Tytuł: Beauty and
the Beast
Pairing: Aki x Shindy
Notka autorska: Witajcie,
Wisienki. :* (Tak, nazwałam Was Wisienkami, bo skoro ja jestem Black Cherry, to
Wy jesteście moimi Wisienkami, jak słodko ^^”). Jej, mam dobry humor, bo
właśnie piszę sobie siódmą część tego opowiadania i Aki jest taki kochany. :3 W
ogóle, to co oni tam wyprawiają… xD Ale cii… Cherry nic nie powie. ^3^ Miłego
czytania, Wisienki, a Cherry już się zamyka, bo więcej głupot napisze. ^^” Aha,
jeszcze jedno: jakie opowiadanie chcecie
w następnej notce?
Toshi: Pies nie
wyszedł z tego domku. Tam jest napisane, że Tenshi „usiadł grzecznie na
kafelkach, którymi wyłożony był niewielki przedsionek”. :3
Yuuko Yukino Konoe:
To ja już wolę Aki x Shindy, niż Reituki, które zalewa blogosferę. Yuuko, ta
miłość nie będzie nienormalna, a Shindy nie jest nieogarnięty. Fakt faktem,
potyka się na koncertach, ale chyba można mu to wybaczyć. xP Dokończę resztę
opowiadań.
Taleja: Mądra
Taleja, mądra. :* Jesteś na dobrym tropie, kochana. Obiecuję, że skończę resztę
opowiadań. I przepraszam bardzo, że robię taki zamęt na blogu, ale wiesz, jak
jest. Wena przychodzi, ale tylko na jedno opowiadanie. :c
Reila Suzu: Co Wy
macie z tymi wampirami, Wisienki? xD Ja mam dziwne porównania, Rei. :3 Jestem
tylko ciekawa, co Ci podsunęła wyobraźnia. :D
sh.: Początkowo
zamiast Shindy’ego miał być Kai z the GazettE, ponieważ Kai jest moim
ulubieńcem z tego zespołu, ale! Kai mi za nic nie pasował do Akiego. :c I za
każdym razem pisząc to wyobrażałam sobie, że Kai to Shindy. Lubię Aki x Shindy.
Lubię nietypowe połączenia. Jakoś tak na dziwny sposób pasują mi do siebie.
Zwłaszcza, kiedy piszę coś perwersyjnego, jakieś BDSM i te sprawy. Wtedy Aki
jest złym panem, a Shindy jego suczką. Kurde, jak ja to uwielbiam. *u*
CZĘŚĆ
II
Następnego dnia rutyna rozpoczęła
się na nowo, a on zaplątawszy się w wirze codziennych spraw, zupełnie zapomniał
o wczorajszym spotkaniu. Tenshi znów był grzeczny podczas spaceru, a „do
zobaczenia” okazało się pożegnaniem powiedzianym ot tak sobie. Tak naprawdę Shindy
nie wiedział już, czy przypadkiem Aki nie był jedynie wytworem jego wyobraźni,
który pojawił się w jednym z jego snów.
Wszedł z Tenshim do parku i
spuścił psa ze smyczy. Przez chwilę bernardyn grzecznie bawił się ze swoim
opiekunem, a potem jego uwagę przykuł znajomy zapach. Podążył za nim aż dotarł
do ogrodzenia, które oddzielało park od małego lasku. Przez dziurę w siatce
przedostał się na drugą stronę i pognał przed siebie.
− Tenshi! – zawołał Shindy i
pobiegł za czworonogiem. Przecisnął się przez otwór, po czym zniknął pośród drzew.
– Tenshi! – krzyczał, coraz bardziej zagłębiając się w leśnym labiryncie. –
Tenshi, wracaj tu!
Starał się biec prosto, żeby potem
odnaleźć drogę powrotną, ale szybko przestał orientować się w terenie. Zmęczony,
oparł się o drzewo. Starał się nie panikować. Przecież psu na pewno nic się nie
stanie. Znajdzie drogę powrotną. Gorzej było z nim.
Nagle usłyszał ruch za sobą, jakby
ktoś sprawnie zeskoczył z drzewa. Odwrócił się i wtedy czyjeś ramiona
zagrodziły mu drogę ucieczki. Shindy przylgnął do drzewa, wpatrując się w
czarne oczy, które tak doskonale zapamiętał, a które dzisiaj były zupełnie
inne. Nie były już niewinne i szczenięce, teraz miały drapieżny charakter i
zdawały się przeszywać Shindy’ego na wylot.
− Aki… − wyszeptał chłopak i
starał się bardziej odsunąć, co było niemożliwe, o czym przypominała chropowata
powierzchnia kory, wbijająca się w jego plecy.
− Co robisz sam w lesie?
− Szukam Tenshiego. A ty co tu
robisz?
− Może poszukamy go razem? –
zaproponował Aki, nadal wpatrując się intensywnie w tęczówki Shindy’ego.
− Dam sobie radę…
− A wiesz, gdzie jesteś? – zapytał
z rozbawieniem brunet.
− A ty wiesz, gdzie jesteś?
− Ja wiem. Chodź. – I bez
jakichkolwiek pytań chwycił blondyna za rękę i pociągnął go ze sobą.
− Poczekaj… Skąd wiesz, że akurat
tędy?
− Bo mam takie przeczucie. –
Uśmiechnął się delikatnie Aki.
− Mógłbyś mnie puścić? – Czuł się
nieco dziwnie, kiedy chłopak trzymał kurczowo jego nadgarstek.
− Nie, jeszcze mi się zgubisz.
Westchnął, ale posłusznie szedł za
Akim.
− Tenshi! – zawołał nagle brunet.
− To na nic – jęknął Shindy. – Już
go wołałem. Pewnie jest za daleko.
− A mi się wydaje, że jest bardo
blisko.
− Skąd… − zaczął blondyn, ale Aki
mu przerwał:
− Posłuchaj.
Przez chwilę nikt nic nie mówił.
− Nic nie słyszę – powiedział w
końcu Shindy, na co Aki przewrócił oczami i pociągnął go w dół, aż chłopak
upadł na ściółkę.
− Co ty robisz…?
− Cii – uspokoił Aki i przyłożył
jego dłoń do ziemi. – Czujesz?
− Co?
Shindy nic nie czuł, nic nie
słyszał, nic nie rozumiał…
− Biegnie do nas. Zaraz tu będzie.
I w istocie już po chwili blondyn
usłyszał odgłos przedzierania się przez krzaki, aż w końcu wyskoczył na niego
Tenshi, powalając go na usłane liśćmi podłoże. Aki śmiał się, obserwując jak
Shindy stara się wydostać spod ciężkiego ciała psa.
− Tenshi – zlitował się w końcu
nad chłopakiem, który za nic nie mógł sobie poradzić. Pies natychmiast poderwał
się i podbiegł do Akiego, merdając ogonem.
− Dlaczego on cię tak słucha? I
skąd to wszystko wiedziałeś? – Shindy wstał i zaczął otrzepywać się z liści.
− Mam po prostu dar. – Aki
wzruszył ramionami i delikatnie wyplątał z włosów blondyna liść, którego ten
nie zauważył. – Zwierzęta mnie uwielbiają.
− Świetnie – mruknął chłopak,
nieco zawstydzony gestem ze strony bruneta. – Wracajmy. – I już miał zamiar
iść, kiedy poczuł szarpnięcie za rękaw.
− Idziesz w złą stronę – pouczył i
pociągnął Shina w swoim kierunku.
− Ej, puść mnie… Sam mogę iść.
Aki zignorował protesty Shindy’ego
i wlókł go dalej, aż blondyn potknął się o wystający korzeń i ponownie upadł na
ziemię, przy okazji raniąc sobie dłonie o gałęzie, które się na niej
poniewierały.
Brunet cały zesztywniał. Chwycił
mocniej chłopaka za ubranie, przyciągnął do siebie i oplótł ramionami w pasie.
− Aki? – szepnął przestraszony
Shindy, kiedy poczuł mocny uścisk na swoim nadgarstku, a chłopak polizał jego
zranioną dłoń. – Aki! – Starał się wyrwać, jednak brunet za mocno go trzymał.
Tenshi szczekał i warczał na Akiego, ale ten jedynie posłał mu wrogie
spojrzenie i pies natychmiast skulił się, skomląc.
Shindy stał jak sparaliżowany, patrząc
jak chłopak nadal liże drobne rany na jego skórze. Dopiero, kiedy lekko go
ugryzł, szarpnął się gwałtownie i odsunął od niego.
− Co ty wyprawiasz?!
Aki wpatrywał się w Shina
czarnymi, wygłodniałymi oczami. Po chwili zacisnął zęby i warknął:
− Musisz już iść. Tam jest
wyjście. – Wskazał dłonią właściwy kierunek. – Biegnij…
Shindy pospiesznie chwycił psa za
obrożę i pociągnął go w stronę, którą pokazał Aki.
Co to wilkolak krwiopijca? I Shiny jest nieogarniety... A przynajmniej ty go tak przedstawiasz... Robi coś nom stop źle.
OdpowiedzUsuńA czy ja wspominam o Reituki? To już co innego... A skoro zalewa to znaczy, że są uroczy :3 xD
//Yūko-san
Hah... Skoro ten pies taki duży, to czemu nazywa się 'anioł'? XD
UsuńTak APO x3
//Yūko-san
Kocham to *-* Tak, wiem, bardzo rozbudowany komentarz.
OdpowiedzUsuńDużo weny c:
O robi się ciekawie, a Aki wcale nie jest bezpieczny, spodziewałam się po pierwszym rozdziale czegoś lekkiego i śmiesznego, a tu niespodzianka. Nie, że mi to przeszkadza, bo zapowiada się ciekawie. Czytając to myślałam, że jest zaklinaczem zwierząt, ale przeczy temu jego zachowanie pod koniec. Jestem ciekawa czym w takim razie jest Aki.
OdpowiedzUsuńBardzo dziwna wizja powstała w mojej głowie, Aki z psimi uszami na głowie XD
Aaaaaa, omfg! Słodki jezu! Dobra, Taleja, spokój. Nie, nie mogę.
OdpowiedzUsuń*wrzaski, walenie pięściami w łóżko, wrzaski* jahvzbzhjsnLja, dobra, lepiej, ufff. Genialne! No normalnie genialne! Dawaj dalej, szybko, szybko, bo umrę jak się nie dowiem co dalej! (tak, znowu mi odpierdala, niestety musisz się z tym w jakiś sposób pogodzić, wybacz).
Wiem jak jest, niestety... Ja już całkiem straciłam wenę, nie napisałam nic od kwietnia, ech. Dlatego cieszę się, że Tobie tak dobrze idzie :)
Pisz dalej, dużo weny, Kochana!