Pairing: Kaoru x Die x Hiroto, Tatsuro x Dunch, Aki x
Shindy
Notka autorska: No
i mamy kolejną część. Ostrzegam od razu, że pairingi z całą pewnością ulegną
jeszcze zmianie oraz pojawi się ich więcej. :3
CZĘŚĆ
IV
− Przestańcie, proszę… − Niski
blondyn z całych sił starał się wyrwać z silnego uścisku, jednak przytrzymujący
go chłopak o fioletowych włosach za nic nie chciał puścić.
− Oj, Hiroto, nie stawiaj się tak
– uspokoił uczeń, którego pukle były soczyście czerwone.
− Die… − jęknął Hiroto, kiedy
czerwona czupryna przylgnęła do jego krocza. Zęby Die’a powoli rozpinały zamek
jego spodni. – Nie! Proszę! – krzyknął, mając nadzieję, że ktoś go usłyszy.
− Kaoru, ucisz go. – Die zerknął
na kochanka, a ten natychmiast zasłonił blondynowi usta.
Po policzkach Hiroto spłynęły łzy.
− Ojoj, co ja widzę? Hiro-chan się
popłakał – powiedział uszczypliwie Die. – Ostatnio ci się nie podobało?
Hiroto mruknął coś niewyraźnie
przez dłoń Kaoru.
− Dzisiaj zabawimy się trochę
łagodniej – odezwał się Kaoru.
Blondyn zaszlochał nad swoją
bezradnością. Die powolnym ruchem zsunął spodnie z chłopaka, a Kaoru wzmocnił
uścisk na jego nadgarstkach. Palce Die’a zahaczyły o gumkę bokserek i ściągnąły
je do kolan. Hiroto szarpnął się ponownie, co wywołało cichy śmiech u Kaoru.
Die zamknął usta na główce
przyrodzenia blondyna i mruknął z zadowolenia.
− Cholera, Die, pospiesz się. Mogą
nas w każdej chwili przyłapać, a ja też chcę się zabawić.
Hiroto zacisnął powieki i opuścił
głowę, zrezygnowany.
− Co tu się dzieje?
− Kurwa, to Dunch… − zaklął pod
nosem Kaoru.
Die odsunął głowę od krocza
Hiroto.
− Zechciałbyś łaskawie stąd
spierdalać, Dunch? Jesteśmy zajęci.
− Lepiej go puść. – Obok Duncha pojawiła
się druga osoba.
Kaoru posłusznie puścił
roztrzęsionego blondyna, który osunął się na podłogę. Wiedział, że z Tatsuro
nie mógł zadzierać.
− Do następnego razu, kurwo. –
Spojrzał pogardliwie na skulone na podłodze ciało. Chwycił Die’a za rękę i razem
oddalili się do swojego pokoju.
Tatsuro ukucnął przy Hiroto, który
drżącymi rękoma zakładał bokserki i spodnie.
− Hiro-chan? – szepnął i zbliżył
dłoń do jego ramienia.
− Proszę mnie nie dotykać! –
pisnął przerażony chłopak. Wstał niezdarnie i pobiegł przed siebie.
− Hiroto! – zawołał za nim Dunch,
ale blondyn nawet się nie odwrócił.
***
− Idioci! – warknął Aki, wpadając
do pokoju, w którym Kaoru i Die właśnie się całowali.
− Mógłbyś jednak pukać – mruknął
Die, odsuwając się od kochanka.
− Miałem nieprzyjemną rozmowę z
Tatsuro. Znowu dobieraliście się do tego gówniarza Hiroto. Jeśli już naprawdę
nie możecie się pohamować, to zaciągnijcie go do swojego pokoju albo zróbcie to
w głębi lasu, a nie na szkolnym korytarzu, do cholery! To był ostatni raz kiedy
ratuję wasze dupy! Ostatni raz! Wyrażam się jasno?!
Skinęli jedynie głowami w
odpowiedzi. Aki ruszył do drzwi, ale zanim nacisnął klamkę, powiedział:
− Jeszcze jedno. W szkole pojawił
się nowy uczeń.
− Tak, wiemy, wszyscy się nim
jarają. Krążą plotki, że jest prawiczkiem. Dawno nie rżnęliśmy prawiczka, więc
może być ciekawie. – Kaoru spojrzał znacząco na kochanka.
− Ten prawiczek należy do mnie. –
Aki posłał im groźne spojrzenie. – Więc nie ważcie się nawet go tknąć, inaczej
obetnę wam te brudne łapska. – Wyszedł trzaskając drzwiami.
***
Aki udał się na polanę, mając
nadzieję, że spotka tam Shindy’ego. Na trawie leżała drobna postać. Brunet
podszedł do niej powoli i cicho, aby jej nie przestraszyć. Uśmiechnął się na
widok znajomej twarzy. Promienie słoneczne plątały się w złocistych włosach.
Zamknięte powieki przypominały delikatne płatki, a wyrastające z nich czarne
łany rzęs rzucały cienie na gładkie policzki.
− Śpisz? – szepnął, a kiedy nie
uzyskał żadnej odpowiedzi, położył się obok Shindy’ego. Delikatnie przeczesał
długie, spięte pasma, które ułożyły się w coś na kształt korony wokół głowy
Shina.
Po jakimś czasie Shindy obrócił
się na bok, kichnął i otworzył oczy. Ujrzał rozbawioną twarz Akiego.
− Jak się spało, Shin-chan?
− Aki-sama! – Poderwał się
gwałtownie do siadu. – Co tutaj robisz?
− Pilnuję cię.
Shinya spojrzał na niego
zdziwiony.
− Pilnuję, żeby nic ci się nie
stało. Nie powinieneś chodzić sam.
− Dlaczego?
− Powiedzmy, że nie wszyscy są
tutaj tacy życzliwi.
Shindy od razu przypomniał sobie o
Kenzo.
− No tak… − szepnął.
− Lepiej, żebyś trzymał się blisko
mnie. – Aki również usiadł. – Tak będzie bezpieczniej. – Spojrzał na Shinyę i
ostrożnie ujął jego twarz w dłonie. – O wiele bezpieczniej…
− Aki-sama…
− Cii… − Zamknął oczy, ale zaraz
szeroko je otworzył, kiedy poczuł jak drobne dłonie Shina napierają na jego
klatkę piersiową.
− Nie… − jęknął.
Aki spojrzał na niego rozgniewany,
przez co Shindy wzdrygnął się ze strachu. W tej chwili brunet chciał rzucić się
na bezbronnego chłopaka i zedrzeć z niego ubranie. I wziąć go, choćby siłą.
Jednak nie zrobił tego. Widząc
strach w oczach Shindy’ego, uśmiechnął się ciepło i pogładził go po policzku.
Nie chciał, żeby się go bał. Pragnął, by Shinya go pokochał.
− Spokojnie, Shin-chan… Pozwól mi…
− Co chcesz zrobić…?
− Chcę cię tylko pocałować. To nic
złego. Nie skrzywdzę cię.
Shindy drżał w jego ramionach. Nie
chciał tego, ale jednocześnie bał się sprzeciwić.
− Dlaczego się mnie boisz,
Shin-chan? – szepnął mu do ucha.
Usłyszeli trzask łamanej gałązki,
a na polanie pojawił się Natsuki.
− Wybacz, że przeszkadzam –
mruknął niechętnie – ale jest już późno i lepiej, żeby Shinya nie włóczył się
po nocach poza szkołą.
Aki warknął pod nosem jakieś
przekleństwo, wstał i szarpnięciem postawił Shindy’ego na nogi.
− Idziemy, Shin-chan.
− Ja go odprowadzę – odezwał się
Natsuki.
− Niby dlaczego ty masz go
odprowadzić?
− Ponieważ Shinya jest moim
podopiecznym. Ty lepiej zajmij się swoimi. Mam tu na myśli Kaoru i Die.
Aki puścił Shindy’ego i ruszył w
kierunku szkolnego budynku.
− Mówiłem, żebyś na siebie uważał
– westchnął Natsuki.
− Ja zasnąłem i kiedy się
obudziłem, Aki-sama już przy mnie był – usprawiedliwił się Shindy.
Natsuki jedynie pokiwał głową.
− Zimno się robi. Wracajmy.
Wiatr zakołysał koronami drzew i nieprzyjemnie
otulił ich sylwetki, na co Shindy zauważalnie zadrżał. Natsuki szybko zdjął
marynarkę i narzucił ją na jego ramiona.
− Ale, Natsuki-sama… Przeziębisz
się.
Brunet uśmiechnął się pobłażliwie,
a Shindy zdał sobie sprawę, że pierwszy raz widzi jak kąciki jego ust unoszą
się ku górze.
− Chodź.
Po jakimś czasie znaleźli się w
ciepłym budynku. Natsuki odprowadził Shinyę pod same drzwi jego pokoju.
− Dziękuję, Natsuki-sama. –
Ukłonił się, a zaraz gwałtownie wyprostował, kiedy poczuł dotyk na swoim
ramieniu.
− Śpij dobrze – powiedział cicho
Natsuki, po czym odwrócił się i odszedł.
Shindy wszedł do sypialni, gdzie
natychmiast doskoczył do niego Yoichi.
− Shin-chan! Nic ci nie jest?!
Gdzie byłeś?! Tak się martwiłem! Skąd to masz…? – Dotknął marynarki, która była
na Shinyę o wiele za duża.
− O nie! Zapomniałem ją oddać. –
Shindy szybko wybiegł z pokoju.
− Ale, Shin-chan…
Jednak Shindy nie usłyszał słów
przyjaciela. Biegł przed siebie, mając nadzieję, że zatrzyma jeszcze
Natsukiego. Zatrzymał się w jednym z korytarzy. Nie znajdzie go. Nie wiedział
nawet gdzie znajduje się jego sypialnia.
− Powinieneś szykować się do snu…
Zamarł, rozpoznając ten głos.
− Szukam Natsukiego-sama. To
bardzo ważne. Czy Aki-sama mógłby mnie do niego zaprowadzić?
Aki zbliżył się do niego.
− Proś.
− Proszę – szepnął Shindy, czym
wywołał śmiech u bruneta.
− Nie tak, Shin-chan, nie tak.
Podszedł jeszcze bliżej i przyparł
Shinyę do ściany.
− Dlaczego to robisz? – szepnął.
− Dlaczego to robię? – Aki owinął
sobie kosmyk jasnych włosów wokół palca, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
Hyhyhy... "Bo jesteś HOT Shindy!" xD
OdpowiedzUsuńJa pragnę tylko jednego paringu! XD daj mi go... Poczekam, ale daj mi go...
//Yūko-san
Aki oj Ty brutalny niedobry chłopczyku Ty! Żeby tak Shinusia straszyć... Jestem troszku... Jakby to powiedzieć... Zdziwiona. Byłam milionardosetno pewna (naturalnie w procentach), że Shin będzie z Natsukim. Ale tę opcja jeszcze się rozwinie *Q*
OdpowiedzUsuńAki niby taki beebeeee, a i tak fajny. Proś Shin-chan, proś...
KaoKao jeszcze bardziej beeebeeee niż Aki! Już nie wspomnę o Die! A to ci łotry jebane...
Czekam na więcej i weny!
Aki x Shindy <3 kochaaaam
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny i tak dalej! ;)
Kaoru i Die pasują na złych chłopców, a Hiroto na płaczliwą ciotę, że tak to nazwę. Ale coś czuje, że Shindy jest w niebezpieczeństwie, jak Aki ma zamiar się niem zajmować. Chyba lubi sado - maso, w sumie to do niego pasuje taki mroczny styl.
OdpowiedzUsuń