3 września 2014

160. Agony cz. V (Reita x Ruki)



Tytuł: Agony
Pairing: Reita x Ruki
Notka autorska: Yuuko pobiła rekord w jęczeniu mi na GG o nowy rozdział, więc wstawiam Wam ostatnią część Agony. xD Mam nadzieję, że się spodoba i zakończenie przypadnie Wam do gustu. :3 To po prostu musiało się tak skończyć.
CZĘŚĆ V

Nadszedł w końcu dzień, w którym przypomniałem sobie o bardzo ważnej rzeczy. O białym ukojeniu i kolorowej bajce. Upity samotnością, półżywy z tęsknoty za Akirą, zupełnie zapomniałem, że istnieją na tym świecie narkotyki, które mogą mi pomóc.

Moja anemiczna dłoń chwyciła telefon, a kościste palce o przezroczystych, przydługich paznokciach wybrały numer do Takashimy.

− Tak, Takanori?

− Potrzebny mi towar…

Westchnął.

− Mówiłem już, co o tym myślę. Takanori, nie rujnuj sobie życia.

− Ono już jest zrujnowane! Nic po nim nie zostało. Akira zabrał wszystko. Tylko Mokkori został – jęknąłem płaczliwie.

− Akira odszedł?

Nie byłem w stanie odpowiedzieć krótkiego „tak”. Szloch, który zatrząsł moim gardłem, wystarczył.

− Zaraz u ciebie będę – powiedział Kouyou. Odłożyłem telefon na stolik i udałem się do łazienki, żeby jakoś doprowadzić do porządku swój wygląd.

Przeraziło mnie odbicie w lustrze. Potargane, przetłuszczone włosy, okalały bladą, opuchniętą od płaczu twarz. W oczach błyszczały łzy, wargi drżały. Brudne, szare spodnie od dresu i czarna, podziurawiona koszulka, które teraz przypominały bure szmaty, wisiały na mnie jak na wieszaku. Wyglądałem jak wrak człowieka i tak też się czułem.

Wziąłem grzebień i starałem się jakoś ujarzmić strąki na mojej głowie. Nic to nie dało, jedynie powyrywałem sobie włosy. Obmyłem twarz wodą i osuszyłem ręcznikiem. Spuściłem głowę i przesłoniłem oczy dłonią, lewą rękę oparłem o umywalkę. Akira, co ty ze mną robisz?

Dzwonek do drzwi wyrwał mnie z transu. Wydawało mi się, że ktoś zamienił moje nogi w patyki obleczone watą cukrową, gdy wolno podążałem ku drzwiom. Rozpoczęła się walka z zamkiem. Cholerstwo nie chciało współpracować. Wreszcie udało mi się otworzyć. Takashima jak zwykle wyglądał pięknie. Cholernie zazdrościłem mu urody. Jasne, schludnie ułożone włosy, wysoka i zgrabna sylwetka, intrygujący błysk w oku. Może gdybym tak wyglądał, Akira zostałby ze mną? Może gdybym nie był karłem o przetłuszczonych włosach i w porozciąganych, brudnych ubraniach, on byłby tu? Pytał czy jest coś na obiad, mimo że doskonale zdawał sobie sprawę z ujemnego poziomu moich umiejętności kulinarnych i jeszcze marudził, że chce spać, podczas gdy ja chichoczę jak obłąkany, paląc papierosa. Jak ja za tym tęskniłem…

− Takanori? – szepnął Kouyou. – Taka… − Kiedy znalazłem się w jego ramionach, uświadomiłem sobie, że płaczę. Wtuliłem się w jego pierś, mocząc łzami białą koszulkę. Nagle poczułem, że unoszę się w powietrzu. Takashima zatrzasnął drzwi i, niosąc mnie na rękach, udał się do sypialni, gdzie położył mnie na łóżku. – Zrobię herbatę. – Pogładził mnie po ramieniu i wyszedł.

− Chcę narkotyki! – warknąłem i zawyłem z rozpaczy. Nie wiem już czy była ona spowodowana głodem, czy tęsknotą za Akirą. Próbowałem sobie wmówić, że właściwą odpowiedzią jest ta pierwsza, jednak coś, chyba to pieprzone serce, z uporem maniaka powtarzało: „Akira! Akira! Akira!”. Zacisnąłem palce na włosach, zagryzłem wargi. Nie chciałem o nim myśleć. To było zbyt bolesne, a ja nie byłem masochistą.

Takashima wrócił z kubkami parującej herbaty. Moje żądanie o prochy najwyraźniej zignorował. Postawił naczynie na stoliku obok łóżka, a sam zasiadł na posłaniu, obejmując swój kubek dłońmi.

− Zimno się zrobiło na dworze – powiedział.

− Naprawdę? – Zerknąłem na okno. Było przesłonięte grubą, ciemną kotarą. To Akira ją wybrał. Zawsze lubił posępne przedmioty, które tylko potrafiły wpędzić człowieka w depresję. Nigdy mi się nie podobały. Wolałem optymistyczne barwy, jednak teraz idealnie oddawały mój nastrój.

− Tak. – Mężczyzna podszedł do okna i rozsunął zasłony. Biel zza szyby poraziła moje oczy. Śnieg pokrył wszystko. Nie wiedziałem, że mamy już zimę…

Wziąłem kubek i upiłem mały łyk herbaty.

− Tylko malinową znalazłem.

− Co? – mruknąłem niezbyt przytomnie. – Ach, malinową… − Czy herbata była malinowa? Powąchałem ją dyskretnie, ale nic nie wyczułem. W smaku też nie zachwycała. Wszystko było dla mnie bez wyrazu.

Wpatrywałem się w ścianę, sącząc powoli napój. W końcu wypiłem wszystko i klęczałem tak na łóżku, trzymając naczynie i obserwując pajęczynę, która pojawiła się w rogu pokoju. Nagle przedmiot między moimi palcami zniknął. Spojrzałem na Takashimę, który odkładał kubki na stolik. Zerknął na mnie. Przybliżył się, a ja zatonąłem w jego spojrzeniu. Nie potrafiłem się ruszyć. Nawet wtedy, kiedy objął mnie ramieniem, by wyszeptać mi do ucha:

− Chodź się wykąpać, to ci dobrze zrobi.

Wykąpać się? Zapach mojego ciała dawał aż tak wyraźny sygnał, że czas na kąpiel? Nim zdążyłem coś odpowiedzieć, znów znalazłem się na jego rękach, a chwilę później stałem na kafelkach w łazience. Kouyou zdjął moją koszulkę i zaczął zsuwać ze mnie spodnie.

− Zaczekaj… − Chwyciłem go za rękę. – Co ty robisz?

− Chcę się z tobą wykąpać.

− Chcesz się wykąpać ze mną? – wykrztusiłem.

− Tak. – Sprawnym ruchem zdjął ze mnie spodnie, po czym zapełnił wannę wodą. – Nie masz się czego wstydzić. Tu jest tak ciemno, że i tak nic nie widzę. Jutro wymienię ci tę żarówkę. No, gotowe, wskakuj do wanny.

Niechętnie zdjąłem bokserki i zanurzyłem się w ciepłej wodzie. Po chwili dołączył do mnie Takashima. To było chore, niewłaściwe i byłem niewierny Akirze, ale w zasadzie niewiele mnie to obchodziło. Ważne było przyjemne uczucie, kiedy otulało mnie ciepło. Zamknąłem oczy. Poczułem dotyk we włosach – Kouyou właśnie wcierał w nie szampon. Następnie usłyszałem jak otwiera inną buteleczkę i kolistymi ruchami obrysowuje moje ramiona, klatkę piersiową, brzuch… Zacisnąłem palce na brzegu wanny, gdy zbliżył się do krocza. Ominął je jednak i przesunął dłońmi po nogach.

Czyści i przebrani w świeże ubrania, udaliśmy się do sypialni.

− Dlaczego to robisz? – zapytałem, kiedy leżeliśmy na łóżku, a on tulił mnie do siebie i składał na mojej skórze delikatne pocałunki.

− Jeśli powiem ci teraz, nie uwierzysz mi. Dowiesz się w swoim czasie.

W tej chwili, w tym irracjonalnym momencie, który przecież nie powinien mieć miejsca, poczułem się naprawdę przyjemnie. Poczułem się chciany, potrzebny, może nawet w jakiś sposób kochany. Nie wiedziałem, co Takashima do mnie czuje, ale wmawiałem sobie, że jest to coś głębszego. Twarz Akiry przez sekundę pojawiła się pod przymkniętymi powiekami, ale zaraz przegonił ją słodki pocałunek Kouyou, którym obdarował moje usta. Byłem na dobrej drodze, by zmniejszyć dawki nagminnego myślenia o moim byłym partnerze. Miałem tylko nadzieję, że Takashima zostanie przy mnie i mi w tym pomoże. Może kiedyś zapomnę o Akirze?

Wplotłem palce w jego wilgotne włosy. Tylko my, cztery ściany i czarny budzik w białe komary. Czy to, kurwa, nie jest piękne?

4 komentarze:

  1. Uruki<333 w tym rozdziale nie ma nawet Akiry. Czemu Reita x Ruki? XD
    Tak, to jest w cholere piękne! XD Ru dobrze gada ^^ podobał mi się koniec. Był taki 'spoko'... Lool xD nie wiem co powiedzieć xD ale długo cię o niego prosiłam... Chcę więcej takich spoko kawaii końców!
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. *nadzieje Yuna.miko roztrzaskane* T^T
    *zbiera szczątki* Ale jest Uruki *o* *wyrzuca szczątki nadziei do kosza*
    Umiliłaś mi chorowanie ^.^ (nie ma to jak chorować na początku roku szkolnego ;-;)
    ~sadist vampire Yuna.miko

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaa...nie spodziewałam się tego. Myślałam że umrze. Oryginalne. Podoba mi się. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest już kolejny opek tutaj, który czytam. Masz naprawdę cudowny charakter pisania opowiadań. Uwielbiam taki styl, a naprawdę ciężko jest trafić na takie perełki. Podoba mi się, że są one (nie wiem jak to nazwać) takie prawdziwe? Subtelne, delikatne, ubrane w ładne i dobrze dobrane słowa. Szczerze, to mam mnóstwo rzeczy do powiedzenia na temat Twoich opowiadań, że aż już nic nie napiszę, bo zrobiłabym tutaj niemały spam xD
    Podsumowując... cudowne, urokliwe, prawdziwe...
    Życzę dalszej weny ;) Bardzo chciałabym przeczytać jeszcze więcej Twoich opowiadań
    Pozdrawiam ;)
    Maya Redo マヤレド

    OdpowiedzUsuń