Tytuł: Hot Chocolate
Pairing: −
Notka autorska: Tudududu…
Nowy rozdział! :3 Naprawdę przyjemnie mi się pisze to opowiadanie. <3
Toshi: Cieszę
się, że opowiadanie się spodobało. <3
Yuuko Yukino Konoe:
No oczywiście, że musi być Anli. ^^” Ale będzie jeszcze dużo, dużo innych
postaci z różnych zespołów. :3
Reila Suzu:
Dziękuję. C: Tak, Yoichi jest nadpobudliwy. Ale w tym cały jego urok. <3 Tytuł
jeszcze się wyjaśni, w którymś tam rozdziale. xD
Mira Chan: Nic
się nie stało. :* Rozumiem, że nie zawsze jest czas, żeby komentować. ^^
Najważniejsze, że nowa seria się podoba. Jeśli chodzi o złego Shina, to mam
one-shota, w którym Shindy jest zły. *.* No i od dawna chodzi mi po głowie,
żeby zrobić z niego takiego chama, badboy’a, Złego Pana, czy co tam jeszcze mój
mózg mi podpowie. xD
Jieru Akai:
Yoichi rzeczywiście może przerażać. xD Ja też nie spodziewałam się tytułu, ale
jego znaczenie za jakiś czas się wyjaśni. :3 Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
<3
CZĘŚĆ
II
− Jak już pewnie wiesz, są trzy
sekcje: Carinae, Tauri i Cepheii – powiedział Yoichi, kiedy szli przez
korytarz, na co Shindy skinął głową. – Każdą z sekcji zajmuje się inny opiekun.
Carinae zajmuje się Natsuki-sama, Tauri Tatsuro-sama, a Cepheii Aki-sama.
Natsuki-sama jest głównym opiekunem i to do niego należy najwięcej obowiązków.
To tak trochę jak Domy i prefekci w Harrym
Potterze – dodał pogodnie. Shindy zaśmiał się cicho, widząc uszczęśliwioną
twarz blondyna. Yoichi był tak podekscytowany ich wspólną wyprawą po szkole.
− KAWAII! – wykrzyknął Yoichi i
znowu zrobił Shindy’emu zdjęcie. – Twój śmiech jest taki uroczy, Shin-chan.
− Nie musisz robić mi zdjęć z tej
okazji…
− Ale chcę. Każde zdjęcie Shindy’ego
jest na wagę złota. – Przyłożył na moment telefon do piersi, a zaraz potem
niespodziewanie wykonał kolejną fotografię. – Och, jak słodko…
− Dobrze, ale nie rób mi już
zdjęć, proszę…
− Okej, na razie wystarczy. –
Yoichi schował komórkę do kieszeni. – Tu jest jadalnia. – Otworzył drzwi i
puścił Shindy’ego przodem.
Kiedy tylko chłopak wszedł do
pomieszczenia, ucichły rozmowy, a kilkanaście głów odwróciło się w jego stronę.
− Um… − mruknął Shindy,
spoglądając na Yoichiego.
− Są po prostu tobą zachwyceni –
szepnął blondyn.
− No nie wiem…
− Ależ oczywiście! Shin-chan jest
tak uroczy, że nie da się go nie kochać. – Pociągnął przestraszonego Shindy’ego
do stolika, przy którym siedziały już dwie osoby, pochylone nad książką.
Szatyn, który tłumaczył coś drobnemu blondynowi, był średniego wzrostu,
natomiast jego towarzysz był chyba najmniejszą osobą, którą Shindy miał okazję
widzieć.
− Masatoshi-kun, Bou-chan,
poznajcie Shindy’ego.
Natychmiast podnieśli głowy i
wstali z krzeseł.
− Masatoshi – przedstawił się
szatyn. – Miło mi cię poznać. – Uśmiechnął się i lekko skłonił.
Z kolei Bou skłonił się tak nisko,
że niemal jego czoło zderzyło się z powierzchnią blatu.
− Nazywam się Bou. Mi również miło
cię poznać, Shindy-sama.
− Możesz mnie nazywać po prostu
Shindy – roześmiał się Shin.
Bou poderwał gwałtownie głowę.
− Och! Kawaii! – wykrzyknął
jednocześnie z Yoichim.
Natychmiast rozległ się dźwięk
robionego przez Yoichiego zdjęcia.
− Yoichi, mówiłem coś.
− Przepraszam, Shin-chan, ale
jesteś taki uroczy – usprawiedliwił się Yoichi.
− A może Shin-chan coś w końcu
zje? – zaproponował Masatoshi.
− Tak, dobra myśl. Ja coś
przyniosę – odezwał się Bou i pobiegł do bufetu.
− Nie! Ja coś przyniosę! – Yoichi
pognał za nim.
− Jak dzieci… − Masatoshi pokręcił
głową. – Jak ci się u nas podoba?
− To dopiero pierwszy dzień, ale
myślę, że będzie mi tu dobrze. Yoichi jest miły.
− Tak… − Masatoshi spojrzał na
widok za oknem. – Jest bardzo miły.
− Jestem! – wykrzyknął Bou.
− Jestem! – powtórzył zaraz po nim
Yoichi.
− Ja byłem pierwszy! – upierał się
Bou.
− Wcale że nie!
Masatoshi ukrył twarz w dłoniach,
tłumiąc śmiech.
− Może po prostu dajcie Shindy’emu
to, co dla niego wybraliście i chodźmy później na spacer – zaproponował, chcąc
przerwać kłótnię.
Chłopcy postawili przed Shindym
dwie tace obficie wypełnione różnymi przysmakami.
− Ale ja tyle nie zjem…
− Zjesz tyle, ile będziesz mógł. –
Yoichi zajął miejsce koło Shindy’ego, który czym prędzej zabrał się za
jedzenie, w obawie, że blondyn zechce go jeszcze karmić.
Kiedy Shindy już się najadł,
wyszli do ogrodu, który rozlewał się zaraz za szkolnym budynkiem. Tak naprawdę
dywan trawy porośniętej małymi kwiatami zaścielał jedynie niewielki obszar,
resztę tworzył las. Już mieli do niego wejść, kiedy usłyszeli krzyk:
− Masatoshi-kun! Masatoshi-kun!
Odwrócili się w kierunku
biegnącego ku nim chłopaka.
− Co się stało? – spytał
Masatoshi.
− Masatoshi-kun… − chłopak wziął
głęboki wdech. Musiał bardzo się spieszyć i widać było, że bieg go wykończył. –
Ty oraz Bou-kun i Yoichi-kun macie się stawić u Tatsuro-sama.
− Ale właśnie oprowadzamy
Shindy’ego – mruknął z niezadowoleniem Yoichi.
− Tatsuro-sama chce was widzieć –
upierał się chłopak.
− Możecie iść – odezwał się
Shindy. – Poradzę sobie.
− Na pewno? – spytał Yoichi.
− Tak.
− No dobrze, ale uważaj na siebie.
– Blondyn przytulił Shina i odszedł wraz z przyjaciółmi.
Chłopak spojrzał w stronę lasu.
Ruszył w jego kierunku i po chwili znalazł się zielonym labiryncie. Szedł przed
siebie aż dotarł na małą polanę. Nie przypuszczał, że las jest tak ogromny.
Usiadł pod jednym z drzew i zamknął oczy.
Nareszcie cisza – pomyślał, kiedy
nagle usłyszał szmer. Uniósł powieki i odwrócił głowę w stronę źródła dźwięku.
W cieniu stał wysoki chłopak. Miał na sobie czarny komplet, składający się z
marynarki i spodni sięgających kolan, białą koszulę oraz podkolanówki w
czarno-białe paski. Identyczny strój miał Yoichi, zatem chłopak musiał
pochodzić z Carinae. Jedno jasne pasmo odbijało się na tle czerni jego włosów,
które kontrastowały z bladą cerą. Nieznajomy przeszywał Shindy’ego spojrzeniem
czarnych oczu, a blondyn wpatrywał się w niego zdumiony. Nie był zdolny się
poruszyć. Czas jakby się zatrzymał, a on klęczał na trawie, mając wrażenie, że
ta czerń zamknięta w tęczówkach go pochłania.
− Hej. – Usłyszał głos, ale usta
postaci się nie poruszyły. – Hej, wszystko w porządku? – Dotarło do niego, że
głos dochodzi zza jego pleców. Odwrócił się i wzdrygnął. Pochylający się nad
nim brunet był zdecydowanie zbyt blisko. – Przepraszam, nie chciałem cię
przestraszyć. – Chłopak uśmiechnął się i pomógł Shindy’emu wstać. – Jak masz na
imię?
− Shinya, ale mówią mi Shindy. –
Zerknął za siebie, ale nikogo nie dostrzegł. Tajemniczy chłopak zniknął…
− Ach, Shinya. Jesteś tym nowym
uczniem.
Skinął głową i przyjrzał się
chłopakowi. Jego mundurek był inny. Tworzyły go długie spodnie w czerwoną kratę
i czarna koszula z krawatem. Czarna, prosta grzywka opadała na oczy.
− Z jakiej jesteś sekcji? –
zapytał Shindy.
− Cepheii. Mam na imię Aki. –
Uśmiechnął się ponownie.
Aw * *
OdpowiedzUsuńJeju, dlaczego to jest takie króciutkie?
Myślę, że Masatoshi już czuje coś do Yoichiego. Wyobrażam ich sobie jako dobrych przyjaciół i mam wrażenie, że Yo-1 niby lata za Shindy'm, ale tak naprawdę to jest coś w rodzaju rywalizacji z Bou albo po prostu zauroczenie tym, że jest ładny, a nie prawdziwa więź.
A Shinyę chyba już zaczął fascynować Aki~
Rozśmieszyli mnie Bou i Yoichi, wyobrażam sobie, jak samymi spojrzeniami ciskają gromy w swoją stronę~ to śmieszne, tym bardziej, że obaj są przeuroczy ^^
Mam nadzieję, że pisanie wciąż będzie Ci szło tak lekko i szybciutko doczekam się kolejnego rozdziału *.*
Myślę, że za bardzo, em.. Nienaturalne. Są weseli ludzie, ale bez przesady... Przez Yoichiego i Bou rozbolala mnie głowa, a przecież ich nie słyszę. XD kurcze... Ciut spokojniej. Bardzo dużo postaci jak na 2 rozdział... Za to dostałam od niego energie na pisanie ^`^ nadal mam wrażenie, że nie lubisz Bou, a co do Shina to... Kurea harem i polewka. Przypomina mi te dziewczyny z mang shojo te zbyt płaskie na sex bomby i zbyt mało urocze na lolity xD te które wszyscy bohaterowie kochają, a czytelnicy zastanawiają się dlaczego xD i przypomina mi to bardziej kuroshitsuji... Akcje z ostatnicz 2 czy 3 tomów ^`^ wiesz... Stare angielskie szkoły, które naprawdę przypominały HEŃKA PORTIERA ^`^
OdpowiedzUsuń//Yūko-san
Niech przestanie chodzić! Niech wyjdzie! NIECH ŻYYJEEEE!
OdpowiedzUsuńBou ostatnio jest wszędzie... Nie przeszkadza mi to! Domyślam się, że Shinuś się zakocha w tajemniczym znikacielu... Ale to tylko domysły! Równie dobrze może polecieć na Bou! <3 (lepiej niech tego nie robi)
Skoro fajnie się pisze... To pisz, pisz, piszpiszpiszpisz! Yo-1 jest rozbrajający... Tylko tyle. Rozbrajający. Gdy tak myślę, że mogłabym znać taką osobę to aż mnie bierze. Ale nie bierze mnie nic złego... Chociaż chyba słowo 'bierze' nie jest tu dobrze dobrane, nee? Złe skojarzenia. Po prostu mam takie 'awwwww' i tulę monitor. Czasami... Często, gdy nikt nie patrzy. Masuś taki tajemniczy... I tak na niego poleci. HEHEHE
Przyjemnego pisania! I masz tu serducho na zachętę <3
Szybko dałaś kolejny rozdział :O
OdpowiedzUsuńBardzo tajemnicze jest to opowiadanie <3 Kocham takie