1 marca 2014

125. Anorexia cz. I (Masatoshi x Shindy)

Tytuł: Anorexia
Pairing: Masatoshi x Shindy
Notka autorska: Postanowiłam od nowa napisać to opowiadanie. Tamta wersja jest stara i beznadziejna. Pojawią się jednak fragmenty z poprzedniej Anorexii. Zmieniłam trochę niektóre wydarzenia, zachowanie bohaterów, głównie Shindy'ego. Poprzednie opowiadanie ma trzynaście części, to na razie cztery, ale przewiduję coś około trzynastu, może być troszeczkę mniej. Pierwszy rozdział jest króciutki, ponieważ to tylko taki wstęp. OPOWIADANIE NIE MA NA CELU PROMOWANIA ANOREKSJI. Sama przeszłam przez to piekło i nikomu tego nie życzę. Co do Beauty and the Beast, muszę napisać jeszcze ostatnią część i dodam. :3

CZĘŚĆ I
Jadłowstręt psychiczny… Zaburzenie odżywiania… Wyniszczenie organizmu… Anoreksja… Dla mnie to po prostu przyjaciółka. Definicja piękna. Pieszczotliwie mówię na nią Ana.
Zaczęło się od tego, że przejrzałem się w lustrze. Niby nic wielkiego, codziennie w nie spoglądam, jednak tego dnia zauważyłem coś, co mnie przeraziło. Tuż pod żebrami pojawiły się fałdki, które bez problemu mogłem chwycić palcami. Nagle wszystko stało się dla mnie nienaturalnie szerokie. Uda, łydki, ramiona, a twarz wyglądała na bardziej okrągłą.
Wpatrywałem się długo w obraz, który zdawał się przedstawiać obcą mi osobę. Co się ze mną stało? Zawsze byłem szczupły. Jak mogłem doprowadzić do takiego stanu swoje ciało? Stałem tak, uważnie oglądając każdy fragment swojej sylwetki, a każdy z nich wydawał się większy od poprzedniego.
Do środka wszedł Masatoshi. Uśmiechnął się na mój widok i objął mnie od tyłu, opierając podbródek o moje ramię. Jego dłonie wydały mi się tak drobne przy moich… Ledwo udało mu się mnie objąć…
− Jesteś piękny – szepnął mi do ucha.
Spojrzałem jeszcze raz na całą swoją posturę. Nie jestem piękny – pomyślałem – ale będę…
***
Stopniowo ograniczałem jedzenie. Nie widząc jednak żadnej różnicy, postanowiłem zrezygnować z posiłków. Często wychodziłem z domu, a po powrocie okłamywałem Masatoshiego, że jadłem na mieście. Brudziłem talerze, wyrzucałem jedzenie. Robiłem wszystko, byleby się nie domyślił. Zacząłem dużo ćwiczyć, właściwie to ponad moje siły, przez co często mdlałem.
Masatoshi zaprosił mnie na obiad do restauracji. Nie miałem możliwości, by jakoś tego uniknąć. Kiedy szliśmy, trzymając się za ręce, gwałtownie przystanąłem. Świat zawirował mi przed oczami, po chwili osunąłem się na kolana. Miałem nadzieję, że to tylko zasłabnięcie, nic więcej. Nie mogłem zemdleć w obecności Masatoshiego. Na moment zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem, leżałem na noszy. Rozejrzałem się, szukając wzrokiem ukochanego.
− Masatoshi... ̶ szepnąłem.
̶ Jestem, kochanie. ̶ Twarz szatyna zawisła nade mną.
̶ Co się stało? ̶ zapytałem słabym głosem.
̶ Zemdlałeś. Pojedziesz teraz do szpitala, a ja zaraz tam dotrę, dobrze? - Przeczesał palcami moje włosy. Kiwnąłem głową w odpowiedzi, a po chwili znalazłem się w karetce. Zamknięto drzwi, odcinając mi przy okazji dostęp do Masatoshiego.
***
Lekarz przyjrzał mi się badawczo.
̶ Będę musiał panu zadać kilka pytań. Zażywał pan może narkotyki?
̶ Nie ̶ odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
̶ Mdlał pan już wcześniej?
̶ Nie, pierwszy raz mi się to zdarzyło ̶ skłamałem.
̶ Będę pana musiał zmierzyć i zważyć. Niewykluczone, że zostanie pan dłużej. Musimy pana obserwować. Istnieje możliwość, że jest to padaczka.
̶ Padaczka? To na pewno nie jest padaczka.
̶ To tylko przypuszczenia. Proszę wejść na wagę.
̶ Ja już się ważyłem. Codziennie się ważę ̶ palnąłem bez zastanowienia.
̶ Codziennie? ̶ zdziwił się doktor. ̶ Ile pan waży?
̶ Dużo ̶ odparłem, spuszczając wzrok.
Lekarz jeszcze raz zlustrował moją sylwetkę. Zasłoniłem dłońmi swój brzuch, aby nie widział fałd tłuszczu, które były jeszcze lepiej widoczne, kiedy siedziałem.
̶ Proszę wejść na wagę ̶ powtórzył.
Stanąłem na wadze i wyprostowałem się, żeby mężczyzna mógł mnie również zmierzyć.
̶ Wzrost sto siedemdziesiąt centymetrów i waga... czterdzieści pięć kilogramów.
Spuściłem głowę, kiedy usłyszałem „wyrok”.
̶ Czy pan się głodzi? ̶ Padło kolejne pytanie.
̶ Nie, oczywiście, że nie...
̶ Pana organizm jest wykończony, stąd to omdlenie. Nie może pan normalnie funkcjonować przy takim wzroście z tak małą wagą.
̶ To już wszystko? ̶ upewniłem się. ̶ W takim razie dziękuję i do widzenia. ̶ Ruszyłem do drzwi.
Lekarz wyszedł za mną i poprosił do gabinetu Masatoshiego, który czekał na mnie na korytarzu.
Chłopak wrócił po jakimś czasie, trzymając kartkę w dłoni.
̶ Co to jest? ̶ zapytałem.
̶ Skierowanie... Do szpitala psychiatrycznego.

8 komentarzy:

  1. Hym... Nie pamietam za dokładnie poprzedniej wersji... Ale szkoda, że nie mogę tak szybko przeczytać kolejnej części.
    //Yūko-3

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay, kocham to opowiadanie!
    Fajnie, że napisałaś to od nowa :3 ta część jest krótka, więc za wiele o niej do opowiedzenia nie mam, ale nie mogę się doczekać kolejnych ^^
    I przepraszam, że nie komentuję wszystkich notek :c ale nie wyrabiam, bo szkoła daje w kość ;// no i są też inne zajęcia, przez co nie zawsze jestem na bieżąco ;//
    - Maki-chan^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Yayć.. Uwielbiam to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam! c:
    Właśnie zostałaś nominowana do Liebster Award. Jeżeli nie chcesz, nie musisz przyjmować nominacji. Szczegóły tutaj:
    http://szeptem-wprost-do-ucha.blogspot.com/2014/03/ekhem-po-raz-drugi-bo-ludzie-nie-wiedza.html

    Pozdrawiam i życzę weny przy pisaniu kolejnych rozdziałów, na które czekam z niecierpliwością c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Pytania znajdziesz tutaj: http://psycho-fiction.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładny szablon! ^w^
    ~sh.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sieeem ~ Zostałaś nominowana do Liebster Award na http://thegazettelove-imagine1.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html :)

    OdpowiedzUsuń