Tytuł: Who Are
You?
Pairing: Kiyozumi
x Shindy
Notka autorska: Wygrało
WAY, zatem dodaję przedostatnią
część. :3 Ostatnia jeszcze nie jest dokończona, ale postaram się dać ją jako
następną notkę. Bardzo Was wszystkich przepraszam za ten zamęt, ale moja wena
jest kapryśna. ;-; Żebyście nie musieli marnować czasu na przypomnienie sobie,
co było w poprzednich rozdziałach postanowiłam Wam je streścić:
Po nieprzyjemnym incydencie, jaki miał miejsce na szkolnej
wycieczce (wszyscy dowiedzieli się jakiej Shindy jest płci), Shin ląduje w
szpitalu, gdzie odbywa rozmowę z Kiyozumim, podczas której wpada na pewien
pomysł. Gdy tylko wraca do szkoły, postanawia wcielić swój plan w życie.
Zostawia w szafkach innych uczniów zaproszenia na swój pogrzeb. Kiyozumi
również otrzymuje czarną kopertę i natychmiast zaczyna szukać chłopaka.
Znajduje go na dachu szkoły i, gdy ten chce już skoczyć, odciąga Shindy’ego na
bok, a następnie całuje. Shindy po raz pierwszy odwzajemnia pieszczotę. Chwila
przyjemności jednak nie trwa długo, ponieważ natychmiast na dach wpada policja
oraz lekarze, którzy zabierają Shina i Kiyo do szpitala.
Mam nadzieję, że jakoś pomogłam.
Ten rozdział zbytnio mi się nie podoba, za to następny
powinien być całkiem-całkiem. :3 I przepraszam, że takie krótkie... ;-;
Anonimowy: Postaram
się dokończyć wcześniejsze opowiadania. Najpierw WAY, a zaraz po nim White
Eden. Naprawdę kogoś interesuje jeszcze Anorexia?
CZĘŚĆ
XV
− Niewygodnie mi – żali się
Shindy.
− Wiem, skarbie.
Podnosi głowę i spogląda znacząco
na moje usta. Całuję go delikatnie.
− Nic ci nie grozi – uspokajam go.
Nawet nie zauważam, kiedy
dojeżdżamy. W tym momencie liczy się dla mnie tylko wtulone we mnie ciało.
Ktoś otwiera drzwi i szarpnięciem
wyciąga Shindy’ego.
− Może trochę delikatniej – mówię,
patrząc wrogo na funkcjonariusza.
Drugi policjant chwyta mnie mocno
za ramię i ciągnie w kierunku szpitala. Shindy przystaje gwałtownie, kiedy
zauważa, do jakiego budynku się zbliżamy.
− Ja nie chciałem się zabić! –
Zapiera się nogami.
− Zrobimy ci tylko badania. Nie
zostaniesz tu – zapewnia lekarz, który idzie obok.
Chłopak odrobinę się uspokaja.
Znów zaczyna panikować, kiedy prowadzą nas w różne korytarze.
− Chcę z nim zostać – zwracam się
do trzymającego mnie mężczyzny. – On się boi.
Ignorują mnie i wprowadzają do
sali. Przestaję rejestrować, co się ze mną dzieje. Czuję jedynie, że nacisk na
moich nadgarstkach się zwalnia. Prowadzą mnie od jednej maszyny do drugiej,
zadają jakieś pytania, na które machinalnie odpowiadam. Czas ciągnie się w
nieskończoność. Chcę już go zobaczyć, znów go dotknąć, pocałować, zabrać do
domu, ochronić…
− Wygląda na to, że wszystko w
porządku – informuje lekarz. – Możesz wrócić do domu, twoja mama już czeka na
korytarzu.
− Co z Shindym? Gdzie on jest?
− Musisz iść prosto, a następnie
skręcić w prawo – instruuje, jak gdyby nie usłyszał moich słów.
Wychodzę z sali. Nigdzie się bez
niego nie ruszę. Zamiast iść drogą, która zaprowadzi mnie do matki, udaję się w
przeciwnym kierunku. Słyszę płacz i krzyki. Bardzo znajome dźwięki.
Przyspieszam. Wychodzę zza zakrętu. Shindy tuli się do swojej mamy, szlochając:
− Ja tu nie zostanę!
Powiedzieliście, że zrobicie mi tylko badania!
− Nie zgadzam się, by mój syn
przebywał w takim miejscu – odzywa się jego matka.
− Pani nie zdaje sobie sprawy z
tego co się stało. Pani syn chciał popełnić samobójstwo – tłumaczy doktor.
− Co pan opowiada? – burzy się
kobieta. – Mój syn jest w pełni zdrowy, nigdy by mu nawet do głowy nie
przyszło, żeby zrobić coś takiego.
− Uważam, że powinien zostać u nas
chociaż na kilka dni, ale jeśli pani się nie zgadza, może wrócić do domu,
jednak na pani odpowiedzialność. – Lekarz odwraca się i odchodzi.
Shindy spogląda w moją stronę.
− Kiyozumi. – Podbiega do mnie i
wtula się w moje ramiona. Obejmuję go mocno, głaszcząc po głowie.
− Już dobrze, kochanie – szepczę.
– Teraz wszystko będzie dobrze – zapewniam.
***
Na jakiś czas razem z Shindym mamy
wolne dni od szkoły. Wykorzystujemy ten czas, spędzając go w parku, spacerując
po mieście. Rozkoszuję się jego obecnością, staram się zapamiętać każdy
szczegół z nim związany: sposób w jaki promienie słoneczne wplątują się w jego
włosy, moment, w którym zamyka powieki, kiedy mierzwię palcami złociste pukle,
jego usta, które układają się w różne kombinacje, jego pomalowane powieki,
których kolor miga mi przed oczyma, gdy tylko mrugnie.
Kładzie się na trawie i spogląda
na mnie. Zamyka oczy. Jego powieki dziś są gradientowe: jasne, niemalże białe w
kącikach przy nosie, potem przechodzą przez beż do brązu, a następnie czerni.
Muśnięte tuszem rzęsy rzucają cienie na policzki. Całuję delikatną, nieco
zaróżowioną skórę, która przez kontakt z moimi ustami, staje się cieplejsza i
jeszcze bardziej barwi purpurą. Przesuwam się ku wargom, z których łapczywie
spijam słodycz. Zarzuca mi ręce na szyję i przyciąga mnie bliżej. Kolano wsuwa
między moje nogi. Zaskakuje mnie ten ruch. Wcześniej tego nie robił. Nieśmiało
wsuwam dłoń pod jego sukienkę w groszki i gładzę jego udo.
− Kiyozumi… − szepcze. – Chcę być
tylko twój…
Uf... trochę niepokojące są te sceny w szpitalu... Ale spoko, no to do łóżka ^^
OdpowiedzUsuń//Yuuko-san
Ja z chęcią czytam wszystko co piszesz :3. W sumie to dobrze to się kończy, już myślałam, że Shindy'ego zamknął w szpitalu. Ale dobrze, że stało się inaczej. Zapowiada się ciekawie między Kiyozumim, a Shindym, w końcu mu zaufał, bo w końcu tak pozwala mu się dotykać.
OdpowiedzUsuńOw, jak słodko, w końcu coś pozytywnego w ich życiu! :3
OdpowiedzUsuńPiękne <33
OdpowiedzUsuńHej! Jestem tym anonimem, o którym tu pisałaś, ale wolę mnie nazywać Maki-chan ^^ Zanim coś napiszę o tym rozdziale, chce Ci podziękować za to, że rozważyłaś moją prośbę a nie machnęłaś na nią ręką, jak to niektórzy robią. Serio, to streszczenie było bardzo pomocne. A co do Anorexia, to mi się to opowiadanie podobało i, nie wiem jak inni, ale ja chciałabym wiedzieć czy to opowiadanie będzie dokończone, czy nie. Ale w każdym bądź razie dzięki za rozważenie mojej prośby ;))
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to był krótki, fakt, ale taaaki kochany :3 Kiyozumi się nim tak uroczo opiekuję, że mi się serce z tej miłości stopiło^^ Weny na dalsze rozdziały życzę!