10 kwietnia 2013

20. Two Words (Satoshi x Яyo)




Tytuł: Two Words
Pairing: Satoshi x Яyo
Autor: Black Cherry
Od autora: Powinnam być teraz szczęśliwa, ale wcale nie jestem… Stary, smutny one-shot. Cieszę się, że Diary of a suicide się podobało. Praktycznie wszyscy napisali, że historia opisuje ich własne uczucia. Zdradzę Wam moją tajemnicę: większość wpisów Shindy’ego w tym opowiadaniu pochodzi z mojego pamiętnika…

− Яyo
I stało się. Wyznałem ci moje uczucia. Powiedziałem te dwa słowa, które zamiast zbudować naszą piękną miłość, zniszczyły wszystko. Odwróciłeś się ode mnie, jakby to irracjonalne uczucie, którym cię darzę, było jakąś śmiertelną chorobą, którą mogę cię zarazić. To przykre, że możesz tak uważać. Że fakt, iż jestem inny ci przeszkadza. Może i kocham inaczej, ale jednak kocham. I to szczerze, nieodwołalnie.
Moja wina. Mogłem po prostu żyć, cicho cię kochając. I nie zdradzać się. Ale nie, ja postanowiłem wszystko ci powiedzieć. Chciałem cię otwarcie kochać, teraz w milczeniu cierpię.
Zakazałeś mi się do ciebie zbliżać i dodałeś, że mam sobie znaleźć drugiego takiego zboczeńca, jak ja, bo na ciebie nie mam co liczyć. Zabolało. Tak cholernie mocno zabolało. Jakby każde słowo niczym sztylet przebijało na wylot moje serce. Już nie wiem nawet, przez co bardziej cierpiałem: przez nazwanie mnie zboczeńcem, czy zakaz zbliżania się do ciebie. Chyba to drugie. Zwłaszcza, że przyjaźniliśmy się przez tyle lat. I tak zrujnowały to dwa słowa. Niby małe, a o sile przenoszenia ze szczęścia gór, bądź niszczycielskiej.
Jedyne co mi teraz pozostało, to ucieczka przed bólem. Nie mam nic, ponieważ ty byłeś dla mnie wszystkim. Tak, jestem tchórzem – wybieram śmierć zamiast dumnie znieść moje cierpienie. Niby to ty zareagowałeś na mnie, jak na nosiciela choroby, ale ja czuję, że to ty mnie czymś zaraziłeś. Choroba zwie się nieszczęśliwą miłością. I mimo, że chorowały na nią miliony osób, ja czuję się, jakby trafiła mi się ta najgorsza odmiana. Nie wiem, jak radzili sobie z nią inni. Może również ze sobą skończyli, a może walczyli do końca, aż w końcu się wyleczyli? Tego nie wiem. Wiem jedynie, że nie jestem dość silny, by z nią walczyć. To takie żałosne, zdaję sobie z tego sprawę.
Zastanawiam się, czy będziesz na moim pogrzebie. Chociaż na podstawie twojej reakcji na moje wyznanie, szczerze w to wątpię. „Ach, zmarł ten kretyn, który się we mnie zakochał” – tak sobie o mnie zapewne pomyślisz. Nie mam do ciebie żalu. Jak już wspominałem, to wszystko moja wina. A teraz w spokoju, cichutko odejdę. Nikt tego nie zauważy. Noc wszystko dobrze zamaskuje, dopiero ranek wyłowi na jaw prawdę, kiedy zadzwoni mój telefon od któregoś z członków zespołu, który będzie chciał wiedzieć, dlaczego jeszcze nie ma mnie na próbie. A gdy po kilku razach nie odbiorę, sam się do mnie pofatyguje i wtedy zobaczy, co zrobił ze mną strach przed miłością. Nieszczęśliwą miłością. Może przez myśl przemknie ci „szkoda chłopaka”, a może nie. Tak czy inaczej będzie już za późno. Za późno na uczucie, które nigdy nie miało prawa się narodzić.

3 komentarze:

  1. smutny ...
    : c
    ale szkoda ze nie dodalas co zrobil Satoshi
    eh ... teraz mnie tak jakos smutno

    OdpowiedzUsuń
  2. uch.. to smutne, ale prawdziwe. nie zawsze miłość kończy się szczęśliwie.. życie to życie. nie cacka się.
    one-shot piękny, choć krótki *u*

    dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. *^* to takie wzruszające. Nieszczęśliwa miłość to coś strasznego. Piękny shot. Normalnie brak mi słów.
    Ale cóż... życie, życie jeeest nowelą... dobrze, lepiej to zakończę tutaj zanim zacznę pisać coś głupiego (._.)
    Zapraszam http://yaoi-tsukkomi.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń