Tytuł: Hot Chocolate
Pairing: Aki x Shindy, Kaoru x Die
Notka autorska: Rozdział
dedykuję Intruz Yui, która mi marudziła na GG, że mam coś dodać. <3 Mam
nadzieję, że Ci się spodoba. :3 Ogólnie część nie powala. Jakoś tak znów wena
gdzieś mi uciekła. :c Zobaczymy jak to dalej będzie.
CZĘŚĆ
V
− Jesteś dla mnie bardzo ważny,
Shin-chan – wyszeptał Aki.
− Ale… przecież znamy się od
niedawna i… i jesteśmy mężczyznami.
− Shin-chan, tutaj wszyscy są
gejami. Musisz przywyknąć. I lepiej, żebyś trzymał się blisko mnie. Ktoś może…
− dotknął pośladka Shina – zrobić ci krzywdę.
− Proszę, zaprowadź mnie do
Natsukiego-sama.
− Dobrze. Ale najpierw… − Pochylił
się i wpił w usta Shindy’ego. – Jesteś teraz mój. – Musnął policzek
zaskoczonego blondyna. – Czy to nie cudowne? – Shinya wpatrywał się w niego
szeroko otwartymi oczami. – Przyzwyczaisz się, zobaczysz.
− Możemy już iść?
Aki chwycił go za rękę i
poprowadził do odpowiednich drzwi, w które zapukał. Ktoś przekręcił klucz w
zamku i po chwili w progu pojawił się Natsuki.
− Coś się stało? Shinya chyba
powinien już być w łóżku – mruknął, spoglądając sceptycznie na ich splecione
dłonie.
− Ja… − Shindy próbował delikatnie
wyplątać palce, jednak Aki trzymał go zbyt mocno. – Zapomniałem oddać
marynarkę. – Podał Natsukiemu odzież.
− To mogło zaczekać do jutra – stwierdził
Natsuki, po czym westchnął i wziął marynarkę. – Następnym razem nie wychodź w
nocy z pokoju. Odprowadzić cię?
Shindy już chciał się zgodzić,
kiedy odezwał się Aki:
− Ja to zrobię.
Pociągnął Shindy’ego we właściwym
kierunku. Blondyn uważnie obserwował twarz Akiego, kiedy szli korytarzem.
Wreszcie zatrzymali się przed właściwymi drzwiami. Aki chwycił chłopaka za ramiona
i jeszcze raz pocałował go w usta.
− Dobranoc – szepnął, muskając
ustami czoło Shindy’ego. Kiedy tylko go puścił, blondyn pospiesznie wszedł do
pokoju.
− Shin-chan! – wykrzyknął Yoichi,
a po jego minie już można było wywnioskować, że chce, aby Shindy ze wszystkiego
się zwierzył.
− Jestem zmęczony, Yoichi,
pogadamy jutro. – Wziął potrzebne rzeczy i udał się do łazienki.
To wszystko dzieje się za szybko…
− myślał, stojąc pod prysznicem. – To, co robi Aki-sama… Dlaczego tak się
zachowuje?
Zakręcił wodę i opuścił kabinę.
Owinięty ręcznikiem, podszedł do umywali, nad którą wisiało lustro. Spojrzał na
swoje odbicie. Drżącymi palcami dotknął ust. Odkręcił kurek i lodowatą wodą
zaczął przepłukiwać wargi. Poddał się po jakimś czasie, kiedy uświadomił sobie,
że uczucie, które towarzyszyło chwili, gdy ich usta były złączone, sprawiało mu
przyjemność. Wycofał się pod ścianę i osunął po niej na podłogę. Ukrył twarz w
dłoniach, poczuł łzy na policzkach.
− Shin-chan? – Yoichi zapukał do
drzwi. – Wszystko dobrze?
− Tak. Już wychodzę. – Obmył twarz
wodą, wytarł ręcznikiem, przebrał się w piżamę i opuścił pomieszczenie.
Yoichi nie zadawał żadnych pytań,
za co Shindy był mu wdzięczny. Po prostu położyli się do łóżek. Dość długo nie
mógł zasnąć. Obracał się z boku na bok, bijąc się z myślami. Twarze Akiego i
Natsukiego plątały mu się przed oczami. Nie wiedział, co ma z tym wszystkim
zrobić. Pocałunek był czymś niesamowitym, ale niewidzialna siła pchała go ku
Natsukiemu. Przy nim czuł się bezpiecznie. Natsuki nie był jak Aki. Nie był
zaborczy, niczego nie wymagał, do niczego nie zmuszał i… nie był Shindym w
żadnym stopniu zainteresowany…
Blondyn zacisnął powieki. Łzy
leniwie spłynęły po jego twarzy.
***
Natsuki patrzył na widok za oknem.
Lubił obserwować nocny krajobraz. Czarne korony drzew kołysały się na wietrze.
Chmury otulały księżyc, który oświetlał ich swoim blaskiem. Niebo było idealnie
czarne, ani jednego białego punktu. Natsuki zapatrzył się w białą tarczę. Przycisnął
do ciała czarną marynarkę. W tym momencie chciał przytulać do siebie jego…
Gdyby tylko Aki się nie wtrącał…
Właśnie… Aki… Czego on chciał od
Shindy’ego? Natsuki zacisnął mocniej palce na odzieży. Wtedy na polanie, chciał
go pocałować, ale Shindy chyba bał się tego zbliżenia. A może tylko mu się
wydawało? W końcu potem trzymali się za ręce.
Położył się do łóżka. Zamknął
oczy.
− Będę o ciebie walczyć –
wyszeptał – Shin-chan…
***
Aki nie wrócił do sypialni.
Skierował swoje kroki do pokoju Kaoru i Die’a. Bez zbędnego pukania, otworzył
drzwi.
− AKI! – krzyknął Die i odsunął
się od Kaoru. – Stary, serio, naucz się pukać! – Starał się zasłonić kołdrą
swoje nagie ciało. – Kao, przykryj się!
Jednak Kaoru nic sobie z tego nie
robił i leżał dalej na łóżku z odkrytym penisem.
− Od kiedy to z ciebie taka
cnotka, Die? – prychnął pogardliwie Aki. – Dobra, bez owijania w bawełnę, mam
do was sprawę.