21 sierpnia 2014

156. Agony cz. I (Reita x Ruki)



Tytuł: Agony
Pairing: Reita x Ruki
Notka autorska: Świat stanął na głowie: CHERRY NAPISAŁA REITUKI! W dodatku to Ruki jest uke. Chociaż nie jestem pewna czy tutaj ta różnica będzie aż tak zauważalna. Dlaczego napisałam Reituki? Tylko dlatego, że Rei i Ruki jako jedyni pasowali mi do tej historii. Tylko oni i nikt więcej. Zapraszam do czytania. :3

CZĘŚĆ I
Nie spałem już od dwudziestu pięciu minut, jeśli wierzyć fikuśnemu, czarnemu budzikowi w białe komary. Nigdy go nie nastawiałem. Dźwięk, który z siebie wydawał był irytująco podobny do bzyczenia tych małych krwiopijców. Funkcja budzenia w moim telefonie w zupełności mi wystarczała. Zwykle i tak budziłem się przed czasem i tępo obserwowałem sufit, ścianę albo leniwie przesuwające się wskazówki zegara. Bardzo pasjonujące zajęcie.
Dzisiaj jednak postanowiłem zmienić swoje życie! Wstałem z łóżka, ubrałem się i poszedłem po zakupy…
Kiedy wróciłem do domu, Akira jeszcze spał. Co za leniuch! Podczas gdy ja przemierzałem sklepowe regały w poszukiwaniu cennych zdobyczy, on wylegiwał się w świecie snów. Odstawiłem reklamówki i zacząłem szperać w szafce pełnej garnków, celowo sprawiając, by metal zderzał się o siebie, tworząc niesamowity hałas. Nie poskutkowało…
Usiadłem na kanapie w salonie i włączyłem telewizor. Nienawidziłem tego tętniącego kolorami odbiornika. Nienawidziłem go za te wszystkie plastikowe księżniczki i wypudrowanych mężczyzn, przemieszczających się za szklanym ekranem. Nienawidziłem go za ludzką znieczulicę, która zamykała oczy, ignorując biedę, a wdychała niewrażliwymi nozdrzami tylko tę wyperfumowaną aurę bogaczy. Nienawidziłem tego wielkiego-małego świata, gdzie dobrobyt mieszał się z ubóstwem, kicz współgrał ze sztuką, a tandetne gwiazdeczki prowadziły otwarte życie, depcząc szczątki biedaków. Jednak chcąc uniknąć paraliżującej całe ciało samotności, która tylko spychała mnie bardziej na dno szaleństwa, włączałem to przeklęte pudło. W końcu nie po to zapłaciłem za niego tak wiele, żeby stał i pięknie brudził się kurzem.  
Przełączałem kanały, a pojawiające się w oknie odbiornika paskudnie idealne twarze, sprawiały, że miałem ochotę zwymiotować, choć jeszcze nie spożyłem śniadania. Może przygotowanie posiłku to dobra okazja, żeby oderwać się od wyświetlanej właśnie reklamy brokatowych długopisów dla „małych księżniczek”? Ociężale podniosłem się z kanapy i szurając kapciami posuwałem się w kierunku kuchni. Sterta brudnych naczyń zalegała w zlewozmywaku. Wydawała się być już nieco podirytowana i zniecierpliwiona, kiedy kolejny dzień przyszło czekać jej na kąpiel. W jednej z łyżek dostrzegłem swoje odbicie. Odwrócona do góry nogami twarz ukazywała całe zmęczenie dotychczasowym życiem, a sine cienie pod oczami przypominały o braku snu. Oczy pozbawione jakiegokolwiek wyrazu błagały o jeszcze kilka godzin, podczas których będą mogły ukryć się pod powiekami i przestać rejestrować bijące w nie kolory. Musiało być ze mną naprawdę źle, skoro zamiast w lustrze przeglądałem się w łyżeczce.
W jednej z szafek udało mi się odnaleźć czysty talerz. Zabrałem się za krojenie pomidora.
No przecież skończyłem te studia − pomyślałem. Dokładnie filologię japońską, aby ten mój japoński był jeszcze bardziej japoński niż japoński innych Japończyków. Jestem teraz prawdziwym japońskim Japończykiem? Kurwa, nie jestem.

Kim jestem? Nikim. Mam co prawda imię. Ba, nawet nazwisko mam. Takanori Matsumoto. Ale, do cholery, ile jest w tym jebanym kraju kurdupli o nazwisku Matsumoto?! O tych, co mają na imię Takanori nawet nie wspomnę.

Kim jestem? Nikim. Nawet leniem mnie nazwać nie można. Gdybym był leniem, może byłbym kimś. Tutaj wszyscy pracują. A tak to jakiś nowy okaz by był... Ja również pracuję. Piszę poezję. Czasem opowiadania. Jednak co z tego, że jestem artystą, skoro każdy ma to w dupie? Społeczeństwo, którego jest od chuja dużo w tym mieście, służba zdrowia, politycy, nawet pani w supermarkecie  ̶  wszyscy ci ludzie mają na mnie wyjebane.

Czasami chciałbym zwariować... Albo nie! Być kompletnie pustym. Mieć mózg, którego interesowałyby tylko głupoty. Czy proszę o tak wiele? Chcę tylko przestać myśleć.

Nadal kroiłem pomidora. Każdy plasterek musiał być przybliżonej grubości: nie za gruby, żeby pomidor starczył na dłużej, nie za chudy, bo potem pomidor zdąży zgnić. Tak wyglądało przygotowywanie przeze mnie śniadania. Chleb również miał swój obowiązek. Mąka musiała być żytnio-żytnia, ewentualnie jakieś dodatki w postaci pestek dyni, bez gówien takich jak pszenica, czy inne paskudztwo. Trują nas na żywca, zimne bezwzględne chuje. Potem na lekarstwa wydajemy ciężko zarobione pieniądze. Z masłem był zawsze problem. Nie wiesz, skąd sprzedawca je wykombinował. A chuj z tym! I tak umrę. Bardzo optymistyczny poranek... Nie ma co... Kurwa... Żadna szynka i tak pewnie nie ma w sobie za dużo mięsa, więc używam tej, którą akurat mam. Ciężko znaleźć dobrą szynkę. Chyba że odkroisz sobie rękę albo kawałek dupy. W sumie to bezcelowe. I tak jesteśmy zepsuci od środka. Chleb posmarowałem cienką warstwą masła, a potem ułożyłem resztę produktów, w tym wypadku szynkę i pomidor. Oparłem dłonie o blat i spuściłem głowę. Co ja robię, do cholery? Przygotowuję program kulinarny?

Akira nadal spał. Westchnąłem i usiadałem znów na kanapie. W telewizji wyświetlany był właśnie teledysk jakiegoś zespołu. Piskliwy głosik wokalisty ranił moje uszy. Muzycy kręcili na wszystkie strony swoimi tyłkami, które skąpo zasłaniały skrawki lateksu. Nagle straciłem apetyt. Odłożyłem talerz na stolik, wyłączyłem odbiornik i sięgnąłem po notatnik oraz długopis. Chciałem wykorzystać ten czas, kiedy Akira spał i napisać jakiś wiersz. Trwałem w bezruchu długą chwilę, a ręka, trzymająca długopis, zawisła nad stroną. Bezwiednie zacząłem rysować jakieś szlaczki na papierze, aż wreszcie zirytowany odrzuciłem notes na kanapę.

W salonie pojawił się Akira, cały potargany.

− O! Widzę, że zrobiłeś dla mnie śniadanie. – Sięgnął po nadgryzioną kromkę.

Tak, coraz bardziej zbliżam się do dna szaleństwa.

5 komentarzy:

  1. Ruki mnie przeraża XDDDD
    Czekałam na to reituki ;__; Co chwila odświeżałam stronę, a jak dałam sobie spokój, to akurat wstawiłaś, dzięki .-.
    Lel, to chyba mój pierwsze komentarz, a czytałam wszystko xd
    No, ale nie mam nic do powiedzenia, prócz samych pochwał, huehue
    Chcę więcej~ Jestem ciekawa, co tam wymyśliłaś~
    Życzę weny /Val

    OdpowiedzUsuń
  2. Em... Tej wersji Rukiego... Która w rzeczywistości nie istnieje, bo on teraz tylko kasę nabija ._. ... bym coś chętnie powiedziała... Nareszcie mogłam skomentować, ale za bardzo nie wiem jak... Ru czepia się nie wiadomo czego. Każdy inny mieszkaniec planety mógłby mieć o to samo pretensje ; D
    Nawet te idealne gwiazdki, którą na marginesie jest nasz uroczy Ruki ; D
    // Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  3. Oesu, wszędzie Reituki, ratujcie mnie ludzie ;-;
    W pewnym sensie wiem, co czuje Ruki... I w tym momencie pozdrawiam moją pustą (byłą) klasę... I inne osoby, których nie będę wytykać palcami.
    Przepraszam za moją wylewność, ale taka jest prawda ;-;
    Pomijając fakt, że to jest wszędobylskie Reituki, bardzo mi się podoba i czekam na dalszą część podsyłając wenę ^.^
    ~sadist vampire Yuna.miko

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie umiem nawet określić klimatu tego opowiadania. Jedynie co mi przechodzi przez myśl, to, że Ruki jest strasznie zgorzkniały i na wszystko patrzy pesymistycznie. Nawet jego myśli, nienawidzi całego świata. Z nienawiścią się tylko gorzej męczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chce nic mówić ale troszeczke ZA DUŻO chyba nowych opków rozpoczynasz ?xD
    Takiej wersji Rukiego jeszcze nie widziałam o.o podoba mi sie
    Ps. Jakbyś miała rozpoczynać kolejnego nowego opka (co mnie wcale by nie zdziwiło xD) to prosze daj paring Tsuzuku x Meto *^^^*

    OdpowiedzUsuń