17 października 2013

81. Golden Cage cz. IX (Aki x Shindy)



Tytuł: Golden Cage
Pairing: Aki x Shindy
Notka autorska: Część jest bardzo krótka. Bardzo dziękuję za komentarze. <3
Anonimowy: Z Golden Cage został jeszcze epilog. A potem przygotowałam niespodziankę, o której powiem w następnej notce. Nie wiem, czy dodam do końca Anorexia… Jeśli będziecie chcieli, to tak. Jest od dawna skończona. Who Are You? jest w trakcie tworzenia. Ale na pewno się nad nim bardziej skupię, kiedy skończę Golden Cage i niespodziankę. ;)

CZĘŚĆ IX
Chcąc go choć odrobinę uszczęśliwić, podarowałem mu szkicownik, ołówki, płótna, farby i pędzle. Na początku wpatruje się w przedmioty z radością, ale po chwili smutnieje.
− Nie wiem, czy jeszcze pamiętam, jak się to robi…
− Myślę, że to jak z jazdą na rowerze, nie można tego zapomnieć – pocieszam go.
Chwyta ołówek i zaczyna kreślić jakieś kształty na papierze. Po chwili zgniata kartkę i ciska nią w kąt pokoju.
− To bez sensu, nawet nie wiem, co narysować.
− Spróbuj jeszcze raz.
− Nie chcę. – Zostawia wszystko i idzie na górę.

Po jakimś czasie schodzi na dół, zabiera przybory do rysowania i znika w sypialni. Nie wychodzi z niej przez kilka godzin, przez co zaczynam się niepokoić. Zaglądam cicho do pokoju. Klęczy na podłodze i zamaszystymi ruchami maluje obszar na płótnie. Wokół niego leżą obrazy.
− Co malujesz? – pytam podchodząc i biorąc do ręki pierwszy z nich. Przedstawia brązowego ptaszka o czarnych oczach w złotej klatce. Ptaszek siedzi na cierniowej gałęzi, a w tle widać czarne sylwetki lecących po niebie innych ptaków.
− Szatana – odpowiada, nie przerywając pracy.
Na drugim obrazie widzę nagiego człowieka bardzo przypominającego Shindy’ego. Ma długie włosy, z czarnych oczu wypływają obfite łzy. Jest przerażająco wychudzony, a na jego szyi zapięta jest obroża. I rzeczywiście postać wygląda jak pies. Klęcząc na podłodze, patrzy w górę, przypuszczalnie na swojego pana, który trzyma smycz, przypiętą do obroży.
Odkładam obraz i przybliżam się do Shindy’ego.
− Szatana? – dopytuję. Jestem ciekawy jak też ten szatan może wyglądać i zamieram, kiedy zaglądam chłopakowi przez ramię. Osobą, którą maluje, którą nazywa szatanem, jestem ja… Postać ma czarne włosy, złowrogie spojrzenie i ironiczny uśmiech, błąkający się na wargach. Lewą rękę trzyma na głowie, skulonego przy niej nagiego chłopaka, którego nadgarstki owinięte są kajdanami. Chłopaka, któremu Shindy nadał swoje cechy. Otula ich… otula nas czerwone tło.
− Schowaj to – rozkazuję, odwracając wzrok.
− Dlaczego?
− Schowaj to albo każę ci je spalić!
− Gdzie mam je schować?
Zbieram obrazy i wynoszę je do piwnicy, po czym wracam na górę. Czy on naprawdę tak o mnie myśli? Czy naprawdę ma mnie za potwora?
− Na przyszłość rysuj coś optymistycznego, dobrze?
Kiwa głową i bierze szkicownik do rąk. Na kartce pojawia się zarys stokrotek w wazonie.
***
Stoi przy oknie. Po drugiej stronie szkła pojawia się motyl. Bije skrzydełkami w szybę. Shindy uśmiecha się delikatnie i kręcąc głową, mówi:
− Nie próbuj się tu dostać, maleńki. Nikt dobrowolnie nie wchodzi do piekła… Chociaż z drugiej strony, gdybyś tu wleciał, miałbym przyjaciela…. Tak długo, jakbyś żył… − Spuszcza głowę. – Swoją drogą… – dodaje łamiącym się głosem – czy nie jesteś trochę za wcześnie? Dopiero co była zima. Nie może już być wiosna… Ile dni minęło odkąd ten potwór mnie porwał?
− Już wiosna – odzywam się.
Wzdryga się na dźwięk mojego głosu.
− Nie wiedziałem, że tu jesteś.
Podchodzę do niego i obejmuję go od tyłu ramionami. Motyl ucieka, jak gdyby spłoszyła go moja obecność.
− Jestem przy tobie zawsze, Shindy. Zawsze…

W nocy nie mogę zasnąć. Leżę, wpatrując się w jego twarz. Czarne rzęsy zdobią słone diamenty łez. Bardzo często płacze… Kiedy się obudzi, zanim zaśnie, podczas snu…
Sunę wzrokiem po włosach spoczywających na poduszce. Każde z długich pasm skierowane jest w inną stronę. Dają iluzję promieni słonecznych. I w rzeczywistości, Shindy jest moim słońcem. Bez niego moje życie było ponure, pozbawione kolorów. Wszystko się zmieniło, kiedy zmusiłem go, by ze mną został. Kiedy zamknąłem go w złotej klatce.

3 komentarze:

  1. Śliczny szablon. Czyżby był niemą wskazówką dla czytelników? Czyżby zwiastował szczęście?
    Bardzo podobał mi się rozdział. Szczególne wrażenie wywarł na mnie monolog Shindy'ego do motyla. Pokazał, że mimo tego bólu, chłopak nadal jest tą samą uczuciową i wrażliwą osobą. I niestety... On już chyba stracił nadzieję na wolność. I z każdym rozdziałem obawiam się najgorszego... Że Aki znajdzie Shindy'ego leżącego na kafelkach w łazience, w kałuży krwi.
    Wydaje mi się, że Aki jest świadomy, krzywdy, jaką wyrządza chłopakowi, a jednocześnie nie chce dopuścić do siebie tej myśli. A przecież cała akcja z porwaniem musiała być precyzyjnie zaplanowana. Czego on oczekiwał? Że Shindy rzuci mu się na szyję i po takim traktowaniu powie "Kocham"?
    Czekam na epilog (chlip, chip.. To tak szybko.. T.T) i pozdrawiam
    ...
    Oczywiście, że chcemy Anorexię! I Who are you? też!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, szablon... Szczerze mówiąc, po prawej stronie jest za jasny, literki giną, więc trzeba sobie je pozaznaczać (oczywiście to moje stanowisko), oprócz tej prawej strony bardzo mi się podoba, jest kolorowy, optymistyczny. Miałam przez chwilę nawet wrażenie, że teraz będzie wiosna, a nie zima!
    Co do shota, bardzo przypadł mi do gustu. Jestem coraz bardziej ciekawa czy go wypuści i zrozumie, że go krzywdzi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi przykro, ale mi się szablon nie podoba. Jest zbyt kolorowy, zupełne przeciwieństwo notek na blogu. No ale, co kto lubi.
    Ta część była najlepsza, gratuluję!
    I tak, bardzo chcemy Anorexię i Who are you? ^^

    OdpowiedzUsuń