9 sierpnia 2014

152. Taste of Death cz. II (Aki x Shindy)



Tytuł: Taste of Death
Pairing: Aki x Shindy
Notka autorska: Jestem mile zaskoczona. ^^ Nie spodziewałam się, że opowiadanie się spodoba. Prawdę mówiąc, bałam się je dodawać. Teraz tylko muszę zabrać się za resztę opowiadań, jak tylko wena wróci. :3

Taleja: Tale-chan! Jejku, nie masz pojęcia, jak się stęskniłam. <3 Dziękuję za komentarz i nie masz za co przepraszać, rozumiem, że nie zawsze znajdzie się czas, żeby wejść na bloga. :3
Karolina Kodyrko: Cieszę się, że trafiłam w Twój gust. c: Dziękuję za komentarz.
Reila Suzu: Shindy mówił bardzo cichym i słabym głosem, w dodatku ma siedemnaście lat, więc jego głos nie jest jakiś mocny i gruby. c:
Rukisiowa Kotałka: Dziękuję za nakłady weny. Na pewno się przydadzą. ^^ Shindy w rzeczywistości ma naprawdę gruby głos, ale zawsze podczas pisania opowiadań, wyobrażam sobie, że jest delikatny. Dlatego też Aki całkowicie uznał go za dziewczynę.
sh.: Lubię robić z Akiego psychola. xD Ale tu będzie inaczej. Mam zaczętą szóstą część. c:

CZĘŚĆ II
Przez całą trasę wyglądała przez okno, jak gdyby bała się na mnie spojrzeć. Nie dziwiło mnie to. Miałem tylko nadzieję, że będzie grzeczna przez cały czas.
Jesteśmy na miejscu.
Drgnęła na dźwięk mojego głosu. Odpięła pas i szybko wysiadła z samochodu. Spojrzała w bok, jakby oceniała swoje szanse na ucieczkę.
Nawet nie próbuj uciekać. Tutaj nikt ci nie pomoże warknąłem, chwytając ją za ramię. Chodź. Pociągnąłem ją w kierunku poszarzałego bloku. Gdzieniegdzie odpadł tynk i praktycznie jako jedyny zajmowałem tam mieszkanie. Mieszkałem w najgorszej dzielnicy w mieście, gdzie działy się rzeczy, o których tej małej się nawet nie śniło, więc nie miała co liczyć na pomoc innych.
Fakt, że na razie była jeszcze cicho tylko ułatwiał mi zadanie. Byłem ciekaw, kiedy to wszystko wreszcie do niej dotrze.
Zaciągnąłem ją do środka i wszedłem na odpowiednie piętro. Wepchnąłem dziewczynę do mieszkania.
Nie… jęknęła, kiedy zamknąłem drzwi na wszystkie zamki.
Nie przejmuj się, nie pobędziesz tu długo. Sprawisz mi tylko problem, a ja nie mam ochoty cię niańczyć.
Osunęła się na podłogę i ukryła twarz w dłoniach.
Wypuść mnie… zaszlochała. Nikomu nic nie powiem.
Wypuszczę cię i co zrobisz? Dokąd pójdziesz?
Proszę…
Zignorowałem ją i przeszedłem do sypialni, gdzie zabrałem się za przygotowanie posłania. Rzuciłem niedbale na podłogę jakiś koc. To powinno jej wystarczyć.
Chcę wrócić do domu…
W dupie mam, co ty chcesz! warknąłem. Zaczynała mnie irytować. Kładź się spać. Wróciłem do niej i szarpnięciem zmusiłem by wstała, a następnie zawlokłem na jej nowe łóżko.
Owinęła swoje wątłe ciało kocem i zamknęła oczy. Usiadłem na krześle. Wiedziałem, że czeka nas bezsenna noc. Ona była zbyt przerażona, by usnąć, a ja zbyt ostrożny. Usłyszałem jej płacz i zacisnąłem dłonie w pięści. Nienawidziłem tego dźwięku. To była oznaka słabości, a fakt, że była tylko bezbronną dziewczynką, jej nie usprawiedliwiał.
Musiałem się jej jak najszybciej pozbyć. Gdyby nie te moje cholerne zasady, nie byłoby problemu. Mogę zabijać mężczyzn i na dodatek sprawia mi to przyjemność. Mogę zabijać kobiety i chłopców, ale nigdy nie zrobię tego młodej dziewczynie. Nie ma w tym logiki, ja sam tego nie rozumiem.
Nie rycz mruknąłem. Zakryła usta dłońmi, ale mimo to słyszałem ten denerwujący szloch. Wstałem i ukucnąłem przy niej. Nic ci nie zrobię, rozumiesz? Więc przestań ryczeć, do cholery.
Delikatnie przeczesałem jej włosy palcami. Chciałem, by wreszcie się uspokoiła.
Nie dotykaj, proszę…
Będę cię dotykał, kiedy tylko zechcę.
Skuliła się i zakryła twarz kocem. Nadal gładziłem brązowe pasma, lśniące i miękkie w dotyku.
Co chcesz ze mną zrobić? zapytała stłumionym przez koc głosem.
Wkrótce się dowiesz. Śpij już. Odchyliłem materiał, aby ujrzeć jej twarz. Delikatne rysy, przyozdobione rumieńcami policzki i burza splątanych kosmyków.
Mam rodzeństwo… szepnęła rozpaczliwie. Starszego brata, on się mną zajmie.
Uśmiechnąłem się na jej słowa. Gdyby tylko wiedziała, że to długi jej brata zadecydowały o śmierci jej rodziców.
Wątpię, żeby się tobą zajął.
Spojrzała na mnie zaskoczona.
Nieważne mruknąłem. Zaśnij wreszcie.
Posłusznie zamknęła oczy, a ja wróciłem na krzesło, obserwując ją uważnie. Co jakiś czas unosiła dyskretnie powieki, żeby sprawdzić, czy śpię.
Nie uciekniesz powiedziałem, nieco znużony. Widzę, że oczy ci się zamykają, więc daj spokój i idź spać.
Starała się wytrzymać, jednak po chwili dała za wygraną i zasnęła. Również zamknąłem oczy, jednak zasypiałem tylko na moment.
Patrzyłem jak dzień leniwie budzi się do życia. Słońce nieśmiało zaglądało przez brudne okno. Promienie padły na moje łóżko, a następnie otuliły leżącą tuż za nim sylwetkę. Dziewczyna zacisnęła powieki, a następnie otworzyła je szeroko, przesłoniwszy oczy dłonią. Usiadła na podłodze i rozejrzała się dookoła.
Idź się wykąpać poleciłem, wstając z krzesła. Wyciągnąłem z szuflady ręcznik oraz swoją koszulę i rzuciłem w jej stronę.
Szybko zniknęła w łazience. Zamek zepsuł się jakiś czas temu, więc nie miała możliwości się tam zamknąć.
Usiadłem przy łóżku i oparłem głowę o materac. Nareszcie cisza. Żadnych pytań, próśb i płaczu, tylko szum wody. Sięgnąłem po telefon, aby zamówić coś do jedzenia. Nie miałem nic w lodówce, a ona na pewno była głodna.
Po chwili wyszła z łazienki. Dopiero wtedy przyjrzałem się jej sylwetce. Coś mi w niej nie pasowało. Wyglądała na chłopięcą, jak gdyby dziewczyna nie przeszła jeszcze okresu dojrzewania. Cóż, pewnie i takie przypadki się zdarzają.
Zaraz dostaniesz jeść poinformowałem. Stała dalej w progu, bojąc się poruszyć. Co tak stoisz? Usiądź.
Podeszła nieśmiało do krzesła i usiadła na nim ostrożnie. Dzwonek do drzwi przerwał ciszę. Zerwała się z krzesła i już miała zamiar pobiec do drzwi, widząc w tym jedyną drogę ucieczki, kiedy złapałem ją za ramię.
Powiedz tylko słowo, a zabiję najpierw jego, a potem ciebie szepnąłem jej do ucha, a następnie popchnąłem na łóżko. Opuściłem sypialnię, zamykając drzwi na klucz i przeszedłem przez krótki korytarz, by otworzyć dostawcy.
Kiedy wróciłem, zastałem ją skuloną na łóżku. Znów płakała.
Masz, jedz. Postawiłem przy niej reklamówkę z pudełkiem. Podniosła się do siadu, otworzyła opakowanie i przez chwilę wpatrywała w jego zawartość. Nie martw się, nie jest zatrute. Wiem, że jesteś głodna.
Chwyciła pałeczki i zabrała się za jedzenie.
Dziękuję... szepnęła, gdy zjadła cały makaron. Uśmiechnąłem się, słysząc z jakim trudem to słowo przeszło jej przez gardło. To musiało być dla niej upokarzające dziękowanie osobie, która zabrała jej najbliższych. Jednak najwidoczniej miała świadomość, że od tego zależy jak będzie tu traktowana. Chyba tkwiła jeszcze w naiwnej nadziei, że wyjdzie stąd żywa.
Wstała i zgarnęła pudełko do reklamówki, a następnie ruszyła w kierunku drzwi. Natychmiast zagrodziłem jej drogę.
Chcę tylko to wyrzucić wyjaśniła.
Daj. Wyrwałem siatkę z jej dłoni i zaniosłem do kuchni. Ona chciała jeszcze posprzątać? Pomijając fakt, że w całym domu panował bałagan i byłoby to bezcelowe. Jak bardzo musiała się mnie bać, żeby chcieć grzecznie wyrzucić brudne pudełko? Odrzuciłem reklamówkę byle gdzie. Śmietnik od jakiegoś czasu był pełen, więc nie miałem nawet co próbować cokolwiek do niego wcisnąć.
Zastanawiałem się, czy powinienem ją uprzedzić, że za kilka dni przyjadą ludzie, którzy ją stąd zabiorą i zrobią, co tylko im się spodoba. Z drugiej strony, zacznie wtedy panikować, a ja nie chciałem mieć większego problemu.
Wróciłem do niej. Siedziała na kocu, obserwując każdy mój ruch. Usiadłem na krześle i po raz kolejny przyjrzałem się jej twarzy. Po raz kolejny, ale jakby dokładniej. Pobielona strachem, której jedynym barwnym akcentem były dwa rumieńce pozostawione przez płacz. Czarne oczy nadawały cerze kontrastu. Skupione w kępki rzęsy, sklejone za pomocą łez, kilka słonych drobinek jeszcze się między nimi mieniło. Postrzępiony, lśniący obłok brązowych włosów, które miałem okazję dotykać. Spuściła wzrok, speszona moim natarczywym spojrzeniem, a jedno oko uciekło delikatnie na bok. Drobna wada, która zamiast ją szpecić, dodała jej jeszcze więcej uroku.
Proszę... szepnęła. Wstałem i podszedłem do niej. Zacisnęła powieki. Zrobię wszystko, tylko mnie...
Nie bój się. Ukucnąłem obok, dotykając jej twarzy. Nie zrobię ci krzywdy zapewniłem.
Powieki uniosły się, odsłaniając zaszklone oczy. Objąłem ją i przytuliłem do swojego ciała. Drżała w moich ramionach.
Pozwól mi zadzwonić do mojego brata poprosiła.
Nie.
Dlaczego? On się mną zajmie. To moja jedyna rodzina.
Takie ścierwo nazywasz swoją rodziną? mruknąłem pogardliwie.
Nie mów tak o nim. Oparła dłonie na moich ramionach i popchnęła, wykorzystując przy tym chyba całą swoją siłę. Jej próby odepchnięcia mnie wywołały jedynie kpiący uśmiech na mojej twarzy. Puść...
Chwilę pozwoliłem, by trochę się pomęczyła, czerpiąc z tego małą satysfakcję, jednak szybko mnie to znudziło. Zastanawiałem się jak zareaguje na coś innego. Wziąłem ją na ręce i rzuciłem na łóżko. Odsunęła się pod ramę, machinalnie zaciskając nogi.
Co? Myślałaś, że będziesz tu bezczynnie leżeć? Rozpiąłem górne guziki koszuli, którą miała na sobie. Bądź grzeczna. Na razie chcę cię tylko dotykać. Jeśli mnie wkurzysz, nie będzie już tak miło.
Zagryzła wargi, żeby nie wymknęły się z nich jakieś protesty, kiedy wsunąłem dłoń pod biały materiał. Zamarłem, nie wyczuwając żadnego wzniesienia. Jej klatka piersiowa była płaska. Poczułem jedynie delikatny zarys sutków. Rozpiąłem bardziej koszulę, aby zobaczyć dokładniej, co się tam ukrywa.
Co z ciebie za kobieta? zakpiłem. Ani biustu, ani figury.
Proszę, zostaw mnie już... Zadrżała ze strachu.
Jeszcze nie skończyłem.
Pozostała jeszcze jedna tajemnica, która teraz ukrywała się przede mną pod pofałdowanym materiałem koszuli. Rozpiąłem powoli ostatnie guziki.
Nie! Chwyciła mnie za rękę, ale bez problemu ją wyrwałem.
Może chociaż cipę masz normalną.
Rozchyliłem białe płachty.

4 komentarze:

  1. Shindy ah Shindy co ty tam masz? XD
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie! Ale przecież Shindy nie ma normalnej cipy! O nie! Co się stanie jak on się dowie?! Nie, nie, nie, nie!
    To jest ten moment, w którym ktoś puka do drzwi. Shinuś nie ma cyców! Nanananana!
    A teraz na poważnie...
    Jestem pewna, że zabijesz nam Shin-chana. Nie mam pojęcia czemu, ale mam takie przeczucie... Seria strasznie mi przypadła chociaż ciągle czekam na resztę (głównie Little Complex- sama nie wiem dlaczego)
    Aki chyba go nie sprzeda co..? >:C

    OdpowiedzUsuń
  3. niee ma za co...fajne to jest

    OdpowiedzUsuń
  4. "Rozchyliłem białe płachty." iiiii...
    SUPRISE!! XD
    Aki, i co teraz o.o
    Nie umiem tego sobie wyobrazić, przepraszam X'D
    Co do weny, wszystkim ją rozsyłam, bo nie mogę spać przez nią w nocy ;-;
    ~sadist vampire Yuna.miko

    OdpowiedzUsuń