Tytuł:
Anorexia
Pairing:
Masatoshi x Shindy
Notka
autorska: Kolejna część
Anorexii.
Jeśli chodzi o Liebster Award, jestem strasznie zmęczona i nie mam
siły odpowiadać na pytania. Postaram się to nadrobić. :*
CZĘŚĆ
II
̶
Nie... ̶ Pokręciłem głową. ̶ Nie pojadę tam. Dlaczego
niby miałbym iść do szpitala? Przecież jestem zdrowy.
̶
Lekarz stwierdził anoreksję.
̶
Na podstawie czego? ̶ spytałem.
̶
Twojego BMI i zachowania. ̶ Po chwili westchnął i opadł na
krzesło, jakby to wszystko go przerosło. ̶ Jak mogłem tego nie
zauważyć? Przecież strasznie schudłeś i to w krótkim czasie...
Myślałem, że to przez stres. Dużo pracowaliśmy, a ty się po
prostu głodziłeś.
̶
Schudłem? ̶ zdziwiłem się. ̶ Niby gdzie?
̶
Przestań. Nie mów, że tego nie widzisz. ̶ Na chwilę przymknął
oczy. ̶ Jedziemy do szpitala ̶ powiedział pewnie.
̶
Jestem dorosły, nie muszę tam jechać.
̶
Istnieje coś takiego jak ubezwłasnowolnienie. Nie zmuszaj mnie do
tego.
Spojrzałem
na niego z niedowierzaniem, chcąc doszukać jakiejś cząstki
kłamstwa w jego oczach, przecież nie mógłby mi tego zrobić...
Jednak patrzył na mnie pewnie, w pełni świadomy słów, które
wypowiedział.
̶
Możesz mnie znienawidzić ̶ kontynuował ̶ ale wiedz, że nie
pozwolę ci się zabić.
̶
Ty nic nie rozumiesz. Myślisz, że chcę umrzeć? Chcę jedynie
dobrze wyglądać, robię to dla ciebie.
Masatoshi
zacisnął dłonie w pięści.
̶
Czyli to moja wina... Zasugerowałem ci kiedykolwiek, że wymagam od
ciebie, abyś był chudy jak patyk?
̶
Nie, oczywiście, że nie twoja. Ty... nie zrozumiesz tego... To
jest jak przyjaźń... Ona... ona mnie rozumie. ̶ Moje oczy się
zaszkliły. ̶ Ona chce, żebym był piękny, chce dla mnie dobrze,
a ty chcesz mi ją odebrać!
Zamarłem,
uświadamiając sobie, co przed chwilą powiedziałem. W jednej
chwili odkryłem sekret, który chroniłem przed Masatoshim. Chłopak
wpatrywał się we mnie zszokowany.
̶
Traktujesz ją jak żywą istotę...? To choroba! Ona cię zabija!
Spójrz na siebie! Zobacz, co z tobą robi!
̶
Jak możesz? ̶ Po policzkach spłynęły łzy. W ciszy, która
nagle nastąpiła, miałem wrażenie, że słyszę dźwięk, kiedy
jedna ze słonych kropli zderza się z podłogą.
Po
chwili moje uszy wypełnił szum. Między mną a Masatoshim pojawiła
się bariera czarnych kropek, które irytująco zapalały się i
gasły na zmianę. Zachwiałem się, a chłopak widząc to,
natychmiast objął mnie ramionami.
̶
Shindy? ̶ Posadził mnie na krześle. Więcej nie zapamiętałem.
***
Kiedy
otworzyłem oczy, powitał mnie biały sufit, a żeby spotęgować tę
monotonię, białą farbą okryto również ściany. Leżałem na
białym łóżku, okryty białą pościelą. Jedynym kontrastem dla
całej tej bieli był Masatoshi, który siedział na krześle tuż
obok mnie. Nagle zwróciłem uwagę na kolory, które go tworzyły i
mimo smutku, który nie opuszczał jego twarzy, wyglądał pięknie.
̶
Uśmiechnij się ̶ poprosiłem. ̶ Z uśmiechem wyglądasz
jeszcze piękniej.
̶
Nie mam powodu, żeby się uśmiechać.
Spuściłem
wzrok.
̶
Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
̶
Ponieważ potrzebujesz pomocy.
̶
Ja sam sobie dam radę. Będę jeść, obiecuję.
Musiałem
jak najszybciej stąd wyjść. Wiedziałem, że oni będą na siłę
mnie karmić, a na to nie mogłem pozwolić.
̶
Sam nie dasz rady.
̶
Będę jeść ̶ powtórzyłem.
̶
To co mówiłeś w tamtym szpitalu... Jak ty traktujesz tę
chorobę... Przeraziło mnie to.
̶
Ile tu zostanę? ̶ zmieniłem temat.
̶
Aż wyzdrowiejesz. Za chwilę przyniosą kolację ̶ mruknął,
spojrzawszy na zegarek.
I
rzeczywiście, po kilku minutach weszła pielęgniarka z tacą.
Spojrzałem na talerz, na którym leżały dwie spore kromki chleba
pszennego z szynką, serem i ogórkiem. Mimowolnie zacząłem w
myślach przeliczać kalorie, przypominając sobie, ile się ich
mieści w każdym z produktów z osobna.
̶
Masz dopiero pierwszą fazę ̶ wyjaśnił Masatoshi ̶ dlatego
tak niewiele. Potem będzie coraz więcej. Lekarz powiedział, że
stopniowo będą przyzwyczajać twój organizm do posiłków.
Zerknąłem
jeszcze raz na kanapki. Niewiele? Jak ja miałem tyle zjeść, skoro
od jakiegoś czasu jadłem jak najmniej, a ostatnio wcale?
̶
Obiecałeś, że będziesz jeść ̶ przypomniał Masatoshi.
Niechętnie
wziąłem do ręki pieczywo i podsunąłem je pod nos. Wszystko było
świeże i pachniało tak apetycznie. Szybko jednak wyobraziłem
sobie sfermentowany ser, obślizgłą szynkę i zgniłego ogórka, a
ochota na jedzenie od razu mi przeszła. Skrzywiłem się
zniesmaczony i odłożyłem kromkę.
̶
Shindy, zjedz chociaż jedną.
̶
Nie dam rady.
̶
Pół?
Pokręciłem
głową.
̶
Chociaż spróbuj, tylko jeden kęs.
Westchnąłem
i ponownie podniosłem kanapkę. Otworzyłem usta i odgryzłem mały
kawałek. Zrobiło mi się niedobrze. Dawno nie miałem niczego w
ustach, poza wodą. Miałem wrażenie, że kromka z całymi tymi
dodatkami nie zmieści mi się nawet na języku, a co dopiero w
żołądku. Zakrztusiłem się i odsunąłem od siebie jedzenie.
̶
Spróbuj jeszcze raz ̶ poprosił Masatoshi.
̶
Nie mogę, naprawdę, nie zmuszaj mnie...
Jednak
chłopak był nieugięty. Przejął ode mnie pieczywo i przybliżył
je do moich warg.
̶
To tylko mały kęs. Wiem, że to dla ciebie wiele, ale pomyśl, że
to będzie nasz pierwszy sukces. ̶ Uśmiechnął się ciepło, a
ja, chcąc, by ten uśmiech został na dłużej, zamknąłem oczy i
szybko odgryzłem kawałek. Pogłaskał mnie po głowie, kiedy
przełknąłem.
̶
Dziękuję. ̶ Pochylił się nade mną i pocałował mnie w czoło.
Spróbowałem
zjeść więcej.
̶
Powoli ̶ powiedział Masatoshi.
Przy
piątym kęsie organizm się zbuntował. Popędziłem szybko do
umywalki, która znajdowała się przy drzwiach.
̶
Przepraszam ̶ szepnąłem, opierając się o brzegi umywalki,
kiedy już opłukałem usta.
̶
To nie twoja wina. ̶
Objął mnie od tyłu ramionami. ̶
Jestem z ciebie dumny.
Dotknąłem
swojego brzucha. Wydawało mi się, że pęcznieje pod moimi palcami.
Poczułem łzy na policzkach. Osunąłem się na podłogę i ukryłem
twarz w dłoniach.
̶
Shindy, kochanie... ̶
Chłopak uklęknął przy mnie i przytulił mnie do swojego ciała.
Do swojego chudego, pięknego ciała.
̶
Czuję to w sobie... ̶
jęknąłem. ̶ Mam wyrzuty
sumienia. To takie okropne uczucie. Mam ochotę siebie za to ukarać.
̶
W jaki sposób ukarać?
̶
Tak, żeby bolało.
̶
Przebierz się w piżamę ̶ mruknął Masatoshi.
̶
A mógłbyś wyjść?
̶
Chcę cię zobaczyć. Od jakiegoś czasu nie pozwalałeś mi na
ciebie patrzeć. Dlaczego?
̶
Wyglądam okropnie ̶ wyjaśniłem.
̶
Przebierz się, proszę. Ubrania są w szafie.
Niechętnie
zajrzałem do szafy i wyciągnąłem z niej piżamę. Odłożyłem ją
powoli na łóżko i zdjąłem swoją szeroką bluzkę z długim
rękawem. Kupowałem ubrania w bardzo dużych rozmiarach, wiedząc,
że w te małe się nie zmieszczę.
̶
Shindy... ̶ Szatyn nieśmiało dotknął palcami mojego boku w
miejscu, gdzie powinny znajdować się żebra. Powinny, ponieważ
zamiast nich były tylko fałdy. Po chwili zwrócił uwagę na inną
rzecz, którą starałem się przed nim ukryć. Moje przedramiona
zdobiły blizny po cięciach. Masatoshi zasłonił dłonią usta i
wpatrywał się w nie z przerażeniem. ̶ To jest ta twoja kara?
Kiwnąłem
głową i rozpiąłem pasek od spodni. Musiałem go nosić, inaczej
nieustannie by się zsuwały. Byłem tak gruby, że żadne spodnie
nie chciały na mnie leżeć. Zdjąłem spodnie i stanąłem przed
chłopakiem w samych bokserkach. Odsunął się, kiedy dostrzegł na
moich udach jeszcze więcej śladów.
̶
Co ty sobie zrobiłeś? Dlaczego sam robisz sobie krzywdę? ̶
zapytał ze łzami w oczach.
̶
To kara. Za każdy kęs. Za każdą kalorię.
Odwróciłem
wzrok, żeby nie patrzeć na jego zaszklone oczy. To był zbyt
bolesny widok, jeszcze bardziej bolesny niż dotyk ostrza na mojej
skórze, kiedy dopiero zaczynałem.
̶
Ta piżama jest za mała ̶ mruknąłem, przyglądając się
koszulce. Chciałem szybko zmienić temat.
̶
Jest za duża ̶ szepnął Masatoshi.
̶
Nie zmieszczę się.
Wyrwał
mi z rąk materiał i naciągnął przez głowę. O dziwo udało mu
się błyskawicznie ją na mnie założyć.
̶
Spodnie chyba sam sobie założysz...
Włożyłem
stopy w nogawki i podciągnąłem spodnie. Również się zmieściłem.
̶
Ja już muszę iść. Pora odwiedzin się kończy, a ja muszę
odpocząć... ̶ Szatyn przymknął powieki.
̶
Dobrze. ̶ Podszedłem do niego i pocałowałem go w policzek. ̶
Przyjdziesz jutro?
̶
Przyjdę.
I
wyszedł, zostawiając po sobie tylko tę obietnicę.
No, ale wróci? Nie? No pozwole mu odejść! Jak będzie trza to go zaciągnę do Shina xD
OdpowiedzUsuń//Yūko-3
Uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuń