28 maja 2014

140. Little Complex cz. IV (Tatsuro x Ruki)



Tytuł: Little Complex
Pairing: Tatsuro x Ruki
Notka autorska: Dziękuję bardzo za komentarze. :3 Cieszy mnie, że opowiadanie się podoba. ^^ Zapraszam na kolejną część.

CZĘŚĆ IV
− Tatsuro, kup mi czekoladę… − jęczał Hiroto, wpatrując się we mnie błagalnie, kiedy staliśmy w stołówce szkolnej.
− Nie.
− Ale Tatsuro… Ja potrzebuję cukru! – Spojrzenie Hiroto przypominało wzrok obłąkańca. Ogata był bardzo żywym człowiekiem, toteż nieustannie musiał w siebie ładować nowe pokłady energii. Najlepsze było to, że pochłaniał te słodycze w niesamowicie dużych ilościach, a i tak nie tył… Prawdopodobnie dlatego, że od razu spalał kalorie, chociażby na samym mówieniu. A potrafił mówić bez końca. Nawet przez sen… Pamiętam jak kiedyś wyjechaliśmy wspólnie na wycieczkę pod namiot. Nie spałem całą noc, tylko słuchałem jego opowieści. – Tatsuro, Tatsuro… Kup mi!
− Poproszę czekoladę mleczną z karmelem – zwróciłem się do sprzedawczyni. Kobieta podała mi obleczony fioletowym opakowaniem prostokąt. Odszedłem od lady, otwierając czekoladę.
− Taaak! Cukier! – krzyczał podekscytowany Hiroto, zwracając na nas uwagę wszystkich osób w stołówce.
Podsunąłem mu czekoladę pod nos. Jego nozdrza poruszyły się, wyczuwając aromat karmelu.
− Chciałbyś, prawda? – Uniosłem wysoko dłoń, a blondyn zaczął podskakiwać, żeby sięgnąć po swój skarb.
− Taaak! Daj mi! Daj mi!
− No nie wiem… − Zbliżyłem czekoladę do swoich ust.
− Tatsurooo… − zajęczał Ogata, padając przede mną na kolana.
Już miałem odgryźć kostkę, kiedy poczułem ból w palcach.
− Kurwa! – zakląłem i opuściłem rękę, a ktoś wyrwał mi czekoladę.
− Naprawdę fajne uczucie nabijać się z mniejszych, co? – warknął Ruki, nadal dociskając butem moją stopę. Wręczył Hiroto czekoladę.
Odepchnąłem go.
− Nie wtrącaj się, kurduplu!
− Myślisz, że jak jesteś od niego wyższy, to wszystko ci wolno?!
− Powiedziałem, że masz się nie wtrącać!
Spoglądaliśmy sobie wzajemnie w oczy. Wydawać by się mogło, że oto nastąpiła scena z filmu o życiu nastolatków: cała stołówka zamiera, oczekując wyniku tego pojedynku…
Nic z tych rzeczy. Nikt nie zwrócił na nas nawet najmniejszej uwagi. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami. Nawet Hiroto na nas nie patrzył, zbyt zajęty pochłanianiem czekolady.
Kiedy patrzyłem w jego źrenice, cały świat przestał nagle istnieć. Zastanawiałem się, co zrobić. Wyprostować się, prychnąć pogardliwie i odejść? Nie, wtedy uzna mnie za tchórza. Z kolei jakikolwiek przejaw przemocy z mojej strony skończyłby się dywanikiem u dyrektora i srogim opieprzem mojej matki. Czekałem po prostu na jego ruch, jednak nic takiego nie nastąpiło. Ruki dalej stał, wpatrując się intensywnie w moje tęczówki.
− Zamrugałeś, cieniasie! – powiedział w końcu.
− Co? Wcale nie! Poza tym nie grałem z tobą w jakąś chorą grę.
− Zamrugałeś!
Przewróciłem jedynie oczami. I pomyśleć, że przez pewien czas ta kreatura zdobyła moje uznanie…
− Chodź, Hiroto, idziemy – mruknąłem, ciągnąc blondyna za ramię. Zjadł już czekoladę, dlatego podskakiwał teraz energicznie, a wypowiadane przez niego słowa płynęły z tysiąckrotną szybkością. Wcześniej zamulony brakiem cukru, teraz naładowany nim do oporu, zauważył pewną niepokojącą rzecz.
− Tatsuro… Twoja twarz… Ty się tniesz?! – Przyłożył ubrudzone czekoladą dłonie do ust.
No tak… Od wczorajszego spotkania z kotem i śmietnikiem zostały widoczne ślady.
− Rozumiem ręce, ale twarz? Nie spodziewałem się tego po tobie. Żeby Aki, samobójca, to jeszcze rozumiem. Ale ty?
− Co Aki? Co Aki? – Znikąd zmaterializował się obok nas wspomniany przez Hiroto chłopak. Nie wspominałem o Akim? No tak, jest sobie taki brunet, z grzywką zasłaniającą pół twarzy i kolczykiem w wardze. Aki w bardzo cwany sposób zdobył sławę, której tak naprawdę nie chciał – w szkole znany jest ze swoich notorycznych prób samobójczych (nikt oprócz mnie nie wie, że Aki ma swojego sobowtóra w grze komputerowej The Sims, którego nieustannie zabija za pomocą kodów, a następnie nie zapisuje gry, dzięki czemu jego postać przeżyje wszystko i to jej historie krążą po całej szkole). Ponadto jego tajemnicza natura ma niesamowity wpływ na dziewczyny. Jego blada twarz i czarne cienie na powiekach, przypominają jego adoratorkom jakiegoś wampira z powieści dla nastolatek. Muszę przyznać, że nawet lubię Akiego – facet nie daje żadnych oznak życia. To naprawdę kojące, kiedy to nie on nieustannie szczebiocze i to ja raz na jakiś czas muszę nim potrząsnąć i zapytać: „Żyjesz?”.
Mimo ogólnego uwielbienia jakim darzą Akiego uczennice naszego liceum, chłopak nie zwraca na nie uwagi. Zastanawiało mnie to, aż pewnego dnia zobaczyłem jak tęskne spojrzenie Akiego zmierza w kierunku osoby, która mogłaby być uznawana za najlepszą laskę w szkole. Gdyby tylko laską była… Shindy jest cheerleaderem w szkolnej drużynie koszykówki. Jakim cudem udało mu się dostać do zespołu? Po prostu przyćmił swoją śliczną buźką te wszystkie przeciętne Japonki. Dodatkowo w dniu przesłuchania napchał sobie do stanika skarpet swojego taty, pomachał tyłkiem kilka razy i od razu dostał stanowisko głównej cheerleaderki.
Hiroto nadal opowiadał o ulotności naszego cudownego życia, a Aki wpatrywał się z uwielbieniem w obiekt swoich westchnień, który akurat pojawił się na korytarzu. Ślina, która wypływała z jego ust utworzyła sporą kałużę tuż przy jego butach.
− Blublablaulablalabula… − wybełkotał Aki, patrząc na Shindy’ego z uwielbieniem. Był dziś bardzo gadatliwy.
− Co on powiedział? – szepnąłem do Hiroto.
− Że go uprowadzi, kiedy Shindy będzie wracać z cukierni. Zaciągnie go do samochodu. Potem będzie gwałcić w swoim domu. Każe mu chodzić w kobiecych ubraniach. Pewnego dnia Shindy zachoruje, a on będzie zmuszony zabić doktora, który zacznie coś podejrzewać. Wszystko sprowadzi się do tego, że Aki zmusi Shindy’ego do ślubu. Później Shindy narysuje Akiego jako diabła, a Aki zamknie go w psychiatryku. Shindy wpadnie w ręce mafii. Aki go odbije, potem pobije. Shindy pod wpływem psychotropów zacznie widzieć potwory. Jeden z nich będzie nakłaniać go do samobójstwa. Shindy ponownie ucieknie ze szpitala, ale Aki i tak go odnajdzie i będą żyć razem na wieki.
− To nienormalne, przecież Aki nie ma samochodu – zauważyłem.
− Blublablabalbalablabalublbalubalblbulabalablabalbalabyyyylblablauablablabla.
− W Simsach ma – wyjaśnił Hiroto.
Shindy zniknął w toalecie, a Aki wrócił do normalnego stanu. Znów przestał się odzywać i tak naprawdę zapomnieliśmy o jego istnieniu.
− Mam ochotę na batona – powiedział Hiroto.
− Na dziś starczy.
− Tatsuro, proszę… Wiesz, że potrzebuję cukru…
− To noś ze sobą pieniądze!
− Zapominam wyciągnąć je ze skarbonki… − usprawiedliwił się cichutko chłopak.
Westchnąłem i wyjąłem z portfela odpowiednią sumę.
− Masz, kup sobie tego batona. Tylko nie zgub ich po drodze.
− Dziękuję! – Hiroto objął mnie w pasie, po czym w podskokach ruszył do stołówki.
Dzwonek zakończył przerwę.
− Aki. – Potrząsnąłem wyjętym z rzeczywistości chłopakiem. – Tu Tatsuro. Tak, Tatsuro – powtórzyłem, żeby przebić się przez barierę obojętności, która otaczała bruneta. – Teraz musisz iść do swojej sali na lekcję – mówiłem powoli, patrząc prosto w jego oczy. Następnie popchnąłem go w kierunku odpowiednich drzwi. Jak zwykle szedł ze spuszczoną głową, powłócząc nogami.
Co oni wszyscy by beze mnie zrobili? Westchnąłem i pokręciłem głową. Wszedłem na odpowiednie piętro. Na końcu pustego korytarza, przy otwartej szafce dostrzegłem małą postać. Znajomą postać.

4 komentarze:

  1. Aki jest super *_* też tak czasem mam xd suuuper! Chcę jeszcze! Dostanę?
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Streszczenie całej sadystycznej historii Aki xShindy z innych opków mnie rozwaliłi xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierdziele! XD jeblam głową o podłogę xD blbl la. Całą historia xd nie wiem jak na to wpadlas ale mnie powalilo.. :D pisz dalej i dodawaj!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdziele! XD jeblam głową o podłogę xD blbl la. Całą historia xd nie wiem jak na to wpadlas ale mnie powalilo.. :D pisz dalej i dodawaj!

    OdpowiedzUsuń