6 lipca 2014

149. Hot Chocolate cz. IV

Tytuł: Hot Chocolate
Pairing:  Kaoru x Die x Hiroto, Tatsuro x Dunch, Aki x Shindy
Notka autorska: No i mamy kolejną część. Ostrzegam od razu, że pairingi z całą pewnością ulegną jeszcze zmianie oraz pojawi się ich więcej. :3

CZĘŚĆ IV
− Przestańcie, proszę… − Niski blondyn z całych sił starał się wyrwać z silnego uścisku, jednak przytrzymujący go chłopak o fioletowych włosach za nic nie chciał puścić.
− Oj, Hiroto, nie stawiaj się tak – uspokoił uczeń, którego pukle były soczyście czerwone.
− Die… − jęknął Hiroto, kiedy czerwona czupryna przylgnęła do jego krocza. Zęby Die’a powoli rozpinały zamek jego spodni. – Nie! Proszę! – krzyknął, mając nadzieję, że ktoś go usłyszy.
− Kaoru, ucisz go. – Die zerknął na kochanka, a ten natychmiast zasłonił blondynowi usta.
Po policzkach Hiroto spłynęły łzy.
− Ojoj, co ja widzę? Hiro-chan się popłakał – powiedział uszczypliwie Die. – Ostatnio ci się nie podobało?
Hiroto mruknął coś niewyraźnie przez dłoń Kaoru.
− Dzisiaj zabawimy się trochę łagodniej – odezwał się Kaoru.
Blondyn zaszlochał nad swoją bezradnością. Die powolnym ruchem zsunął spodnie z chłopaka, a Kaoru wzmocnił uścisk na jego nadgarstkach. Palce Die’a zahaczyły o gumkę bokserek i ściągnąły je do kolan. Hiroto szarpnął się ponownie, co wywołało cichy śmiech u Kaoru.
Die zamknął usta na główce przyrodzenia blondyna i mruknął z zadowolenia.
− Cholera, Die, pospiesz się. Mogą nas w każdej chwili przyłapać, a ja też chcę się zabawić.
Hiroto zacisnął powieki i opuścił głowę, zrezygnowany.
− Co tu się dzieje?
− Kurwa, to Dunch… − zaklął pod nosem Kaoru.
Die odsunął głowę od krocza Hiroto.
− Zechciałbyś łaskawie stąd spierdalać, Dunch? Jesteśmy zajęci.
− Lepiej go puść. – Obok Duncha pojawiła się druga osoba.
Kaoru posłusznie puścił roztrzęsionego blondyna, który osunął się na podłogę. Wiedział, że z Tatsuro nie mógł zadzierać.
− Do następnego razu, kurwo. – Spojrzał pogardliwie na skulone na podłodze ciało. Chwycił Die’a za rękę i razem oddalili się do swojego pokoju.
Tatsuro ukucnął przy Hiroto, który drżącymi rękoma zakładał bokserki i spodnie.
− Hiro-chan? – szepnął i zbliżył dłoń do jego ramienia.
− Proszę mnie nie dotykać! – pisnął przerażony chłopak. Wstał niezdarnie i pobiegł przed siebie.
− Hiroto! – zawołał za nim Dunch, ale blondyn nawet się nie odwrócił.
***
− Idioci! – warknął Aki, wpadając do pokoju, w którym Kaoru i Die właśnie się całowali.
− Mógłbyś jednak pukać – mruknął Die, odsuwając się od kochanka.
− Miałem nieprzyjemną rozmowę z Tatsuro. Znowu dobieraliście się do tego gówniarza Hiroto. Jeśli już naprawdę nie możecie się pohamować, to zaciągnijcie go do swojego pokoju albo zróbcie to w głębi lasu, a nie na szkolnym korytarzu, do cholery! To był ostatni raz kiedy ratuję wasze dupy! Ostatni raz! Wyrażam się jasno?!
Skinęli jedynie głowami w odpowiedzi. Aki ruszył do drzwi, ale zanim nacisnął klamkę, powiedział:
− Jeszcze jedno. W szkole pojawił się nowy uczeń.
− Tak, wiemy, wszyscy się nim jarają. Krążą plotki, że jest prawiczkiem. Dawno nie rżnęliśmy prawiczka, więc może być ciekawie. – Kaoru spojrzał znacząco na kochanka.
− Ten prawiczek należy do mnie. – Aki posłał im groźne spojrzenie. – Więc nie ważcie się nawet go tknąć, inaczej obetnę wam te brudne łapska. – Wyszedł trzaskając drzwiami.
***
Aki udał się na polanę, mając nadzieję, że spotka tam Shindy’ego. Na trawie leżała drobna postać. Brunet podszedł do niej powoli i cicho, aby jej nie przestraszyć. Uśmiechnął się na widok znajomej twarzy. Promienie słoneczne plątały się w złocistych włosach. Zamknięte powieki przypominały delikatne płatki, a wyrastające z nich czarne łany rzęs rzucały cienie na gładkie policzki.
− Śpisz? – szepnął, a kiedy nie uzyskał żadnej odpowiedzi, położył się obok Shindy’ego. Delikatnie przeczesał długie, spięte pasma, które ułożyły się w coś na kształt korony wokół głowy Shina.
Po jakimś czasie Shindy obrócił się na bok, kichnął i otworzył oczy. Ujrzał rozbawioną twarz Akiego.
− Jak się spało, Shin-chan?
− Aki-sama! – Poderwał się gwałtownie do siadu. – Co tutaj robisz?
− Pilnuję cię.
Shinya spojrzał na niego zdziwiony.
− Pilnuję, żeby nic ci się nie stało. Nie powinieneś chodzić sam.
− Dlaczego?
− Powiedzmy, że nie wszyscy są tutaj tacy życzliwi.
Shindy od razu przypomniał sobie o Kenzo.
− No tak… − szepnął.
− Lepiej, żebyś trzymał się blisko mnie. – Aki również usiadł. – Tak będzie bezpieczniej. – Spojrzał na Shinyę i ostrożnie ujął jego twarz w dłonie. – O wiele bezpieczniej…
− Aki-sama…
− Cii… − Zamknął oczy, ale zaraz szeroko je otworzył, kiedy poczuł jak drobne dłonie Shina napierają na jego klatkę piersiową.
− Nie… − jęknął.
Aki spojrzał na niego rozgniewany, przez co Shindy wzdrygnął się ze strachu. W tej chwili brunet chciał rzucić się na bezbronnego chłopaka i zedrzeć z niego ubranie. I wziąć go, choćby siłą.
Jednak nie zrobił tego. Widząc strach w oczach Shindy’ego, uśmiechnął się ciepło i pogładził go po policzku. Nie chciał, żeby się go bał. Pragnął, by Shinya go pokochał.
− Spokojnie, Shin-chan… Pozwól mi…
− Co chcesz zrobić…?
− Chcę cię tylko pocałować. To nic złego. Nie skrzywdzę cię.
Shindy drżał w jego ramionach. Nie chciał tego, ale jednocześnie bał się sprzeciwić.
− Dlaczego się mnie boisz, Shin-chan? – szepnął mu do ucha.
Usłyszeli trzask łamanej gałązki, a na polanie pojawił się Natsuki.
− Wybacz, że przeszkadzam – mruknął niechętnie – ale jest już późno i lepiej, żeby Shinya nie włóczył się po nocach poza szkołą.
Aki warknął pod nosem jakieś przekleństwo, wstał i szarpnięciem postawił Shindy’ego na nogi.
− Idziemy, Shin-chan.
− Ja go odprowadzę – odezwał się Natsuki.
− Niby dlaczego ty masz go odprowadzić?
− Ponieważ Shinya jest moim podopiecznym. Ty lepiej zajmij się swoimi. Mam tu na myśli Kaoru i Die.
Aki puścił Shindy’ego i ruszył w kierunku szkolnego budynku.
− Mówiłem, żebyś na siebie uważał – westchnął Natsuki.
− Ja zasnąłem i kiedy się obudziłem, Aki-sama już przy mnie był – usprawiedliwił się Shindy.
Natsuki jedynie pokiwał głową.
− Zimno się robi. Wracajmy.
Wiatr zakołysał koronami drzew i nieprzyjemnie otulił ich sylwetki, na co Shindy zauważalnie zadrżał. Natsuki szybko zdjął marynarkę i narzucił ją na jego ramiona.
− Ale, Natsuki-sama… Przeziębisz się.
Brunet uśmiechnął się pobłażliwie, a Shindy zdał sobie sprawę, że pierwszy raz widzi jak kąciki jego ust unoszą się ku górze.
− Chodź.
Po jakimś czasie znaleźli się w ciepłym budynku. Natsuki odprowadził Shinyę pod same drzwi jego pokoju.
− Dziękuję, Natsuki-sama. – Ukłonił się, a zaraz gwałtownie wyprostował, kiedy poczuł dotyk na swoim ramieniu.
− Śpij dobrze – powiedział cicho Natsuki, po czym odwrócił się i odszedł.
Shindy wszedł do sypialni, gdzie natychmiast doskoczył do niego Yoichi.
− Shin-chan! Nic ci nie jest?! Gdzie byłeś?! Tak się martwiłem! Skąd to masz…? – Dotknął marynarki, która była na Shinyę o wiele za duża.
− O nie! Zapomniałem ją oddać. – Shindy szybko wybiegł z pokoju.
− Ale, Shin-chan…
Jednak Shindy nie usłyszał słów przyjaciela. Biegł przed siebie, mając nadzieję, że zatrzyma jeszcze Natsukiego. Zatrzymał się w jednym z korytarzy. Nie znajdzie go. Nie wiedział nawet gdzie znajduje się jego sypialnia.
− Powinieneś szykować się do snu…
Zamarł, rozpoznając ten głos.
− Szukam Natsukiego-sama. To bardzo ważne. Czy Aki-sama mógłby mnie do niego zaprowadzić?
Aki zbliżył się do niego.
− Proś.
− Proszę – szepnął Shindy, czym wywołał śmiech u bruneta.
− Nie tak, Shin-chan, nie tak.
Podszedł jeszcze bliżej i przyparł Shinyę do ściany.
− Dlaczego to robisz? – szepnął.
− Dlaczego to robię? – Aki owinął sobie kosmyk jasnych włosów wokół palca, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.

4 komentarze:

  1. Hyhyhy... "Bo jesteś HOT Shindy!" xD
    Ja pragnę tylko jednego paringu! XD daj mi go... Poczekam, ale daj mi go...
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Aki oj Ty brutalny niedobry chłopczyku Ty! Żeby tak Shinusia straszyć... Jestem troszku... Jakby to powiedzieć... Zdziwiona. Byłam milionardosetno pewna (naturalnie w procentach), że Shin będzie z Natsukim. Ale tę opcja jeszcze się rozwinie *Q*
    Aki niby taki beebeeee, a i tak fajny. Proś Shin-chan, proś...
    KaoKao jeszcze bardziej beeebeeee niż Aki! Już nie wspomnę o Die! A to ci łotry jebane...
    Czekam na więcej i weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aki x Shindy <3 kochaaaam
    Życze dużo weny i tak dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kaoru i Die pasują na złych chłopców, a Hiroto na płaczliwą ciotę, że tak to nazwę. Ale coś czuje, że Shindy jest w niebezpieczeństwie, jak Aki ma zamiar się niem zajmować. Chyba lubi sado - maso, w sumie to do niego pasuje taki mroczny styl.

    OdpowiedzUsuń