3 lipca 2014

147. Hot Chocolate cz. II



Tytuł: Hot Chocolate
Pairing:  
Notka autorska: Tudududu… Nowy rozdział! :3 Naprawdę przyjemnie mi się pisze to opowiadanie. <3

Toshi: Cieszę się, że opowiadanie się spodobało. <3
Yuuko Yukino Konoe: No oczywiście, że musi być Anli. ^^” Ale będzie jeszcze dużo, dużo innych postaci z różnych zespołów. :3
Reila Suzu: Dziękuję. C: Tak, Yoichi jest nadpobudliwy. Ale w tym cały jego urok. <3 Tytuł jeszcze się wyjaśni, w którymś tam rozdziale. xD
Mira Chan: Nic się nie stało. :* Rozumiem, że nie zawsze jest czas, żeby komentować. ^^ Najważniejsze, że nowa seria się podoba. Jeśli chodzi o złego Shina, to mam one-shota, w którym Shindy jest zły. *.* No i od dawna chodzi mi po głowie, żeby zrobić z niego takiego chama, badboy’a, Złego Pana, czy co tam jeszcze mój mózg mi podpowie. xD
Jieru Akai: Yoichi rzeczywiście może przerażać. xD Ja też nie spodziewałam się tytułu, ale jego znaczenie za jakiś czas się wyjaśni. :3 Dziękuję, dziękuję, dziękuję. <3

CZĘŚĆ II
− Jak już pewnie wiesz, są trzy sekcje: Carinae, Tauri i Cepheii – powiedział Yoichi, kiedy szli przez korytarz, na co Shindy skinął głową. – Każdą z sekcji zajmuje się inny opiekun. Carinae zajmuje się Natsuki-sama, Tauri Tatsuro-sama, a Cepheii Aki-sama. Natsuki-sama jest głównym opiekunem i to do niego należy najwięcej obowiązków. To tak trochę jak Domy i prefekci w Harrym Potterze – dodał pogodnie. Shindy zaśmiał się cicho, widząc uszczęśliwioną twarz blondyna. Yoichi był tak podekscytowany ich wspólną wyprawą po szkole.
− KAWAII! – wykrzyknął Yoichi i znowu zrobił Shindy’emu zdjęcie. – Twój śmiech jest taki uroczy, Shin-chan.
− Nie musisz robić mi zdjęć z tej okazji…
− Ale chcę. Każde zdjęcie Shindy’ego jest na wagę złota. – Przyłożył na moment telefon do piersi, a zaraz potem niespodziewanie wykonał kolejną fotografię. – Och, jak słodko…
− Dobrze, ale nie rób mi już zdjęć, proszę…
− Okej, na razie wystarczy. – Yoichi schował komórkę do kieszeni. – Tu jest jadalnia. – Otworzył drzwi i puścił Shindy’ego przodem.
Kiedy tylko chłopak wszedł do pomieszczenia, ucichły rozmowy, a kilkanaście głów odwróciło się w jego stronę.
− Um… − mruknął Shindy, spoglądając na Yoichiego.
− Są po prostu tobą zachwyceni – szepnął blondyn.
− No nie wiem…
− Ależ oczywiście! Shin-chan jest tak uroczy, że nie da się go nie kochać. – Pociągnął przestraszonego Shindy’ego do stolika, przy którym siedziały już dwie osoby, pochylone nad książką. Szatyn, który tłumaczył coś drobnemu blondynowi, był średniego wzrostu, natomiast jego towarzysz był chyba najmniejszą osobą, którą Shindy miał okazję widzieć.
− Masatoshi-kun, Bou-chan, poznajcie Shindy’ego.
Natychmiast podnieśli głowy i wstali z krzeseł.
− Masatoshi – przedstawił się szatyn. – Miło mi cię poznać. – Uśmiechnął się i lekko skłonił.
Z kolei Bou skłonił się tak nisko, że niemal jego czoło zderzyło się z powierzchnią blatu.
− Nazywam się Bou. Mi również miło cię poznać, Shindy-sama.
− Możesz mnie nazywać po prostu Shindy – roześmiał się Shin.
Bou poderwał gwałtownie głowę.
− Och! Kawaii! – wykrzyknął jednocześnie z Yoichim.
Natychmiast rozległ się dźwięk robionego przez Yoichiego zdjęcia.
− Yoichi, mówiłem coś.
− Przepraszam, Shin-chan, ale jesteś taki uroczy – usprawiedliwił się Yoichi.
− A może Shin-chan coś w końcu zje? – zaproponował Masatoshi.
− Tak, dobra myśl. Ja coś przyniosę – odezwał się Bou i pobiegł do bufetu.
− Nie! Ja coś przyniosę! – Yoichi pognał za nim.
− Jak dzieci… − Masatoshi pokręcił głową. – Jak ci się u nas podoba?
− To dopiero pierwszy dzień, ale myślę, że będzie mi tu dobrze. Yoichi jest miły.
− Tak… − Masatoshi spojrzał na widok za oknem. – Jest bardzo miły.
− Jestem! – wykrzyknął Bou.
− Jestem! – powtórzył zaraz po nim Yoichi.
− Ja byłem pierwszy! – upierał się Bou.
− Wcale że nie!
Masatoshi ukrył twarz w dłoniach, tłumiąc śmiech.
− Może po prostu dajcie Shindy’emu to, co dla niego wybraliście i chodźmy później na spacer – zaproponował, chcąc przerwać kłótnię.
Chłopcy postawili przed Shindym dwie tace obficie wypełnione różnymi przysmakami.
− Ale ja tyle nie zjem…
− Zjesz tyle, ile będziesz mógł. – Yoichi zajął miejsce koło Shindy’ego, który czym prędzej zabrał się za jedzenie, w obawie, że blondyn zechce go jeszcze karmić.
Kiedy Shindy już się najadł, wyszli do ogrodu, który rozlewał się zaraz za szkolnym budynkiem. Tak naprawdę dywan trawy porośniętej małymi kwiatami zaścielał jedynie niewielki obszar, resztę tworzył las. Już mieli do niego wejść, kiedy usłyszeli krzyk:
− Masatoshi-kun! Masatoshi-kun!
Odwrócili się w kierunku biegnącego ku nim chłopaka.
− Co się stało? – spytał Masatoshi.
− Masatoshi-kun… − chłopak wziął głęboki wdech. Musiał bardzo się spieszyć i widać było, że bieg go wykończył. – Ty oraz Bou-kun i Yoichi-kun macie się stawić u Tatsuro-sama.
− Ale właśnie oprowadzamy Shindy’ego – mruknął z niezadowoleniem Yoichi.
− Tatsuro-sama chce was widzieć – upierał się chłopak.
− Możecie iść – odezwał się Shindy. – Poradzę sobie.
− Na pewno? – spytał Yoichi.
− Tak.
− No dobrze, ale uważaj na siebie. – Blondyn przytulił Shina i odszedł wraz z przyjaciółmi.
Chłopak spojrzał w stronę lasu. Ruszył w jego kierunku i po chwili znalazł się zielonym labiryncie. Szedł przed siebie aż dotarł na małą polanę. Nie przypuszczał, że las jest tak ogromny. Usiadł pod jednym z drzew i zamknął oczy.
Nareszcie cisza – pomyślał, kiedy nagle usłyszał szmer. Uniósł powieki i odwrócił głowę w stronę źródła dźwięku. W cieniu stał wysoki chłopak. Miał na sobie czarny komplet, składający się z marynarki i spodni sięgających kolan, białą koszulę oraz podkolanówki w czarno-białe paski. Identyczny strój miał Yoichi, zatem chłopak musiał pochodzić z Carinae. Jedno jasne pasmo odbijało się na tle czerni jego włosów, które kontrastowały z bladą cerą. Nieznajomy przeszywał Shindy’ego spojrzeniem czarnych oczu, a blondyn wpatrywał się w niego zdumiony. Nie był zdolny się poruszyć. Czas jakby się zatrzymał, a on klęczał na trawie, mając wrażenie, że ta czerń zamknięta w tęczówkach go pochłania.
− Hej. – Usłyszał głos, ale usta postaci się nie poruszyły. – Hej, wszystko w porządku? – Dotarło do niego, że głos dochodzi zza jego pleców. Odwrócił się i wzdrygnął. Pochylający się nad nim brunet był zdecydowanie zbyt blisko. – Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. – Chłopak uśmiechnął się i pomógł Shindy’emu wstać. – Jak masz na imię?
− Shinya, ale mówią mi Shindy. – Zerknął za siebie, ale nikogo nie dostrzegł. Tajemniczy chłopak zniknął…
− Ach, Shinya. Jesteś tym nowym uczniem.
Skinął głową i przyjrzał się chłopakowi. Jego mundurek był inny. Tworzyły go długie spodnie w czerwoną kratę i czarna koszula z krawatem. Czarna, prosta grzywka opadała na oczy.
− Z jakiej jesteś sekcji? – zapytał Shindy.
− Cepheii. Mam na imię Aki. – Uśmiechnął się ponownie.

4 komentarze:

  1. Aw * *
    Jeju, dlaczego to jest takie króciutkie?
    Myślę, że Masatoshi już czuje coś do Yoichiego. Wyobrażam ich sobie jako dobrych przyjaciół i mam wrażenie, że Yo-1 niby lata za Shindy'm, ale tak naprawdę to jest coś w rodzaju rywalizacji z Bou albo po prostu zauroczenie tym, że jest ładny, a nie prawdziwa więź.
    A Shinyę chyba już zaczął fascynować Aki~
    Rozśmieszyli mnie Bou i Yoichi, wyobrażam sobie, jak samymi spojrzeniami ciskają gromy w swoją stronę~ to śmieszne, tym bardziej, że obaj są przeuroczy ^^
    Mam nadzieję, że pisanie wciąż będzie Ci szło tak lekko i szybciutko doczekam się kolejnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że za bardzo, em.. Nienaturalne. Są weseli ludzie, ale bez przesady... Przez Yoichiego i Bou rozbolala mnie głowa, a przecież ich nie słyszę. XD kurcze... Ciut spokojniej. Bardzo dużo postaci jak na 2 rozdział... Za to dostałam od niego energie na pisanie ^`^ nadal mam wrażenie, że nie lubisz Bou, a co do Shina to... Kurea harem i polewka. Przypomina mi te dziewczyny z mang shojo te zbyt płaskie na sex bomby i zbyt mało urocze na lolity xD te które wszyscy bohaterowie kochają, a czytelnicy zastanawiają się dlaczego xD i przypomina mi to bardziej kuroshitsuji... Akcje z ostatnicz 2 czy 3 tomów ^`^ wiesz... Stare angielskie szkoły, które naprawdę przypominały HEŃKA PORTIERA ^`^
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech przestanie chodzić! Niech wyjdzie! NIECH ŻYYJEEEE!
    Bou ostatnio jest wszędzie... Nie przeszkadza mi to! Domyślam się, że Shinuś się zakocha w tajemniczym znikacielu... Ale to tylko domysły! Równie dobrze może polecieć na Bou! <3 (lepiej niech tego nie robi)
    Skoro fajnie się pisze... To pisz, pisz, piszpiszpiszpisz! Yo-1 jest rozbrajający... Tylko tyle. Rozbrajający. Gdy tak myślę, że mogłabym znać taką osobę to aż mnie bierze. Ale nie bierze mnie nic złego... Chociaż chyba słowo 'bierze' nie jest tu dobrze dobrane, nee? Złe skojarzenia. Po prostu mam takie 'awwwww' i tulę monitor. Czasami... Często, gdy nikt nie patrzy. Masuś taki tajemniczy... I tak na niego poleci. HEHEHE
    Przyjemnego pisania! I masz tu serducho na zachętę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Szybko dałaś kolejny rozdział :O
    Bardzo tajemnicze jest to opowiadanie <3 Kocham takie

    OdpowiedzUsuń