Tytuł: Who Are
You?
Pairing: Kiyozumi
x Shindy
Notka autorska: Kolejna
część Who Are You? Ponoć jest to najciekawsze z moich opowiadań. Tak
przynajmniej powiedziała mi pewna osoba. <3 Zapraszam do czytania.
CZĘŚĆ
III
Stoję na korytarzu, wpatrując się
w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała. Opieram się plecami o ścianę i
ukrywam twarz w dłoniach, załamany swoją głupotą. I brakiem mózgu u tego dupka
również! Myślałem, że się przyjaźnimy…
Staram się równo oddychać, kiedy
jestem w miarę spokojny, idę do sali, w której na szczęście nie spotykam
Masatoshiego. Chyba nadal jest u dyrektora.
Wraca w połowie zajęć i siada obok
mnie w ławce. Nawet na niego nie patrzę. Mam zbyt wielką ochotę, by go udusić.
I pewnie gdybym na niego spojrzał, przemieniłbym myśli w czyny.
− O co ci chodzi? – pyta po
skończonej lekcji.
− O co mi chodzi?! Chciałeś ją
ośmieszyć przed całą szkołą, idioto! Fajnie jest tak znęcać się nad słabszymi?!
Z jednym z was nie miałaby szans, a co dopiero z czterema! Może ja ci zdejmę
spodnie przed resztą uczniów, co?! Zobaczysz jakie to przyjemne! W ogóle, od
kiedy ty się przyjaźnisz z Kyo i jego kumplami?
Otwiera usta, żeby coś powiedzieć,
ale zaraz je zamyka.
− Zresztą tracę tylko z tobą czas
– rzucam i odwracam się do niego plecami.
− Nie przyjaźnię się z nimi. Po
prostu zaoferowali się, że pomogą mi ją przytrzymać.
− Tu nie chodzi o to! Mam w dupie
z kim się przyjaźnisz! Jak mogłeś choćby pomyśleć o zrobieniu jej takiego
świństwa?!
− Ale czemu ty jej tak bronisz?
Rozumiem, że pewnie masz ochotę ją wyruchać, ale wystarczy zaciągnąć ją do
jakiegoś kibla, rachu-ciachu i po strachu.
− Jebnij się w łeb, durniu!
− Nie ogarniam cię, człowieku. Mi
też staje na jej widok, ale, stary, to jest laska jednorazowa. Raz bzykniesz i
już możesz szukać innej.
Przypieram go gwałtownie do
ściany, ignorując fakt, że jego głowa boleśnie się z nią zderza.
− Posłuchaj mnie, skurwielu, jeszcze
raz ją obrazisz, to obiecuję, że będziesz musiał nauczyć się egzystować bez
kończyn.
− Na mózg ci padło…
Ignoruję jego uwagę i mówię dalej:
− I lepiej, żebym cię przy niej
nie widział. Nie dotykaj jej, nie zbliżaj się do niej, nawet na nią nie patrz!
Puszczam go i odchodzę.
***
Siedzę na ławce przed szkolnym
budynkiem, obserwując jak opuszczają go uczniowie. Nie spieszy mi się do domu,
mam nadzieję, że spotkam jeszcze Shindy. Wychodzi ostatnia osoba, a ja uparcie
wpatruję się w drzwi. Wreszcie się w nich pojawia.
− Shindy! – Zrywam się z miejsca i
biegnę za nią.
Słysząc swoje imię, odwraca na
moment głowę, ale zauważając mnie, znów idzie w obranym przez siebie kierunku.
− Zaczekaj… − Łapię ją za
nadgarstek i przyciągam do siebie.
− Zostaw mnie.
− Shindy, proszę, daj mi wyjaśnić…
− A co tu jest do wyjaśniania?
− Ja naprawdę nie chciałem, żeby
to zrobił.
− Nie chciałeś? Super… A teraz
bądź tak dobry i się ode mnie odczep. – Odwraca się i próbuje odejść, przez co
mocniej zaciskam palce na jej ręce.
− Nie! – unoszę odrobinę głos i
przyciągam ją do siebie, obejmując ramionami w talii. Patrzy na mnie
zaskoczona. Wiem, że swoją zaborczością tylko ją do siebie zrażę, ale chcę, żeby
wszystko wiedziała. – Zależy mi na tobie. Chcę, żebyś się tu dobrze czuła.
− Skoro tak bardzo chcesz
wiedzieć, jak się tu czuję, to niech zadowoli cię odpowiedź: beznadziejnie.
− Zrobię wszystko, żeby to się
zmieniło.
− Nie chcę, żebyś cokolwiek robił.
Już wystarczająco namieszałeś w moim życiu. – Opiera dłonie o moje ramiona i
stara się mnie odepchnąć. Odrobinę bawią mnie jej rozpaczliwe próby, ale staram
się zachować powagę, żeby jeszcze bardziej jej nie zdenerwować. − No puść mnie…
− Nie. – Uśmiecham się figlarnie.
− Nie chcę, żebyś mnie dotykał.
Nie rozumiesz słów „nie chcę”?
Wpatruję się w jej usta,
rozmyślając nad ich smakiem. Muszą być słodkie jak maliny – mają identyczny
kolor.
− Puść mnie!
Przekrzywiam głowę, przyglądając
się jej twarzy, a mój uśmiech się poszerza. Już dłużej nie opieram się
pragnieniu skosztowania jej warg. Przybliżam się i po prostu ją całuję.
Tak samo, jak po ujrzeniu jej
twarzy, teraz również czeka mnie niespodzianka w postaci słodkości, która
spływa na moje usta. Przesuwam językiem po jej dolnej wardze. Chcę jak
najbardziej skorzystać z tego pocałunku, ponieważ wiem, że następnego może nie
być…
Jej reakcja mnie nie zaskakuje –
zaczyna okładać moje ramiona pięściami i stara się odwrócić głowę, którą
przytrzymuję jedną ręką.
Na policzkach czuję coś mokrego,
przypuszczalnie są to jej łzy, ale nie zwracam teraz na nie uwagi. Liczy się
tylko słodycz, która spowija jej usta oraz szarpiące się drobne ciało w moich
ramionach.
Odrywam się od niej dopiero wtedy,
gdy brakuje mi powietrza. Nadal mam zamknięte oczy, więc nawet nie zauważam,
kiedy podnosi rękę, by mnie uderzyć. Czuję jedynie delikatne klepnięcie w
policzek, jakby musnęło mnie skrzydełko ćmy.
− To miało być uderzenie? Czy
chciałaś mnie tylko pogłaskać?
Zaciska zęby, a jej jasna twarz
barwi się na delikatny czerwony odcień.
− Oj, chyba kogoś rozzłościłem. –
Śmieję się.
− Przestań! Przestań się ze mnie
nabijać! A poza tym, jestem chłopakiem! Zrozumcie to wreszcie wszyscy!
− Shindy, nie żartuj sobie.
Przecież widać, że jesteś śliczną dziewczynką.
Patrzy na mnie z niedowierzaniem,
a w jej pięknych oczach szklą się łzy.
− Jeśli mnie w tej chwili nie
puścisz, zacznę krzyczeć – ostrzega szeptem.
− Co zaczniesz robić? – pytam
rozbawiony. Nikt jej przecież nie usłyszy.
− Krzyczeć! – unosi głos, a jego
donośne brzmienie mnie zaskakuje. Z wrażenia opuszczam ręce, co Shindy
natychmiast wykorzystuje i ucieka z płaczem.
Co za dupek :c Najpierw "jej" broni, a potem sam "ją" krzywdzi, idiota :c Niech, że w końcu zrobi coś dla "niej" dobrego i niech się zaprzyjaźnią, a potem będzie z górki C:
OdpowiedzUsuńTeż się zgadzam z tym Kimś, który Ci powiedział, że to jedno z najciekawszych opowiadań :3
Szkoda tylko, że rozdziały takie krótkie, człowiek się zaczyna wkręcać, a tu nagle bum, nie ma, "prześlij komentarz" :c
Kiyozumi, ty niemądry... Do Shindy('ego) trzeba spokojnie, jak do gazeli, a nie tak wprost.
OdpowiedzUsuńFajna część, podoba mi się.
Czekam na następną :D
kobieto powtarzam ze za krotko...
OdpowiedzUsuńta czesc jest najlepsza ze wzgledu ze budzi ciekawosc dlaczego Shindy przebiera sie za kobiete ! i czy jakos sie odnajdzie w tej szkole (z Kiyozumi'm)
moglabys robic dluyzsze rozdzialy ;3
tak wiec chyba jak wszyscy czekam na wiecej
no i faktycznie Kiyozumi troszke sie tu pospieszyl a SHindy nioc dziwnego ze ma tak mocny glos xd
Kinga
Nie dziwie się wściekłości Kiyozumiego na Masatoshiego. To był naprawdę głupi pomysł. Ale Masatoshi ma typowe myślenie większości chłopaków, a najbardziej tych zboczeńców.
OdpowiedzUsuńScena z pocałunkiem była świetna i ta rozmowa. jestem ciekawa, jak Shindy udowodni wszystkim, że jest naprawdę chłopakiem, ale jakby to zrobił to jeszcze bardziej go by dręczyli. Choć i tak dla niego nie pocieszająca myśl, że każdy prawie myśli o przeleceniu go.
Fajnie się czyta to opowiadanie z powodu śmiesznych dialogów.
Śliczny wygląd blog. Bardzo mi się podoba^^. A ten ktoś ma rację - jedno z lepszych opowiadań^^.
OdpowiedzUsuńMasatoshi chyba nie wiem co robi... Zmienia zachowania względem ''koleżanki'', a ja nie wiem, jak mam to odebrać, jego zachowanie. Najbardziej śmieszny mnie fakt, że nikt nie wieży Shindy mówi że jest facetem, a nikt mu nie wierzy. Jestem ciekawa, jak to się wszystko potoczy...
Pozdrawiam, i życzę dużo momentów inspiracji=^.^=
Rena X
Blog jest naprawde niesamowity.
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania jest coraz bardziej ciekawiej. Shindy moglby juz sie ujawnic Kiyozumiemu. Ta niepewnosc jest denerwujaca.
Ojej... Spóźniona z komentarzem zaczęłam się zachwycać nowym wyglądem ^-^ Ale no...
OdpowiedzUsuńA zatem Shinduś jest biedactwem, Masatoshi zboczeńcem, A Kiyozumi.. No. Go jeszcze troszkę nie ogarniam.
Jak mówi, że jest chłopcem, to nim jest!
OdpowiedzUsuńSuper napisane, tak dalej!
taionnoakarigazette.blogspot.com