29 kwietnia 2013

27. History Lesson cz. II (Masatoshi x Shindy)




Tytuł: History Lesson
Pairing: Masatoshi x Shindy
Autor: Black Cherry
Od autora: Druga część opowiadania. :3 Cieszę się, że Was zainteresowało.

CZĘŚĆ II
Odwróciłem się powoli.
− Masatoshi-san? – szepnąłem.
Spojrzał wymownie na kalendarz leżący u moich stóp.
− Szperałeś w moich rzeczach?
Nie wiedziałem, co na to odpowiedzieć. Kłamstwo nie wchodziło w grę, ponieważ doskonale wiedział, co zrobiłem.
− Przepraszam – powiedziałem cicho, spuszczając głowę.
Westchnął i przybliżył się do mnie.
− Nie lubię, kiedy ktoś dotyka moich rzeczy. – Oparł dłonie o biurko, przy którym stałem i pochylił się nade mną. Odchyliłem się, abyśmy nie znajdowali się tak blisko siebie, przez co wylądowałem plecami na blacie.
− Masatoshi-san?
Zaczynałem się go bać. Nie wiedziałem, co zamierza.
Spojrzał mi w oczy.
− Będę musiał cię ukarać… − stwierdził ze smutkiem.
Domyślałem się, na czym będzie polegać jego kara. Domyślałem się, że nie będzie to zwykłe zaprowadzenie do dyrektora.
− Proszę…
Chwycił mnie za nadgarstki i przyparł je do biurka.
− Będę krzyczeć – zagroziłem.
− A krzycz sobie. Nikogo nie ma.
− Proszę mnie puścić – powiedziałem ze łzami w oczach.
− Nie. Musisz się nauczyć, że takich rzeczy nie można robić.
− Ja już zrozumiałem. Przepraszam…
Pochylił się nade mną jeszcze bardziej i musnął ustami mój policzek.
− Ni-nie… − jęknąłem, szarpiąc się.
Przeniósł się na moją szyję i zaczął ją całować, co jakiś czas liżąc i przygryzając.
Uniosłem gwałtownie kolano w górę, trafiając go w brzuch. Odsunął się ode mnie, zwijając się z bólu.
− Nieładnie, Shin-chan – powiedział z trudem. Uniósł głowę, spojrzał na mnie i uśmiechnął się szyderczo.
Zerwałem się z biurka i rzuciłem w kierunku drzwi. Złapał mnie w pasie, przyciągając do swojego ciała. Jakim cudem już doszedł do siebie?
− Jeszcze z tobą nie skończyłem.
− Niech mnie pan zostawi!
− Cii… − Przeczesał palcami moje włosy.
Szarpnąłem się jeszcze raz.
− Proszę, nie… − szepnąłem. Po moich policzkach sunęły łzy, opadając na jego ramiona, owinięte wokół mojej talii.
Pocałował mnie w kark, wsuwając dłoń w moje spodnie i zaciskając palce na mojej męskości. Zamknąłem powieki, by po chwili otworzyć je szeroko, kiedy przesunął opuszkami po moim członku.
− Dość, puść mnie! – warknąłem, wyrywając się z całych sił.
− A gdzie się podziało „Masatoshi-san”?
Usłyszeliśmy kroki na korytarzu. Masatoshi zasłonił mi usta dłonią i szepnął mi do ucha:
− Tylko spróbuj krzyknąć albo powiedzieć komukolwiek o tym, co się tu wydarzyło…
Moje oczy rozszerzyły się ze strachu.
− Będziesz grzeczny?
Kiwnąłem głową.
− To siadaj na krześle. – I popchnął mnie na mebel stojący przy pierwszej ławce. Szybko usiadłem, trzęsąc się z przerażenia.
− Uspokój się.
Starałem się jakoś zapanować nad sobą, co nie za bardzo mi wychodziło. Drzwi się otworzyły. Do sali zajrzał nauczyciel geografii.
− Wszystko w porządku? Słyszałem jakieś krzyki. Wydawało mi się, że to stąd.
− Naprawdę? Ja nic nie słyszałem. Właśnie tłumaczyłem mojemu uczniowi dzisiejszy temat – wyjaśnił Masatoshi. Kłamanie było dla niego dziecinnie łatwe. – No, to wszystko na dziś, zmykaj do domu – zwrócił się do mnie, uśmiechając się delikatnie.
Wstałem pospiesznie z krzesła i udałem się do drzwi. Zatrzymał mnie w progu:
− Shinya?
− Tak?
− Pamiętaj – zrobił znaczącą pauzę – żeby powtórzyć materiał.
Kiwnąłem głową i wyszedłem z klasy. Nauczyciel geografii oddalił się w swoją stronę. Udałem się do wyjścia, pragnąc jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz, jak najdalej od sali dwieście pięć, jak najdalej od tego chorego człowieka.
Poszedłem do kawiarni mieszczącej się na rogu, w której czekali na mnie moi przyjaciele. Było to niewielkie, ale przytulne miejsce o porozmieszczanych tu i ówdzie przepierzeniach. Za jednym z nich rozsiedli się moi koledzy. Podszedłem do nich, nadal roztrzęsiony.
− No nareszcie – powiedział Yoichi. – Co ty tam tak długo robiłeś?
− Przeszukiwałem jego torbę – skłamałem. Nie chciałem powiedzieć, jak było naprawdę. Po pierwsze, nie potrafiłbym (temat do łatwych nie należał), a po drugie, bałem się tego, co Masatoshi może mi zrobić, gdyby dowiedział się, że komuś wygadałem.
− I co?
− Jest gejem.
− Skąd wiesz?
− W kalendarzu miał zapisanych kilkanaście spotkać z jakimś Takashim i pełno idiotycznych serduszek przy jego imieniu.
 − O cholera – skomentował Kiyozumi.
Kelnerka przyniosła zamówioną przeze mnie wcześniej herbatę.
Objąłem filiżankę dłońmi, starając się uspokoić. Przed oczyma migotały mi czarne plamy. Wiedziałem, co się ze mną dzieje. Choruję na anemię. Dopóki biorę żelazo, nie zagraża ona mojemu życiu.
− Shin, co ci jest? – spytał Kiyozumi.
− Nic, nic. Co jak co, ale grzebanie w cudzych rzeczach jest dość stresujące – powiedziałem, szukając w torbie, buteleczki z lekarstwem.
− No tak – przyznał.
Wziąłem do ust tabletkę, popiłem herbatą i drżącymi rękoma odłożyłem naczynie na podstawek.
− Rany, Shindy, spokojnie, już po wszystkim – uspokoił mnie Takuma.
Tak, było już po wszystkim. Teraz byłem bezpieczny. Pytanie tylko: na jak długo?
***
Wieczorem siedziałem na łóżku, rozmyślając o jutrzejszym dniu, który zbliżał się nieubłaganie. Jutro również miałem historię. Położyłem się na materacu i zamknąłem oczy. Chciałem już zasnąć, mimo iż bałem się koszmarów, które miały mi przypomnieć o dzisiejszym zdarzeniu. Ale z koszmaru zawsze mogłem się obudzić, a od złych wspomnień mogłem jedynie uciec w krainę snów. To było zamknięte koło, z którego nie mogłem się wydostać.
Przekręciłem się na lewy bok. Tej nocy nie zasnę. Zbyt intensywnie myślałem o tym, co czeka mnie następnego dnia. Przypomniałem sobie jego okropny dotyk. Jeszcze nikt nigdy mnie tam nie pieścił. On był pierwszy… Pod zamkniętym powiekami nagromadziły się łzy i drobnymi szczelinami opuściły moje oczy.

6 komentarzy:

  1. Dziekuje <3
    bardzo czekalam na ciag dalszy
    mam nadzieje ze szybko bedzie koljna czesc
    pasowalo mi dzis do humoru . .. heh
    pisz dalej ; 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe! Czemu takie ciekawe? I czemu takie krótkie?
    Zespół dla mnie mało znany (poznany dzisiaj xD) , ale jak najbardziej mi się podoba ^^
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. *_* Moje zdanie na temat tego opowiadania już znasz. A skoro następna część ma pojawić się, gdy pod tą będzie PIŃĆ komentarzy... Tym to już się zajmę osobiście XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Komentarz Gieni #2
    Dlaczego koty są fajne?
    Otóż, koty są fajne ponieważ:
    - są włochate;
    - mają mokre noski;
    - mruczą *_*
    - można je tulać ^ ^
    - są mięciusie i cieplusie *___*
    - dzięki kotkom Gieniaczek nie czuje się jak forever alone;
    Kuniec komentarza Gieni #2

    OdpowiedzUsuń
  5. Komentarz Gieni #3.
    Postaram się, żeby był w miarę "mądry" (hehehehe, czo?).
    Zacznę od tego, że Shindy ma zaiste adekwatny do sytuacji wyraz twarzy. Obrazek ten wprowadza czytelnika w problematykę utworu, jak również sprawia, iż opowiadanie to staje się plastyczniejsze (wtf, ja).
    Przejdźmy jednak do sedna. Dzięki rozlicznym epitetom i dokładnym opisom uczuć, cztelnik jest w stanie wczuć się w bohatera owych wydarzeń (zajechało biblią ; ;). Całość napisana jest prostym, ale nie ubogim językiem, dzięki temu tekst jest szybko i przyjemnie przyswajany przez odbiorców.
    Reasumując... jest fajnie ^ ^
    Po spożyciu kilograma (no dobra, może przesadzam XD) cukru w ciasteczkach cytrynowych, napisanie "mądrego" komentarza przez osobę tak niestabilną jak Gienia jest dość problematyczne ; ;
    Kuniec komentarza Gieni #3
    MISSION COMPLETE, teraz następna część XD

    OdpowiedzUsuń
  6. wiec w tym momencie powinna sie pojawic kolejna notka :D
    BeatleStarr dobrze gada, polac jej !

    OdpowiedzUsuń