Tytuł: White Eden
Pairing: Aki x
Shindy
Notka autorska: White Eden jest jakby drugim tomem Golden Cage.
Intruz Yui: Nie
sądziłam, że kogoś zainteresuje, dlaczego Shindy znów znalazł się w domu i jak
do tego doszło. Nie zapominajmy, że Aki znęca się i psychicznie i fizycznie na
Shindym, dlatego też w swoim domu jeden z pokoi przemienił na sypialnię, którą
Shin miał w swoim mieszkaniu. Taki rodzaj zabawy, żeby ptaszek miał przez
chwilę nadzieję. Wiem, to okrutne, ale taki właśnie jest Aki.
Yuuko Mariko Misaki:
Zauważyłam, że moje szablony zawsze są niepraktyczne przy komórkach. :c
Mira Chan:
Wróciłaś! ^u^ Jejciu, jak się cieszę, że znowu tu Ciebie widzę. Nie, nie, nie,
ptaszek jeszcze musi się trochę pomęczyć.
Julciaa ♥: Ale ja Cię tak bardzo lubię… T.T Nie sądziłam, że
tak bardzo można wczuć się w Shindy’ego… A teraz zadanie Wam jeszcze ułatwię,
ponieważ White Eden jest w całości pisane z
perspektywy Shina.
Taleja: Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę, kochana. :*
CZĘŚĆ
I
Unoszę powieki. Kosmyki włosów
opadają na oczy. Chcę poprawić niesforne pasma, ale nie mogę tego zrobić. Nie
mogę się ruszyć. Pokój, w którym się znajduję, jest biały. Przypomina szpitalną
salę. Może mnie stamtąd zabrali? Może mnie znaleźli i uwolnili od Akiego? Ale
dlaczego jestem przypięty do łóżka?
Znów coś mi się śni… To na pewno
sen… Koszmar… Zaraz się obudzę. W swoim łóżku.
Zamykam oczy, ale kiedy je
otwieram dalej znajduję się w tym świecie bieli.
Nie panikuj, zaraz wszystko się
wyjaśni. To musi być jakaś pomyłka.
Jednak moje ciało nie zważa na
uspokajające myśli, które podsyła mi umysł. Zaczynam drżeć i spazmatycznie
oddychać. W końcu również mózg traci kontrolę i zaczyna się seans
pesymistycznych obrazów. Łzy spływają po moich policzkach, ruszam się
niespokojnie. To jest ta ich pomoc? Po tym wszystkim, co zrobił mi ten
psychopata, oni mnie jeszcze przywiązują do łóżka?
− Ktoś tu jest…? – pytam cicho.
Gardło mam ściśnięte i nie stać mnie na krzyki.
Rozglądam się po pomieszczeniu,
szukając jakiejś kamery. Czy to gra? Jakaś durna zabawa, telewizyjne show typu
„Pośmiejmy się wspólnie z wykończonej psychicznie ofiary”?
− Proszę… − szepczę, łamiącym się
głosem.
Po jakimś czasie, który dla mnie
zdaje się trwać wieki, ktoś wchodzi do środka. Mężczyzna, powyżej trzydziestki.
Czarne, krótkie włosy kontrastują z białym kitlem.
− Dobrze, że już się obudziłeś,
Shindy. Nie przeszkadza ci, że zwracam się do ciebie po imieniu, prawda? Tutaj
do wszystkich tak mówimy, żeby czuli się jak w domu. – Uśmiecha się ciepło,
jednak to mnie nie uspokaja. Podobnie uśmiechał się Aki, kiedy mówił coś
ironicznie tuż przed gwałtem…
− Dlaczego tu jestem?
− Jesteś chory.
− Na co?
− Nie mogę ci powiedzieć.
− Mam prawo wiedzieć!
− To my tu decydujemy o tym, do
czego masz prawo, a do czego nie. A konkretniej twój lekarz prowadzący, którego
niedługo poznasz.
− Jestem zdrowy! – Próbuję się
podnieść, ale pasy nie pozwalają mi się ruszyć.
− Leż spokojnie. Zaraz przyjdzie
lekarz.
Wychodzi.
Zamykam oczy. Spod powiek wypływa
jeszcze więcej łez. To jakiś żart. To nie może dziać się naprawdę. Ktoś uchyla
drzwi i wchodzi do środka. Zamieram, rozpoznając tę postać.
− Aki?!
Nie, to tylko sen… Tego byłoby za
dużo. Kto niby go tu wpuścił? Niech ten koszmar się skończy…
− Jak się spało, kochanie?
− Co ty tu robisz?!
− Pracuję.
Dopiero teraz zwracam uwagę na
biały fartuch, który ma na sobie.
− O co tu chodzi?! Kto zamknął
mnie w psychiatryku?!
− Ja – odpowiada, z miną jakby był
tym wszystkim rozbawiony.
Szarpię się z całych sił, ale to
nie skutkuje.
− Już się na mnie wyżyłeś, teraz
daj mi spokój! Wypuść mnie!
− Nie mogę cię wypuścić. – Kręci
głową. – Stanowisz dla siebie zagrożenie. Nie licz na to, że będę patrzył jak
robisz sobie krzywdę.
− O czym ty mówisz?! To ty! Ty
mnie krzywdzisz! Zdejmij mi te pasy!
− To dla twojego dobra, skarbie. –
Opiera dłonie o ramę łóżka.
Nadal próbuję się wyrwać. Wykręcam
nadgarstki na wszystkie strony, jednak za nic nie chcą wyślizgnąć się
oplatających je pasów.
− Ten szpital jest jak ogród pełen
dzieci, jak raj. A ja jestem bogiem, który nad wami czuwa. Nie pozwolę cię
skrzywdzić, ptaszku.
− Jesteś chory! To ciebie trzeba
zamknąć, nie mnie!
− Nie krzycz, kochanie, nie
denerwuj się.
− Budzę się w szpitalu
psychiatrycznym! Jak mam się nie denerwować?! – Moja głowa opada na poduszkę. Z
trudem łapiąc powietrze, przymykam oczy i mówię: − To kolejna twoja zabawa?
Chcesz mnie wykończyć?
− Chcę cię chronić i wyleczyć.
Unoszę gwałtownie powieki.
− Z czego wyleczyć?! Jestem
zdrowy! To ty masz problem! Jesteś świrem! Pomylonym, niewyżytym peda… − Zatyka
mi dłonią usta.
− Cii… Jesteś w raju, Shindy…
Tutaj nie będziesz musiał nic robić, nie będziesz musiał nawet myśleć. Ja
wszystkim się zajmę. Jedyne czego od ciebie oczekuję to posłuszeństwo i
zaufanie.
Zabiera rękę.
− Aki, błagam… Chcę wrócić do
domu… − szepczę. Ściera łzy z moich policzków.
− Odpoczywaj, ptaszku. Niedługo
pierwsze badania…
O....o
OdpowiedzUsuńo.................................O
Badanie! bedzie gwałt!
dobra więcej nic nie wynysle bo mnie zatkalo xD
Hym, fajnie... Ale Aki ma okropnie zrytą psychikę i mam nadzieję, że albo Shindy go pokocha, albo zabije / ucieknie.
OdpowiedzUsuńDziwna jestem U.U
//Yuuko-san
Okeej... Chyba nikt się czegoś takiego nie spodziewał co nie zmienia fakty, że to jest zajekurwiste (mówiąc skromnie). Teraz to mnie zaintrygowałaś kobieto...
OdpowiedzUsuńOŻESZTYKURWAJAPIERDOLĘ! No nieźle, nieźle... Dobrze jest!
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żebyś mnie kiedykolwiek zawiodła! <3
Wiedziałam, że po Akim to można się spodziewać wszystkiego, ale... Zamknąć Shindy w psychiatryku?
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to, że niczego nie ryzykuje! Bo kto uwierzy chorej psychicznie osobie? Nikt. Nawet jej oprawca, który jest święcie przekonany, że jest jej aniołem stróżem.
Czekam na więcej i pozdrawiam.