8 sierpnia 2014

151. Taste of Death cz. I (Aki x Shindy)


Tytuł: Taste of Death
Pairing: Aki x Shindy
Notka autorska: Mimo że odezwała się jedna osoba, za co bardzo jej dziękuję, postanowiłam to opublikować. Mam nadzieję, że opowiadanie się spodoba i w końcu zabiorę się za inne serie. Znowu brak weny, co jest naprawdę dołujące. T.T Nowy szablon pojawił się na blogu, nareszcie kody CSS zaczęły działać. :3 Nie wiem, dlaczego, ale miałam z nimi problem. Miłego czytania. <3

CZĘŚĆ I
 Jesienne liście wirowały na wietrze. Zmierzch zapadł wyjątkowo szybko i niebo było czarne, jakby ktoś pokrył je warstwą akrylowej farby. Przez chwilę siedziałem w samochodzie, zaciskając palce na kierownicy. To moment, w którym przestaję być człowiekiem. Taka szybka przemiana, aby pozbyć się wyrzutów sumienia. Bardzo istotne, kiedy wykonuje się mój zawód.
Opuściłem wnętrze samochodu i skierowałem się do małego domu. Budynek wyglądał jak kopia pozostałych – wszystkie miały ten sam kolor, wszystkie były wbite w jednakowe kwadraty równo przyciętej trawy, wszystkie zostały zbudowane z tego samego materiału. Ale mnie interesował ten jeden. Pokonałem alejkę wyłożoną popękanymi płytkami. W mroku zniknęły moje czarne włosy i długi płaszcz. Podniosłem dłoń i nagle wróciły wspomnienia. Moje pierwsze zlecenie. Kiedy dzwoniłem do drzwi, trzęsła mi się ręka, a dźwięk dzwonka sprawił, że moje serce przestało bić, tylko na moment, w przeciwieństwie do serca mojej ofiary, które zamilkło na zawsze, kiedy właściciel domu mi otworzył. Od dawna nie mam tego problemu. Gdy palcem naparłem na przycisk, ręka nawet mi nie drgnęła, a przeciągły dźwięk nie wywołał u mnie żadnych emocji.
 Drzwi otworzył niski mężczyzna. Właśnie o niego mi chodzi. On jest głównym celem, reszta jego rodziny to tylko obserwatorzy, których również trzeba się pozbyć. Na szczęście to tylko słaba kobieta i jeszcze słabszy, siedemnastoletni syn. Żaden problem.
Słucham pana odezwała się głowa rodziny.
Ja tylko na chwilę wytłumaczyłem, wepchnąłem go z powrotem do domu i zanim zdążył zareagować, wyciągnąłem zza paska broń. Próbował coś powiedzieć, a ja uśmiechnąłem się kpiąco. Nie kłopocz się. Pociągnąłem za spust. Kilka strzałów. Mężczyzna padł u moich stóp jak szmaciana lalka.
Moje usta rozszerzyły się w jeszcze większym uśmiechu, kiedy usłyszałem kroki. Kobieta ledwo pojawiła się w korytarzu, już leżała martwa na podłodze. Ostatnia moja ofiara przybiegła na końcu. Już miałem zamiar wycelować w niego broń, kiedy zauważyłem, że to dziewczyna…
Niska, drobna dziewczyna o brązowych włosach, sięgających ramion, które wykręcały się na wszystkie strony. Przerażone oczy spoglądały to na rodziców, to na moją twarz, to na broń w mojej dłoni, którą w nią celowałem. Otworzyła usta, z których wydostał się rozpaczliwy krzyk. 
Nie krzycz uspokoiłem. Już dobrze, nie zabiję cię.
Osunęła się na podłogę, krzycząc jeszcze głośniej. Schowałem broń i podszedłem do niej. Kucnąłem obok, ale jej nie dotknąłem, nie chcąc jej jeszcze bardziej wystraszyć.
Nie zabijam dziewczynek. Nie masz się czego bać.
Chwyciła swoje włosy, potrząsając głową.
Do cholery jasnej, przestań wrzeszczeć warknąłem, uderzając ją w twarz.
Zamarła i dotknęła swojego policzka.
Nie lubię, kiedy ktoś krzyczy powiedziałem, tym razem spokojnie. Spojrzała na mnie. Będziesz grzeczna?
Nie rób mi krzywdy… poprosiła słabym głosem.
Nic ci nie zrobię, jeśli będziesz cicho obiecałem. Muszę gdzieś zadzwonić. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, a dziewczyna odsunęła się pod ścianę. Spokojnie… Wybrałem numer, po kilku sygnałach usłyszałem pytanie:
Odrobiłeś grzecznie lekcje?
Skończ z tymi żartami i gadaj, o co tu chodzi.
Coś nie tak?
Mówiłeś, że on ma syna. Jakim cudem w domu zastaję córkę? Uważnie obserwowałem dziewczynę, która bała się poruszyć.
Córkę? zdziwił się. Aki, nie mów, że pomyliłeś rodziny…
Jak, kurwa, miałbym pomylić rodziny, skoro drzwi otworzył mi facet, którego widziałem z milion razy?!
Informacje, które zebraliśmy na ich temat wyraźnie wskazywały, że mają syna.
To dlaczego pod ścianą kuli mi się właśnie jakaś dziewczynka?! warknąłem.
Nie wiem, może zmienił płeć?
Przestań sobie żartować, to poważna sprawa! Co ja mam z nią teraz zrobić?
Zabij ją albo weź do domu i zabaw się. Będzie z niej jakiś pożytek.
Rozłączyłem się.
Musisz iść ze mną mruknąłem, spoglądając w bok. Nie chciałem widzieć tych przerażonych, zapłakanych oczu.
Dokąd?
Nie interesuj się. Chodź ze mną grzecznie do samochodu, to nic ci się nie stanie.
Czego ty jeszcze chcesz? szepnęła.
Spojrzałem na nią.
Czy do ciebie nie dociera?! Skoro mówię, że masz ze mną iść, to ty to robisz! Wyciągnąłem broń. Chyba że wolisz dołączyć do swoich starych.
Nie odezwała się. Chwyciłem ją za ramię i szarpnięciem postawiłem na nogi. Jeśli sama nie umie podjąć decyzji, zrobię to za nią.
Drgnęła, kiedy przystawiłem jej lufę do pleców, ale posłusznie poszła ze mną. Wepchnąłem ją do samochodu i szybko zasiadłem za kierownicą. Ponownie zacisnąłem na niej ręce, przymknąłem powieki. Zrobiłem swoje, a gówniarą zajmie się ktoś inny. 
Zapnij pas poleciłem.
Drżącą dłonią chwyciła za sprzączkę. Ruszyłem do swojego mieszkania.

5 komentarzy:

  1. Uhuhuhu, moja Droga, nieźle się zaczyna. Opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu, mam nadzieję, że będziesz je kontynuować. :)
    Wybacz, że pod poprzednią notką się nie odezwałam, ale na bloggera nie wchodziłam w ogóle :<

    OdpowiedzUsuń
  2. wow to lubie taki styl jakby mafii

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie. Sam początek mnie urzekł, piękne opisy i tworzyły nastrój jak z horroru. Takie moje pierwsze skojarzenie. Skoro Aki zmylił się wyglądem Shindy'ego to powinien chociaż po głosie poznać XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziu, kocham rozlewy krwi... Chociaż tu nie było rozlewu, ale i tak mi się podoba. Tylko męczy mnie jedno... Przecież Shindy nie ma aż tak kobiecego głosu, by mylić go z dziewczyną ;-;
    Pewnie nie pomoże, ale wysyłam Ci nakłady weny, bo ja nie umiem ładnie swojej realizować
    ~sadist vampire Yuna.miko

    OdpowiedzUsuń
  5. Ua, zapowiada się całkiem nieźle. No i w końcu pisane z perspektywy Akiego, przez co nie wygląda na mega psychola jak zazwyczaj. Przynajmniej chwilowo.
    Masz już więcej części napisane?
    ~sh.

    OdpowiedzUsuń