Tytuł: Katarynka
Pairing: Kamijo x
Hizaki
Notka autorska:
Naprawdę nie mam już co dodawać. :c Mam co prawda inne opowiadania, których tu
jeszcze nie publikowałam, ale to są maksymalnie trzy części. Ostatnio w ogóle
nie mam weny, ale postaram się coś naskrobać. Zmieniłam szablon na bardziej
optymistyczny i założyłam nowego bloga – klej w sztyfcie. :3 Jeżeli jesteście
zainteresowani, to możecie zajrzeć. Z tej części nie jestem zadowolona, ale za
to czwarta jest już lepsza. c: Zapraszam. ^^
CZĘŚĆ
III
Odwiedził mnie we śnie. Ma cal
wzrostu, a barwne kimono osłania jego ciało. Leżę, obserwując jak rozgląda się
z zainteresowaniem dookoła. Podchodzi do mnie i przygląda się mojej twarzy,
przekrzywiając głowę. Wreszcie siada na ławeczce mojej ręki. Podnoszę go do
oczu, a Hizaki macha nogami w powietrzu. Potem przeciera oczy, kładzie się i
zasypia na moich rozprostowanych palcach. Wygląda to tak, jakby wylądował na
nich mały motylek. Motylek, który cichutko chrapie.
− Hej, wszystko dobrze? –
Zaniepokojony głos budzi mnie ze snu. Otwieram oczy i spotykam młodą twarz.
Został chyba utkany z kolorów – barwy osiadły wszędzie, zaplątały się nawet we
włosy.
− Czy jestem w Japonii? – pytam z
nadzieją. Mężczyzna również jest Japończykiem.
− Nie, to jeszcze nie Japonia –
śmieje się. – Tam się wybierasz?
− Tak, konkretnie do prefektury
Shiga.
− To jeszcze trochę przed tobą.
Mogę znać powód, dla którego postanowiłeś pokonać drogę przez całą Azję?
− Chcę odnaleźć pewnego chłopca.
Ujrzałem kiedyś jak tańczy i śpiewa na paryskim placu i… oczarował mnie…
− Zakochałeś się w nim. To
cudownie!
− Ale nie wiem, jak go odnaleźć…
− Dasz radę! Zobacz, ile już drogi
pokonałeś, żeby się do niego dostać. Naprawdę musi ci na nim zależeć.
Wspominałeś o prefekturze Shiga i o tym, że tańczy i śpiewa… Nagahama! Tam go
znajdziesz!
− Skąd pan to wie?
− Teatr, mój drogi. – Uśmiecha
się, jakby mówił o czymś oczywistym. – Na pewno jest teraz w teatrze.
Nie wiem, czy rzeczywiście go tam
spotkam, ale nie zaszkodzi spróbować. I tak nie mam innego wyjścia.
− Czy mógłby mi pan towarzyszyć?
− Mów mi Miyavi, przyjacielu!
To niesamowite, że zupełnie przez
przypadek poznałem tego człowieka. Może podpowie mi, jak najlepiej okazywać
miłość? Da kilka rad, dzięki czemu uda mi się w jakimś stopniu wywrzeć wrażenie
na Hizakim? Jednak kiedy go o to proszę, odpowiada smutno:
− Wiesz, Kamijo, jeśli chodzi o
miłość, nie jestem dobrym autorytetem. Znalazłem co prawda kobietę swojego
życia, ale Melody… ona… ona potrzebowała czegoś więcej niż tylko śmiechu i
moich sztuczek. Chciała, żebym wreszcie zszedł z tych obłoków fantazyjnych
pomysłów i zaczął żyć jak odpowiedzialny mąż. Powinienem był poszukać jakiejś
pracy, zapewnić nam dogodne mieszkanie. Ale ja nie potrafiłem… − Spuszcza na
moment głowę, jednak po chwili unosi ją, a uśmiech rozświetla jego młodzieńczą
twarz. – Ale tobie się to uda! Skoro mi nie wyszło, to zrobię wszystko, żeby
spełniło się twoje marzenie!
Wyruszamy następnego dnia.
Kierunek: wschód. Kraj: Japonia. Miasto: Nagahama. Nic nie stanie nam na
przeszkodzie! Teraz jestem pewien, że moje sny mogą przekształcić się w rzeczywistość.
Pieniędzy, które zabrałem ze sobą
jest już niewiele, ale Miyavi ma przy sobie swoje oszczędności, więc to pozwala
nam nocować w jakiś tanich pensjonatach. Jemy i śpimy niewiele. Bardziej zależy
nam, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Cały czas towarzyszy mi widok jego
twarzy. Odbija się w taflach jezior, w tarczy księżyca. Ile bym dał, żeby znów
go zobaczyć…
Kiedy płyniemy statkiem ku wyspom
Japonii, czuję jednocześnie strach i podniecenie. Przypominam sobie, że nie mam
dla niego żadnego prezentu. Jak ja mu się pokażę tak bez niczego?
− Myślę, że nie potrzeba nic
materialnego. Wystarczy, że oddasz mu całego siebie – tłumaczy Miyavi. Jak
zwykle umie mnie pocieszyć nawet w najcięższej sytuacji.
Wreszcie to, o czym marzyłem
dokonuje się. Stawiam stopę na wybrzeżu. Czuję zapach morskiej bryzy. Głosy
wydobywające się z ludzkich gardeł, tworzą szum. Miyavi kładzie mi rękę na
ramieniu. „Dotarliśmy” – słyszę podziw w jego głosie. Hizaki, nadchodzę!
Został chyba utkany z kolorów – barwy osiadły wszędzie, zaplątały się nawet we włosy. - tym zdaniem połechtałaś mój umysł w tej najwrażliwszej części. Cudowne uczucie <3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się, że nie przeciągałaś tej podróży. Rozdziały rzeczywiście są króciutkie, ale to tylko dodaje temu uroku ^^
Weny, dużo weny, nowych rozdziałów i jeszcze więcej weny na kończenie zaczętych opowiadań xD
Rozdzialik bardzo łapiący za serce i taki słooodkiii. Mam nadzieję, że Kamijo spotka się z Hizakim.
OdpowiedzUsuńDużo weny życze! :)