Tytuł: Little Complex
Pairing: Tatsuro
x Ruki
Notka autorska: Dziękuję
bardzo za komentarze. :3 Cieszy mnie, że opowiadanie się podoba. ^^ Zapraszam
na kolejną część.
CZĘŚĆ
IV
− Tatsuro, kup mi czekoladę… −
jęczał Hiroto, wpatrując się we mnie błagalnie, kiedy staliśmy w stołówce
szkolnej.
− Nie.
− Ale Tatsuro… Ja potrzebuję
cukru! – Spojrzenie Hiroto przypominało wzrok obłąkańca. Ogata był bardzo żywym
człowiekiem, toteż nieustannie musiał w siebie ładować nowe pokłady energii.
Najlepsze było to, że pochłaniał te słodycze w niesamowicie dużych ilościach, a
i tak nie tył… Prawdopodobnie dlatego, że od razu spalał kalorie, chociażby na
samym mówieniu. A potrafił mówić bez końca. Nawet przez sen… Pamiętam jak
kiedyś wyjechaliśmy wspólnie na wycieczkę pod namiot. Nie spałem całą noc,
tylko słuchałem jego opowieści. – Tatsuro, Tatsuro… Kup mi!
− Poproszę czekoladę mleczną z
karmelem – zwróciłem się do sprzedawczyni. Kobieta podała mi obleczony fioletowym
opakowaniem prostokąt. Odszedłem od lady, otwierając czekoladę.
− Taaak! Cukier! – krzyczał
podekscytowany Hiroto, zwracając na nas uwagę wszystkich osób w stołówce.
Podsunąłem mu czekoladę pod nos.
Jego nozdrza poruszyły się, wyczuwając aromat karmelu.
− Chciałbyś, prawda? – Uniosłem
wysoko dłoń, a blondyn zaczął podskakiwać, żeby sięgnąć po swój skarb.
− Taaak! Daj mi! Daj mi!
− No nie wiem… − Zbliżyłem
czekoladę do swoich ust.
− Tatsurooo… − zajęczał Ogata,
padając przede mną na kolana.
Już miałem odgryźć kostkę, kiedy
poczułem ból w palcach.
− Kurwa! – zakląłem i opuściłem
rękę, a ktoś wyrwał mi czekoladę.
− Naprawdę fajne uczucie nabijać
się z mniejszych, co? – warknął Ruki, nadal dociskając butem moją stopę.
Wręczył Hiroto czekoladę.
Odepchnąłem go.
− Nie wtrącaj się, kurduplu!
− Myślisz, że jak jesteś od niego
wyższy, to wszystko ci wolno?!
− Powiedziałem, że masz się nie
wtrącać!
Spoglądaliśmy sobie wzajemnie w
oczy. Wydawać by się mogło, że oto nastąpiła scena z filmu o życiu nastolatków:
cała stołówka zamiera, oczekując wyniku tego pojedynku…
Nic z tych rzeczy. Nikt nie
zwrócił na nas nawet najmniejszej uwagi. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami.
Nawet Hiroto na nas nie patrzył, zbyt zajęty pochłanianiem czekolady.
Kiedy patrzyłem w jego źrenice,
cały świat przestał nagle istnieć. Zastanawiałem się, co zrobić. Wyprostować
się, prychnąć pogardliwie i odejść? Nie, wtedy uzna mnie za tchórza. Z kolei
jakikolwiek przejaw przemocy z mojej strony skończyłby się dywanikiem u
dyrektora i srogim opieprzem mojej matki. Czekałem po prostu na jego ruch,
jednak nic takiego nie nastąpiło. Ruki dalej stał, wpatrując się intensywnie w
moje tęczówki.
− Zamrugałeś, cieniasie! –
powiedział w końcu.
− Co? Wcale nie! Poza tym nie
grałem z tobą w jakąś chorą grę.
− Zamrugałeś!
Przewróciłem jedynie oczami. I
pomyśleć, że przez pewien czas ta kreatura zdobyła moje uznanie…
− Chodź, Hiroto, idziemy –
mruknąłem, ciągnąc blondyna za ramię. Zjadł już czekoladę, dlatego podskakiwał
teraz energicznie, a wypowiadane przez niego słowa płynęły z tysiąckrotną
szybkością. Wcześniej zamulony brakiem cukru, teraz naładowany nim do oporu,
zauważył pewną niepokojącą rzecz.
− Tatsuro… Twoja twarz… Ty się
tniesz?! – Przyłożył ubrudzone czekoladą dłonie do ust.
No tak… Od wczorajszego spotkania
z kotem i śmietnikiem zostały widoczne ślady.
− Rozumiem ręce, ale twarz? Nie
spodziewałem się tego po tobie. Żeby Aki, samobójca, to jeszcze rozumiem. Ale
ty?
− Co Aki? Co Aki? – Znikąd
zmaterializował się obok nas wspomniany przez Hiroto chłopak. Nie wspominałem o
Akim? No tak, jest sobie taki brunet, z grzywką zasłaniającą pół twarzy i
kolczykiem w wardze. Aki w bardzo cwany sposób zdobył sławę, której tak
naprawdę nie chciał – w szkole znany jest ze swoich notorycznych prób
samobójczych (nikt oprócz mnie nie wie, że Aki ma swojego sobowtóra w grze
komputerowej The Sims, którego
nieustannie zabija za pomocą kodów, a następnie nie zapisuje gry, dzięki czemu
jego postać przeżyje wszystko i to jej historie krążą po całej szkole). Ponadto
jego tajemnicza natura ma niesamowity wpływ na dziewczyny. Jego blada twarz i
czarne cienie na powiekach, przypominają jego adoratorkom jakiegoś wampira z
powieści dla nastolatek. Muszę przyznać, że nawet lubię Akiego – facet nie daje
żadnych oznak życia. To naprawdę kojące, kiedy to nie on nieustannie
szczebiocze i to ja raz na jakiś czas muszę nim potrząsnąć i zapytać:
„Żyjesz?”.
Mimo ogólnego uwielbienia jakim
darzą Akiego uczennice naszego liceum, chłopak nie zwraca na nie uwagi.
Zastanawiało mnie to, aż pewnego dnia zobaczyłem jak tęskne spojrzenie Akiego
zmierza w kierunku osoby, która mogłaby być uznawana za najlepszą laskę w
szkole. Gdyby tylko laską była… Shindy jest cheerleaderem w szkolnej drużynie
koszykówki. Jakim cudem udało mu się dostać do zespołu? Po prostu przyćmił
swoją śliczną buźką te wszystkie przeciętne Japonki. Dodatkowo w dniu
przesłuchania napchał sobie do stanika skarpet swojego taty, pomachał tyłkiem
kilka razy i od razu dostał stanowisko głównej cheerleaderki.
Hiroto nadal opowiadał o ulotności
naszego cudownego życia, a Aki wpatrywał się z uwielbieniem w obiekt swoich
westchnień, który akurat pojawił się na korytarzu. Ślina, która wypływała z
jego ust utworzyła sporą kałużę tuż przy jego butach.
− Blublablaulablalabula… −
wybełkotał Aki, patrząc na Shindy’ego z uwielbieniem. Był dziś bardzo
gadatliwy.
− Co on powiedział? – szepnąłem do
Hiroto.
− Że go uprowadzi, kiedy Shindy
będzie wracać z cukierni. Zaciągnie go do samochodu. Potem będzie gwałcić w
swoim domu. Każe mu chodzić w kobiecych ubraniach. Pewnego dnia Shindy
zachoruje, a on będzie zmuszony zabić doktora, który zacznie coś podejrzewać.
Wszystko sprowadzi się do tego, że Aki zmusi Shindy’ego do ślubu. Później
Shindy narysuje Akiego jako diabła, a Aki zamknie go w psychiatryku. Shindy
wpadnie w ręce mafii. Aki go odbije, potem pobije. Shindy pod wpływem
psychotropów zacznie widzieć potwory. Jeden z nich będzie nakłaniać go do
samobójstwa. Shindy ponownie ucieknie ze szpitala, ale Aki i tak go odnajdzie i
będą żyć razem na wieki.
− To nienormalne, przecież Aki nie
ma samochodu – zauważyłem.
−
Blublablabalbalablabalublbalubalblbulabalablabalbalabyyyylblablauablablabla.
− W Simsach ma – wyjaśnił Hiroto.
Shindy zniknął w toalecie, a Aki
wrócił do normalnego stanu. Znów przestał się odzywać i tak naprawdę
zapomnieliśmy o jego istnieniu.
− Mam ochotę na batona –
powiedział Hiroto.
− Na dziś starczy.
− Tatsuro, proszę… Wiesz, że
potrzebuję cukru…
− To noś ze sobą pieniądze!
− Zapominam wyciągnąć je ze
skarbonki… − usprawiedliwił się cichutko chłopak.
Westchnąłem i wyjąłem z portfela
odpowiednią sumę.
− Masz, kup sobie tego batona.
Tylko nie zgub ich po drodze.
− Dziękuję! – Hiroto objął mnie w
pasie, po czym w podskokach ruszył do stołówki.
Dzwonek zakończył przerwę.
− Aki. – Potrząsnąłem wyjętym z
rzeczywistości chłopakiem. – Tu Tatsuro. Tak, Tatsuro – powtórzyłem, żeby
przebić się przez barierę obojętności, która otaczała bruneta. – Teraz musisz
iść do swojej sali na lekcję – mówiłem powoli, patrząc prosto w jego oczy.
Następnie popchnąłem go w kierunku odpowiednich drzwi. Jak zwykle szedł ze
spuszczoną głową, powłócząc nogami.
Co oni wszyscy by beze mnie
zrobili? Westchnąłem i pokręciłem głową. Wszedłem na odpowiednie piętro. Na
końcu pustego korytarza, przy otwartej szafce dostrzegłem małą postać. Znajomą
postać.
Aki jest super *_* też tak czasem mam xd suuuper! Chcę jeszcze! Dostanę?
OdpowiedzUsuń//Yūko-san
Streszczenie całej sadystycznej historii Aki xShindy z innych opków mnie rozwaliłi xD
OdpowiedzUsuńJa pierdziele! XD jeblam głową o podłogę xD blbl la. Całą historia xd nie wiem jak na to wpadlas ale mnie powalilo.. :D pisz dalej i dodawaj!
OdpowiedzUsuńJa pierdziele! XD jeblam głową o podłogę xD blbl la. Całą historia xd nie wiem jak na to wpadlas ale mnie powalilo.. :D pisz dalej i dodawaj!
OdpowiedzUsuń