3 maja 2014

134. Katarynka cz. II (Kamijo x Hizaki)



Tytuł: Katarynka
Pairing: Kamijo x Hizaki
Notka autorska: Druga część Katarynki. Mam nadzieję, że zechcecie ją ocenić. :3

CZĘŚĆ II
Hizaki… Jedno drobne słówko odbija się echem w mojej głowie, barwiąc tęczą powierzchnię czaszki. Mój umysł jest teraz tak kolorowy, jak płatki, które otulają sylwetkę kwiatuszka. Muszę go odnaleźć! Tylko jak? Skoro wyjechał, mogę szukać go po całym świecie. Z drugiej strony świat nie może być taki ogromny, skoro to Hizaki jest teraz całym moim światem, a on jest przecież malutki. Gdybym tylko mógł odczytać mapę, która prowadzi prosto do jego ramion… Wszystko byłoby prostsze.
Pytam o niego ludzi, którzy kręcą się po placu. Przemykam między nimi niczym cień, żeby jego chłopak mnie nie zobaczył. Przychodzę w to miejsce już któryś rok. Kiedy po raz kolejny nikt nie udziela mi odpowiedzi, słyszę głos. Jest stary, cichy i zachrypnięty, jakby osoba, do której należy długo się nie odzywała, a jednocześnie coś w jego barwie sprawia, że ma się ochotę go wysłuchać. Niewątpliwie staruszek chce mi przekazać coś ważnego. Podchodzę do niego. Kuli się pod ścianą na brudnym bruku. Przenikam przez barierę cienia, a mój wzrok wychwytuje jego rysy. Jest cały pomarszczony, a przerzedzone kłęby szarej wełny osiadły na jego głowie. Oczy osłaniają czarne okulary.
− Szukasz tego chłopca, który śpiewa do muzyki z katarynki?
− Tak, bardzo mi zależy, żeby go znaleźć.
− Znam go. Często przychodził do mnie, żeby mi zagrać czy zaśpiewać. Wiesz, to co słyszę, to jedyna rzecz, która mi została. Nie mam już żony, dzieci rozeszły się po świecie. Czasami zapraszał mnie do tańca. Ale jakby to wyglądało? Dwójka ślepców, tańcząca pośród zdrowych przechodniów. To byłoby śmieszne. Jednak jemu to nie przeszkadzało. Tańczył dalej mimo swojej choroby.
Ta historia, chociaż krótka, przeszywa mnie dreszczem. Jak to możliwe, że ktoś kto potrafi tak pięknie zapanować nad swoim ciałem w tańcu, po prostu nie widzi? Jak to możliwe, żeby oczy tak cudowne nie mogły oglądać chociażby tego kolorowego bukietu, jakim jest fontanna?
− Gdzie teraz jest? – pytam cicho. Muszę go jak najszybciej znaleźć. W takim stanie może łatwo zrobić sobie krzywdę.
− Mówił mi kiedyś, że pochodzi z prefektury Shiga. Może tam wrócił? Szukaj go w Japonii.
− Dziękuję.
***
Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem w Japonii. Musiało to być naprawdę dawno temu. Pakuję do walizki to, co mam pod ręką. Wiem, że ta podróż będzie długa, ale dam radę. Jeśli go nie odnajdę, moje życie straci sens.
Drżą mi ręce, kiedy układam na dnie bagażu poskładane w kostkę ubrania. Chciałbym również ukryć tam prezent dla niego, ale co ja mogę mu podarować?
Wczesnym rankiem pojawiam się na peronie. Dzień jest pochmurny. Wszystko spowijają szare kłęby. Ludzie w płaszczach przemieszczają się pospiesznie w kierunku pociągów. Wokół kwitną  parasole – deszcz pada dziś obficie, więc pełno tu kolorowych kopuł, pod którymi skrywają się ludzie.
Wsiadam do wagonu. W moim przedziale siedzi tylko jedna osoba. Dorosły mężczyzna, notujący coś w zeszycie. Atrament rozlewa się po papierze, przyjmując różnorakie kształty, które układają się w litery. Zamyśla się na moment, po czym przekreśla kawałek tekstu zamaszystym ruchem. Przesłania twarz dłonią i wzdycha.
Siadam obok i spoglądam na spoczywający na kolanach notatnik. Cały tekst jest czarny, jednak gdzieniegdzie czerwienią się słowa, które dotyczą krwi. Na samym dole widzę podpis Iwakami Tatsurou. Jego długie czarne włosy osłaniają twarz niczym gruba kurtyna.
− Czego chcesz, dzieciaku? – pyta zirytowany, dostrzegając moją obecność.
− Szukam pewnej osoby. Jadę właśnie do Japonii, żeby ją odnaleźć.
− Zakochałeś się… − To stwierdzenie, nie pytanie.
− Czy jeśli powiem, że tak, wyrwie mi pan serce?
− Wyrywałem serca wielu osobom, ale były one już martwe. Wiesz, łatwiej wyrwać serce komuś, kto nie żyje. A co zaś się miłości tyczy, z żywymi jest ciężko. Najlepiej dogadać się z tymi wyimaginowanymi. – Wskazuje głową zeszyt. – Tam możesz wszystko… − Spogląda mi w oczy. – Możesz stworzyć sobie wymarzoną kochankę i nikt nie zauważy, że jest ona utkana z nici kłamstwa. A kiedy ci się znudzi, możesz wyrwać jej serce i zrobić sobie nową, jeszcze lepszą. Możesz namalować sobie swój własny świat, a jedyne co cię ogranicza, to twoja wyobraźnia. Normalnie jest to nierealne.
− Dlaczego nierealne? Przecież już odnalazłem swój ideał. – Nie mogę uwierzyć w to, co ten człowiek mi mówi. Jak mógłbym kochać litery na papierze, nawet gdyby układały się one w najpiękniejszą postać? Nawet gdyby potrafiły opisać sposób w jaki on śpiewa i tańczy?
− Kiedy poznasz tę osobę bliżej, na wyciągnięcie ręki, kiedy będziesz mógł po nią sięgnąć, sam uciekniesz do świata marzeń.
Pociąg staje. Mężczyzna zabiera kolorowe pióra i notatnik. Wychodzi z przedziału. Obserwuję przez okno jak znika pomiędzy ludźmi. Na nikogo nie patrzy. Chyba trwa w swoim świcie otoczony martwymi kobietami. Z tym, że martwe kobiety nigdy nie zaśpiewają i nie zatańczą tak, jak Hizaki. Nawet jeśli spróbowałby opisać te wrażenia, które towarzyszą temu przedstawieniu, używając przy tym najpiękniejszych kolorów atramentu i nigdy niekończącej się wyobraźni. Gdyby tylko zrozumiał, jak wiele traci.

3 komentarze:

  1. Jej, jakie piękne. Masz cudowny język i nieczęsto można spotkać kogoś, kto pisze coś ambitniejszego, co nie wpisuje się w żaden ze schematów j-rockowych ficków. Cudo, naprawdę. Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wszystkie twoje opowiadania *-* powiem ci jedno MASZ WSPANIAŁE POMYSŁY! Wszystkie opki są oryginalne i nie do skopjowania. Bardzo też mi sie podoba twoja uwaga na ortografie i literówki, które zdażają ci się naprawde rzadko. Zaczełam czytać chyba od przedwczoraj i uważam, że będe tu jeszcze wiele razy wchodzić by podziwiać twoje kontynuowane i nowe dzieła ;)
    /Nawn

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ty to robisz??? Piszesz całkowicie w nie moim stylu, a ja po prostu kocham twoje opowiadania!!! Ja najchętniej czytam komedie z szczęśliwym zakończeniem, ale do ciebie to nie pasuje chociaż jedno takie masz to "ameblo.jp/zielony-szaliczek", ale i tak jest jedyne w swoim rodzaju. Ostatnie dni spędziłam nad twoim blogiem, a dziś rano się tak zaczytałam, że ja zaczęła się druga lekcja stwierdziłam, że odpuszczę sobie dziś szkołę i to przeczytam do końca. Jeśli o czytanie chodzi wole żebyś najpierw dokończyła jedno opowiadanie, a dopiero potem zaczynała kolejne. Tyle, że jak próbowałam pisać sama jakieś opowiadania to sama po sobie wiem, że to jest strasznie trudne do zrealizowania. Masz do dokończenia opowiadanie, ale nie masz na nie pomysłu, a za to masz już w głowie gotowe z 2, 3 rozdziały całkiem nowego.
    Przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy, powtórzenia oraz niepoprawną interpunkcję, ale ja już tak mam, że nawet najprostsze słowo potrafię napisać błędnie.
    Aha... wiem, pisałam, że wole jak najpierw dokańcza się jedno opowiadane, ale mogłabym prosić, aby następna notka to była "Anorexia", bo strasznie się w to wciągnęłam. A tak z innej beczki chciałabym kiedyś przeczytać jakieś twoje opowiadanie z twoimi własnymi postaciami, a nie z osobami z zespołów (chociaż Aki, Shindy, Masatoshi,Takuma nie wiem z jakiego są zespołu, ale fajnie się o nich czyta więc mi to nie przeszkadza) jak dla mnie najlepiej z domieszką fantastyki ( kocham fantastykę). Twoje opowiadania, które remisują u mnie na pierwszym miejscu (choć wszystkie chyba na to zasługują) to: " Beauty and the Beast " oraz " Sweet Secret ". Łał chyba pierwszy ras się tak rozpisałam. A jeszcze jedno mam nadzieje, że nie obrazisz się jak nie skomentuje czasem jakiejś notki. Czasem tak mam, że nie wiem co napisać w komentarzu choć notka mi się podoba, a nie lubię pisać pustego "fajne".
    Ja już nie zanudzam. Życzę weny i czekam na następną notkę.

    OdpowiedzUsuń