Tytuł:
Anorexia
Pairing:
Masatoshi x Shindy
Notka
autorska: Postanowiłam od nowa napisać to opowiadanie. Tamta
wersja jest stara i beznadziejna. Pojawią się jednak fragmenty z
poprzedniej Anorexii. Zmieniłam trochę niektóre wydarzenia,
zachowanie bohaterów, głównie Shindy'ego. Poprzednie opowiadanie
ma trzynaście części, to na razie cztery, ale przewiduję coś
około trzynastu, może być troszeczkę mniej. Pierwszy rozdział
jest króciutki, ponieważ to tylko taki wstęp. OPOWIADANIE NIE MA
NA CELU PROMOWANIA ANOREKSJI. Sama przeszłam przez to piekło i
nikomu tego nie życzę. Co do Beauty and the Beast, muszę napisać jeszcze ostatnią część i dodam. :3
CZĘŚĆ
I
Jadłowstręt
psychiczny… Zaburzenie odżywiania… Wyniszczenie organizmu…
Anoreksja… Dla mnie to po prostu przyjaciółka. Definicja piękna.
Pieszczotliwie mówię na nią Ana.
Zaczęło
się od tego, że przejrzałem się w lustrze. Niby nic wielkiego,
codziennie w nie spoglądam, jednak tego dnia zauważyłem coś, co
mnie przeraziło. Tuż pod żebrami pojawiły się fałdki, które
bez problemu mogłem chwycić palcami. Nagle wszystko stało się dla
mnie nienaturalnie szerokie. Uda, łydki, ramiona, a twarz wyglądała
na bardziej okrągłą.
Wpatrywałem
się długo w obraz, który zdawał się przedstawiać obcą mi
osobę. Co się ze mną stało? Zawsze byłem szczupły. Jak mogłem
doprowadzić do takiego stanu swoje ciało? Stałem tak, uważnie
oglądając każdy fragment swojej sylwetki, a każdy z nich wydawał
się większy od poprzedniego.
Do
środka wszedł Masatoshi. Uśmiechnął się na mój widok i objął
mnie od tyłu, opierając podbródek o moje ramię. Jego dłonie
wydały mi się tak drobne przy moich… Ledwo udało mu się mnie
objąć…
− Jesteś
piękny – szepnął mi do ucha.
Spojrzałem
jeszcze raz na całą swoją posturę. Nie jestem piękny –
pomyślałem – ale będę…
***
Stopniowo
ograniczałem jedzenie. Nie widząc jednak żadnej różnicy,
postanowiłem zrezygnować z posiłków. Często wychodziłem z domu,
a po powrocie okłamywałem Masatoshiego, że jadłem na mieście.
Brudziłem talerze, wyrzucałem jedzenie. Robiłem wszystko, byleby
się nie domyślił. Zacząłem dużo ćwiczyć, właściwie to ponad
moje siły, przez co często mdlałem.
Masatoshi
zaprosił mnie na obiad do restauracji. Nie miałem możliwości, by
jakoś tego uniknąć. Kiedy szliśmy, trzymając się za ręce,
gwałtownie przystanąłem. Świat zawirował mi przed oczami, po
chwili osunąłem się na kolana. Miałem nadzieję, że to tylko
zasłabnięcie, nic więcej. Nie mogłem zemdleć w obecności
Masatoshiego. Na moment zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem,
leżałem na noszy. Rozejrzałem się, szukając wzrokiem ukochanego.
−
Masatoshi... ̶
szepnąłem.
̶
Jestem, kochanie. ̶ Twarz szatyna zawisła nade mną.
̶
Co się stało? ̶ zapytałem słabym głosem.
̶
Zemdlałeś. Pojedziesz teraz do szpitala, a ja zaraz tam dotrę,
dobrze? - Przeczesał palcami moje włosy. Kiwnąłem głową w
odpowiedzi, a po chwili znalazłem się w karetce. Zamknięto drzwi,
odcinając mi przy okazji dostęp do Masatoshiego.
***
Lekarz
przyjrzał mi się badawczo.
̶
Będę musiał panu zadać kilka pytań. Zażywał pan może
narkotyki?
̶
Nie ̶ odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
̶
Mdlał pan już wcześniej?
̶
Nie, pierwszy raz mi się to zdarzyło ̶
skłamałem.
̶
Będę pana musiał zmierzyć i zważyć. Niewykluczone, że
zostanie pan dłużej. Musimy pana obserwować. Istnieje możliwość,
że jest to padaczka.
̶
Padaczka? To na pewno nie jest padaczka.
̶
To tylko przypuszczenia. Proszę wejść na wagę.
̶
Ja już się ważyłem. Codziennie się ważę ̶ palnąłem bez
zastanowienia.
̶
Codziennie? ̶ zdziwił się doktor. ̶ Ile pan waży?
̶
Dużo ̶ odparłem, spuszczając wzrok.
Lekarz
jeszcze raz zlustrował moją sylwetkę. Zasłoniłem dłońmi swój
brzuch, aby nie widział fałd tłuszczu, które były jeszcze lepiej
widoczne, kiedy siedziałem.
̶
Proszę wejść na wagę ̶ powtórzył.
Stanąłem
na wadze i wyprostowałem się, żeby mężczyzna mógł mnie również
zmierzyć.
̶
Wzrost sto siedemdziesiąt centymetrów i waga... czterdzieści pięć
kilogramów.
Spuściłem
głowę, kiedy usłyszałem „wyrok”.
̶
Czy pan się głodzi? ̶ Padło kolejne pytanie.
̶
Nie, oczywiście, że nie...
̶
Pana organizm jest wykończony, stąd to omdlenie. Nie może pan
normalnie funkcjonować przy takim wzroście z tak małą wagą.
̶
To już wszystko? ̶ upewniłem się. ̶ W takim razie dziękuję
i do widzenia. ̶ Ruszyłem do drzwi.
Lekarz
wyszedł za mną i poprosił do gabinetu Masatoshiego, który czekał
na mnie na korytarzu.
Chłopak
wrócił po jakimś czasie, trzymając kartkę w dłoni.
̶
Co to jest? ̶ zapytałem.
̶
Skierowanie... Do szpitala psychiatrycznego.
Hym... Nie pamietam za dokładnie poprzedniej wersji... Ale szkoda, że nie mogę tak szybko przeczytać kolejnej części.
OdpowiedzUsuń//Yūko-3
Yay, kocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńFajnie, że napisałaś to od nowa :3 ta część jest krótka, więc za wiele o niej do opowiedzenia nie mam, ale nie mogę się doczekać kolejnych ^^
I przepraszam, że nie komentuję wszystkich notek :c ale nie wyrabiam, bo szkoła daje w kość ;// no i są też inne zajęcia, przez co nie zawsze jestem na bieżąco ;//
- Maki-chan^^
powiedzenia*
UsuńYayć.. Uwielbiam to opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńWitam! c:
OdpowiedzUsuńWłaśnie zostałaś nominowana do Liebster Award. Jeżeli nie chcesz, nie musisz przyjmować nominacji. Szczegóły tutaj:
http://szeptem-wprost-do-ucha.blogspot.com/2014/03/ekhem-po-raz-drugi-bo-ludzie-nie-wiedza.html
Pozdrawiam i życzę weny przy pisaniu kolejnych rozdziałów, na które czekam z niecierpliwością c:
Zostałaś nominowana do Liebster Award. Pytania znajdziesz tutaj: http://psycho-fiction.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo ładny szablon! ^w^
OdpowiedzUsuń~sh.
Sieeem ~ Zostałaś nominowana do Liebster Award na http://thegazettelove-imagine1.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html :)
OdpowiedzUsuń