Tytuł: Golden
Cage
Pairing: Aki x
Shindy
Notka autorska: Część
jest bardzo krótka. Bardzo dziękuję za komentarze. <3
Anonimowy: Z Golden Cage został jeszcze epilog. A
potem przygotowałam niespodziankę, o której powiem w następnej notce. Nie wiem,
czy dodam do końca Anorexia… Jeśli
będziecie chcieli, to tak. Jest od dawna skończona. Who Are You? jest w trakcie tworzenia. Ale na pewno się nad nim
bardziej skupię, kiedy skończę Golden Cage i niespodziankę. ;)
CZĘŚĆ IX
Chcąc go choć odrobinę
uszczęśliwić, podarowałem mu szkicownik, ołówki, płótna, farby i pędzle. Na
początku wpatruje się w przedmioty z radością, ale po chwili smutnieje.
− Nie wiem, czy jeszcze pamiętam,
jak się to robi…
− Myślę, że to jak z jazdą na
rowerze, nie można tego zapomnieć – pocieszam go.
Chwyta ołówek i zaczyna kreślić
jakieś kształty na papierze. Po chwili zgniata kartkę i ciska nią w kąt pokoju.
− To bez sensu, nawet nie wiem, co
narysować.
− Spróbuj jeszcze raz.
− Nie chcę. – Zostawia wszystko i
idzie na górę.
Po jakimś czasie schodzi na dół,
zabiera przybory do rysowania i znika w sypialni. Nie wychodzi z niej przez
kilka godzin, przez co zaczynam się niepokoić. Zaglądam cicho do pokoju. Klęczy
na podłodze i zamaszystymi ruchami maluje obszar na płótnie. Wokół niego leżą
obrazy.
− Co malujesz? – pytam podchodząc
i biorąc do ręki pierwszy z nich. Przedstawia brązowego ptaszka o czarnych
oczach w złotej klatce. Ptaszek siedzi na cierniowej gałęzi, a w tle widać
czarne sylwetki lecących po niebie innych ptaków.
− Szatana – odpowiada, nie
przerywając pracy.
Na drugim obrazie widzę nagiego
człowieka bardzo przypominającego Shindy’ego. Ma długie włosy, z czarnych oczu
wypływają obfite łzy. Jest przerażająco wychudzony, a na jego szyi zapięta jest
obroża. I rzeczywiście postać wygląda jak pies. Klęcząc na podłodze, patrzy w
górę, przypuszczalnie na swojego pana, który trzyma smycz, przypiętą do obroży.
Odkładam obraz i przybliżam się do
Shindy’ego.
− Szatana? – dopytuję. Jestem
ciekawy jak też ten szatan może wyglądać i zamieram, kiedy zaglądam chłopakowi
przez ramię. Osobą, którą maluje, którą nazywa szatanem, jestem ja… Postać ma
czarne włosy, złowrogie spojrzenie i ironiczny uśmiech, błąkający się na
wargach. Lewą rękę trzyma na głowie, skulonego przy niej nagiego chłopaka,
którego nadgarstki owinięte są kajdanami. Chłopaka, któremu Shindy nadał swoje
cechy. Otula ich… otula nas czerwone tło.
− Schowaj to – rozkazuję,
odwracając wzrok.
− Dlaczego?
− Schowaj to albo każę ci je
spalić!
− Gdzie mam je schować?
Zbieram obrazy i wynoszę je do
piwnicy, po czym wracam na górę. Czy on naprawdę tak o mnie myśli? Czy naprawdę
ma mnie za potwora?
− Na przyszłość rysuj coś
optymistycznego, dobrze?
Kiwa głową i bierze szkicownik do
rąk. Na kartce pojawia się zarys stokrotek w wazonie.
***
Stoi przy oknie. Po drugiej
stronie szkła pojawia się motyl. Bije skrzydełkami w szybę. Shindy uśmiecha się
delikatnie i kręcąc głową, mówi:
− Nie próbuj się tu dostać,
maleńki. Nikt dobrowolnie nie wchodzi do piekła… Chociaż z drugiej strony,
gdybyś tu wleciał, miałbym przyjaciela…. Tak długo, jakbyś żył… − Spuszcza
głowę. – Swoją drogą… – dodaje łamiącym się głosem – czy nie jesteś trochę za
wcześnie? Dopiero co była zima. Nie może już być wiosna… Ile dni minęło odkąd
ten potwór mnie porwał?
− Już wiosna – odzywam się.
Wzdryga się na dźwięk mojego
głosu.
− Nie wiedziałem, że tu jesteś.
Podchodzę do niego i obejmuję go
od tyłu ramionami. Motyl ucieka, jak gdyby spłoszyła go moja obecność.
− Jestem przy tobie zawsze,
Shindy. Zawsze…
W nocy nie mogę zasnąć. Leżę,
wpatrując się w jego twarz. Czarne rzęsy zdobią słone diamenty łez. Bardzo
często płacze… Kiedy się obudzi, zanim zaśnie, podczas snu…
Sunę wzrokiem po włosach
spoczywających na poduszce. Każde z długich pasm skierowane jest w inną stronę.
Dają iluzję promieni słonecznych. I w rzeczywistości, Shindy jest moim słońcem.
Bez niego moje życie było ponure, pozbawione kolorów. Wszystko się zmieniło,
kiedy zmusiłem go, by ze mną został. Kiedy zamknąłem go w złotej klatce.
Śliczny szablon. Czyżby był niemą wskazówką dla czytelników? Czyżby zwiastował szczęście?
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się rozdział. Szczególne wrażenie wywarł na mnie monolog Shindy'ego do motyla. Pokazał, że mimo tego bólu, chłopak nadal jest tą samą uczuciową i wrażliwą osobą. I niestety... On już chyba stracił nadzieję na wolność. I z każdym rozdziałem obawiam się najgorszego... Że Aki znajdzie Shindy'ego leżącego na kafelkach w łazience, w kałuży krwi.
Wydaje mi się, że Aki jest świadomy, krzywdy, jaką wyrządza chłopakowi, a jednocześnie nie chce dopuścić do siebie tej myśli. A przecież cała akcja z porwaniem musiała być precyzyjnie zaplanowana. Czego on oczekiwał? Że Shindy rzuci mu się na szyję i po takim traktowaniu powie "Kocham"?
Czekam na epilog (chlip, chip.. To tak szybko.. T.T) i pozdrawiam
...
Oczywiście, że chcemy Anorexię! I Who are you? też!
Ojej, szablon... Szczerze mówiąc, po prawej stronie jest za jasny, literki giną, więc trzeba sobie je pozaznaczać (oczywiście to moje stanowisko), oprócz tej prawej strony bardzo mi się podoba, jest kolorowy, optymistyczny. Miałam przez chwilę nawet wrażenie, że teraz będzie wiosna, a nie zima!
OdpowiedzUsuńCo do shota, bardzo przypadł mi do gustu. Jestem coraz bardziej ciekawa czy go wypuści i zrozumie, że go krzywdzi...
Bardzo mi przykro, ale mi się szablon nie podoba. Jest zbyt kolorowy, zupełne przeciwieństwo notek na blogu. No ale, co kto lubi.
OdpowiedzUsuńTa część była najlepsza, gratuluję!
I tak, bardzo chcemy Anorexię i Who are you? ^^