetla jego młodzieńczą twarz. – Ale tobie się to uda! Skoro mi nie wyszło, to zrobię wszystko, żeby spełniło się twoje marzenie!

Wyruszamy następnego dnia. Kierunek: wschód. Kraj: Japonia. Miasto: Nagahama. Nic nie stanie nam na przeszkodzie! Teraz jestem pewien, że moje sny mogą przekształcić się w rzeczywistość.
Pieniędzy, które zabrałem ze sobą jest już niewiele, ale Miyavi ma przy sobie swoje oszczędności, więc to pozwala nam nocować w jakiś tanich pensjonatach. Jemy i śpimy niewiele. Bardziej zależy nam, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Cały czas towarzyszy mi widok jego twarzy. Odbija się w taflach jezior, w tarczy księżyca. Ile bym dał, żeby znów go zobaczyć…
Kiedy płyniemy statkiem ku wyspom Japonii, czuję jednocześnie strach i podniecenie. Przypominam sobie, że nie mam dla niego żadnego prezentu. Jak ja mu się pokażę tak bez niczego?
− Myślę, że nie potrzeba nic materialnego. Wystarczy, że oddasz mu całego siebie – tłumaczy Miyavi. Jak zwykle umie mnie pocieszyć nawet w najcięższej sytuacji.
Wreszcie to, o czym marzyłem dokonuje się. Stawiam stopę na wybrzeżu. Czuję zapach morskiej bryzy. Głosy wydobywające się z ludzkich gardeł, tworzą szum. Miyavi kładzie mi rękę na ramieniu. „Dotarliśmy” – słyszę podziw w jego głosie. Hizaki, nadchodzę!

2 komentarze:

  1. Został chyba utkany z kolorów – barwy osiadły wszędzie, zaplątały się nawet we włosy. - tym zdaniem połechtałaś mój umysł w tej najwrażliwszej części. Cudowne uczucie <3
    Bardzo podoba mi się, że nie przeciągałaś tej podróży. Rozdziały rzeczywiście są króciutkie, ale to tylko dodaje temu uroku ^^
    Weny, dużo weny, nowych rozdziałów i jeszcze więcej weny na kończenie zaczętych opowiadań xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik bardzo łapiący za serce i taki słooodkiii. Mam nadzieję, że Kamijo spotka się z Hizakim.
    Dużo weny życze! :)

    OdpowiedzUsuń