22 stycznia 2014

110. Who Are You? cz. XVI (Kiyozumi x Shindy)

Tytuł: Who Are You?
Pairing: Kiyozumi x Shindy
Notka autorska: Ostatnia część WAY. Lekki zarys BDSM się w niej pojawia, czyli coś, co Cherry lubi najbardziej. xD  Teraz dokończę dodawanie White Eden. Ech, smutno mi, że to już koniec. :c

Maki-chan: Przepraszam, ale nie podpisywałaś się, więc nie wiedziałam, jak mam się do Ciebie zwracać. ^^” Oczywiście, że rozważyłam Twoją prośbę. Chcę, żeby czytało Wam się jak najlepiej i przepraszam za te utrudnienia. Co do Anorexii… Hm… opowiadanie pisałam dawno i nie jest zbyt dobre, ale jeszcze zobaczę. Może poprawię co nieco i będzie dobrze. Chociaż na razie nie chcę się za nie zabierać, nie chcę wracać do tego, co było, zwłaszcza, że teraz wychodzę na prostą.

CZĘŚĆ XVI
Dzwonię do drzwi mieszkania Kiyozumiego. Otwiera mi z uśmiechem. Chcę podejść do niego i go pocałować, ale on jedynie wręcza mi białe pudełko i idzie do pokoju, mówiąc:
− Wejdź i zamknij drzwi.
Przekręcam zamek, zdejmuję buty, biorę karton i zaglądam do jego sypialni.
− Idź do łazienki i załóż to, co dla ciebie przygotowałem.
Posłusznie udaję się do łazienki, gdzie unoszę wieczko. Kiyozumi powiedział, że wszystko przygotuje i sprawi, że będę należeć już tylko do niego, tak jak go o to poprosiłem. Moim oczom ukazuje się czarny, półprzezroczysty zestaw ozdobiony koronką. Drżącymi rękoma ujmuję ramiączka bluzeczki. Nie przypuszczałem, że każe chodzić mi w damskiej bieliźnie…
Zdejmuję sukienkę i złożoną w kostkę odkładam na pralkę. Pozbywam się również bokserek. Wsuwam cienkie majtki, zakładam bluzkę, na nogi naciągam czarne zakolanówki z boku udekorowane atłasowymi wstążkami, zawiązanymi na kokardy.
Opuszczam łazienkę i wchodzę do pokoju Kiyozumiego. Chłopak leży na łóżku, wpatrując się w sufit.
− Zamknij drzwi.
Wykonuję jego polecenie. Wstaje i przekręca klucz w zamku, który następnie chowa do kieszeni spodni. Obserwuję go uważnie, czując, że mimowolnie się podniecam.
− Uklęknij.
− Słucham?
− Uklęknij – powtarza, odrobinę zniecierpliwiony.
Klękam przed nim, nie chcąc go rozgniewać. Delikatnym ruchem odgarnia moje włosy. Czuję, że coś zaciska się na mojej szyi.
− Co robisz? – szepczę. Mam wrażenie, że nie mogę złapać powietrza. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Nigdy nikomu nie podlegałem.
− Spokojnie. Nie mam zamiaru cię udusić.
Moje ręce mimowolnie zbliżają się do zapięcia obroży, jednak Kiyozumi szybko chwyta moje nadgarstki.
− Nie wolno – zwraca się do mnie, jak do nieposłusznego dziecka. Puszcza mnie i oddala się o kilka kroków, by lepiej mi się przyjrzeć. – Cudownie w niej wyglądasz.
Rumienię się na jego słowa.
− Musisz się do niej przyzwyczaić, bo teraz często będziesz ją nosić – informuje.
Znów do mnie podchodzi, bierze mnie na ręce i sadza ostrożnie na łóżku. Klęczę na materacu, kiedy on zachodzi mnie od tyłu i sunie palcami po moich ramionach.
− O której wróci twoja mama? – pytam.
− Nie wiem… − mruczy mi do ucha, po czym delikatnie je przygryza.
− Może w każdej chwili wrócić i nas zobaczyć… – zaczynam się niepokoić.
− Czyż to nie jest podniecające…?
Nagle wykręca mi ręce do tyłu. Czuję, że o moje nadgarstki ociera się lina. Mimowolnie odwracam głowę.
− Pozwoliłem ci patrzeć? – Słyszę srogi ton Kiyozumiego.
− Przepraszam… − Spuszczam głowę.
Owija sznurem kilkakrotnie moje ręce, po czym mocno go zaciska i zawiązuje. Zaciskam zęby, żeby nie jęknąć.
− Boli? – pyta ironicznie.
− Trochę.
Głaszcze mnie po głowie. Sięga po coś do szuflady. Kusi mnie, żeby sprawdzić, co to, ale Kiyozumi nie pozwolił mi się ruszać, więc siedzę grzecznie i czekam. Przed oczyma miga mi coś czarnego, a następnie czuję elastyczny materiał, który przylega do moich powiek.
− Po co to? – pytam, korzystając z tego, że jeszcze pozwala mi się odzywać.
− Żebyś skupił się bardziej na moim dotyku.
Popycha mnie na łóżko. Kładę się posłusznie i rozchylam nogi, kiedy wydaje taki rozkaz.
Zsuwa ze mnie bieliznę. Coś owija się wokół moich ud, tuż nad kolanami. Próbuję złączyć nogi, jednak ta rzecz blokuje moje ruchy.
− Co to jest? – mówię cicho.
− Takie specjalne pasy z metalową rozpórką, żebym miał lepszy dostęp do ciebie – wyjaśnia.
Przełykam ślinę.
− Boisz się?
− Nie – kłamię.
− Shindy, jeśli coś pójdzie nie tak, od razu mi powiedz. Nie chcę zrobić ci krzywdy.
− Wszystko dobrze. – Jego słowa mnie uspokajają. Wiem, że nie pozwoli, by coś mi się stało, a fakt, że jestem od niego teraz w pełni zależny już mnie tak nie przeraża. Prawdę mówiąc, zaczyna mi się coraz bardziej podobać…
Dłonią dotyka mojego brzucha. Sunie coraz niżej. Moje ciało się napina, kiedy powoli zbliża się do krocza. Śmieje się, omija moje przyrodzenie i gładzi moje uda.
− Kiyozumi…
Nie odpowiada. Nadal mnie torturuje, dotykając wszystkich fragmentów mojego ciała, oprócz tego jednego, które najbardziej się o to prosi.
− Nie baw się mną…
Wreszcie dotyka mojej męskości. Pieści ją, ściska, masuje, sprawia mi coraz większą przyjemność. Po chwili zabiera rękę.
− Nie, proszę, nie przestawaj… − szepczę błagalnie.
− Muszę się napić – oznajmia i wstaje z łóżka.
− Nie, Kiyozumi. Napijesz się za chwilę, tylko to dokończ…
− Ale ja odczuwam teraz ogromne pragnienie – mówi ze smutkiem. – Nie bądź egoistą, Shin-chan. Nie myśl tylko o sobie.
− Robisz to specjalnie!
− Co niby robię?
− Męczysz mnie.
− Męczę cię… Hm…
Szybkie kroki, trzask drzwi.
− Kiyozumi!
Cisza. Słychać tylko moje jęki i szelest prześcieradła. Staram się poruszyć nogami, złączyć je, żeby jakoś to dokończyć, ale nie daję rady. Ból między udami jest nie do zniesienia. Tykanie zegara perfekcyjnie odmierza czas, w którym go nie ma, przy okazji zamieniając sekundy w minuty, a minuty w godziny.
− Kiyozumi… − Zaczynam cicho szlochać. – Proszę, wróć, to mnie boli.
Boli mnie wszystko: pulsujące przyrodzenie, uda, szyja, dłonie, na których leżę, a nawet oczy pieką mnie od łez.
Otwiera drzwi. Materac ugina się lekko pod jego ciężarem. Całuje delikatnie mojego penisa, a następnie zamyka na nim usta.
Odrzucam głowę do tyłu, zaciskam dłonie w pięści i cicho jęczę. Moje biodra wykonują chaotyczne ruchy. Słyszę dźwięk metalu między moimi nogami. Zaciska palce na moich biodrach, żeby wszystko spowolnić.
− Nie, Kiyo! – Szarpię się z całej siły. Nie chcę, żeby miał kontrolę nad tempem. Wiem, że wtedy przemieni to w powolne tortury. – Ach! – Zaciskam powieki. – Kiyozumi-sama!
Dociera do mnie pomruk zadowolenia, kiedy słyszy jak go nazwałem. Wolno sunie językiem po mojej męskości. Ssie po kolei każdy fragment, delikatnie przygryza. Unosi głowę do góry, a następnie ją opuszcza. Robi to powoli. Irytująco powoli. Nigdzie się nie spieszy. Podczas gdy on jest odprężony i zapewne rozbawiony moim położeniem, ja jestem całkowicie od niego zależny i stopniowo wariuję.
− Och, błagam, nie męcz mnie już…
Nie reaguje. Odsuwa głowę.
− Nie! Kiyo… Kiyozumi-sama…
Znów bierze mnie do ust. Tym razem gwałtownie rusza głową. Sunie dłońmi po moich udach i brzuchu. Szarpię palcami fałdy prześcieradła, unoszę biodra. Czuję, że wystarczy jeszcze chwila i dojdę. Jednocześnie błagam w myślach, żeby nie przestawał. Nie wytrzymam tego, nie w tym momencie. Na szczęście Kiyozumi nie przestaje. Dochodzę z przeciągłym jękiem, a moje biodra opadają z powrotem na posłanie.
− Kocham cię. – słyszę szept przy moim uchu.
− Ja ciebie też – odpowiadam, a Kiyozumi całuje mnie w usta. Następnie ściąga opaskę z moich oczu, odpina pasy i rozwiązuje moje dłonie.
Kładziemy się na łóżku. Blondyn obejmuje mnie ramieniem, a ja wtulam się w niego. Moje powieki opadają. Przez chwilę walczę ze snem, pamiętając o istotnej sprawie…
− Kiyozumi, twoja mama może zaraz wrócić – przypominam.
− Najwyżej zobaczy jak się przytulamy.
− Ale ja jestem prawie nagi…
− Bo tak wyglądasz najpiękniej. Nie zabroni ci przecież pięknie wyglądać, prawda?
Obejmuję jego szyję i całuję go. Teraz nie ma znaczenia powrót jego matki, czy fakt, że jestem nagi. Liczy się tylko ciepło leżącego obok mnie ciała, miękkie usta i uczucie bezpieczeństwa, kiedy oplatają mnie jego silne ramiona.

3 komentarze:

  1. Tiaa... No, ale absolutnie nic złego mu nie zrobił xD Ciekawi mnie skąd on to wszystko wziął ;---; hehe
    Rozdział bardzo mi się podobał... I mam nadzieję, że niedługo wstawisz też (wypadł mi tytuł z głowy xD) to opko gdzieś Shindy jest księciem ^~^
    //Yūko-3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu, to było urocze ^^ I wcale nie zastanawia mnie fakt, skąd Kiyozumi to wszystko wziął xd Choć liczyłam na to, że zrobią coś więcej, to nie narzekam, bo i tak mi się podobało <3 Trochę szkoda, że to już koniec, no ale co poradzić...
    A i dzięki za info o Anorexii :3
    - Maki-chan ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww, no i w końcu wszystko dobrze się skończyło, jestem bardzo, bardzo zadowolona, mrau :3

    OdpowiedzUsuń