22 października 2013

83. White Eden cz. I (Aki x Shindy)



Tytuł: White Eden
Pairing: Aki x Shindy
Notka autorska: White Eden jest jakby drugim tomem Golden Cage.
Intruz Yui: Nie sądziłam, że kogoś zainteresuje, dlaczego Shindy znów znalazł się w domu i jak do tego doszło. Nie zapominajmy, że Aki znęca się i psychicznie i fizycznie na Shindym, dlatego też w swoim domu jeden z pokoi przemienił na sypialnię, którą Shin miał w swoim mieszkaniu. Taki rodzaj zabawy, żeby ptaszek miał przez chwilę nadzieję. Wiem, to okrutne, ale taki właśnie jest Aki.
Yuuko Mariko Misaki: Zauważyłam, że moje szablony zawsze są niepraktyczne przy komórkach. :c
Mira Chan: Wróciłaś! ^u^ Jejciu, jak się cieszę, że znowu tu Ciebie widzę. Nie, nie, nie, ptaszek jeszcze musi się trochę pomęczyć.
Julciaa : Ale ja Cię tak bardzo lubię… T.T Nie sądziłam, że tak bardzo można wczuć się w Shindy’ego… A teraz zadanie Wam jeszcze ułatwię, ponieważ White Eden jest w całości pisane z perspektywy Shina.
Taleja: Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę, kochana. :*

CZĘŚĆ I
Unoszę powieki. Kosmyki włosów opadają na oczy. Chcę poprawić niesforne pasma, ale nie mogę tego zrobić. Nie mogę się ruszyć. Pokój, w którym się znajduję, jest biały. Przypomina szpitalną salę. Może mnie stamtąd zabrali? Może mnie znaleźli i uwolnili od Akiego? Ale dlaczego jestem przypięty do łóżka?
Znów coś mi się śni… To na pewno sen… Koszmar… Zaraz się obudzę. W swoim łóżku.
Zamykam oczy, ale kiedy je otwieram dalej znajduję się w tym świecie bieli.
Nie panikuj, zaraz wszystko się wyjaśni. To musi być jakaś pomyłka.
Jednak moje ciało nie zważa na uspokajające myśli, które podsyła mi umysł. Zaczynam drżeć i spazmatycznie oddychać. W końcu również mózg traci kontrolę i zaczyna się seans pesymistycznych obrazów. Łzy spływają po moich policzkach, ruszam się niespokojnie. To jest ta ich pomoc? Po tym wszystkim, co zrobił mi ten psychopata, oni mnie jeszcze przywiązują do łóżka?
− Ktoś tu jest…? – pytam cicho. Gardło mam ściśnięte i nie stać mnie na krzyki.
Rozglądam się po pomieszczeniu, szukając jakiejś kamery. Czy to gra? Jakaś durna zabawa, telewizyjne show typu „Pośmiejmy się wspólnie z wykończonej psychicznie ofiary”?
− Proszę… − szepczę, łamiącym się głosem.
Po jakimś czasie, który dla mnie zdaje się trwać wieki, ktoś wchodzi do środka. Mężczyzna, powyżej trzydziestki. Czarne, krótkie włosy kontrastują z białym kitlem.
− Dobrze, że już się obudziłeś, Shindy. Nie przeszkadza ci, że zwracam się do ciebie po imieniu, prawda? Tutaj do wszystkich tak mówimy, żeby czuli się jak w domu. – Uśmiecha się ciepło, jednak to mnie nie uspokaja. Podobnie uśmiechał się Aki, kiedy mówił coś ironicznie tuż przed gwałtem…
− Dlaczego tu jestem?
− Jesteś chory.
− Na co?
− Nie mogę ci powiedzieć.
− Mam prawo wiedzieć!
− To my tu decydujemy o tym, do czego masz prawo, a do czego nie. A konkretniej twój lekarz prowadzący, którego niedługo poznasz.
− Jestem zdrowy! – Próbuję się podnieść, ale pasy nie pozwalają mi się ruszyć.
− Leż spokojnie. Zaraz przyjdzie lekarz.
Wychodzi.
Zamykam oczy. Spod powiek wypływa jeszcze więcej łez. To jakiś żart. To nie może dziać się naprawdę. Ktoś uchyla drzwi i wchodzi do środka. Zamieram, rozpoznając tę postać.
− Aki?!
Nie, to tylko sen… Tego byłoby za dużo. Kto niby go tu wpuścił? Niech ten koszmar się skończy…
− Jak się spało, kochanie?
− Co ty tu robisz?!
− Pracuję.
Dopiero teraz zwracam uwagę na biały fartuch, który ma na sobie.
− O co tu chodzi?! Kto zamknął mnie w psychiatryku?!
− Ja – odpowiada, z miną jakby był tym wszystkim rozbawiony.
Szarpię się z całych sił, ale to nie skutkuje.
− Już się na mnie wyżyłeś, teraz daj mi spokój! Wypuść mnie!
− Nie mogę cię wypuścić. – Kręci głową. – Stanowisz dla siebie zagrożenie. Nie licz na to, że będę patrzył jak robisz sobie krzywdę.
− O czym ty mówisz?! To ty! Ty mnie krzywdzisz! Zdejmij mi te pasy!
− To dla twojego dobra, skarbie. – Opiera dłonie o ramę łóżka.
Nadal próbuję się wyrwać. Wykręcam nadgarstki na wszystkie strony, jednak za nic nie chcą wyślizgnąć się oplatających je pasów.
− Ten szpital jest jak ogród pełen dzieci, jak raj. A ja jestem bogiem, który nad wami czuwa. Nie pozwolę cię skrzywdzić, ptaszku.
− Jesteś chory! To ciebie trzeba zamknąć, nie mnie!
− Nie krzycz, kochanie, nie denerwuj się.
− Budzę się w szpitalu psychiatrycznym! Jak mam się nie denerwować?! – Moja głowa opada na poduszkę. Z trudem łapiąc powietrze, przymykam oczy i mówię: − To kolejna twoja zabawa? Chcesz mnie wykończyć?
− Chcę cię chronić i wyleczyć.
Unoszę gwałtownie powieki.
− Z czego wyleczyć?! Jestem zdrowy! To ty masz problem! Jesteś świrem! Pomylonym, niewyżytym peda… − Zatyka mi dłonią usta.
− Cii… Jesteś w raju, Shindy… Tutaj nie będziesz musiał nic robić, nie będziesz musiał nawet myśleć. Ja wszystkim się zajmę. Jedyne czego od ciebie oczekuję to posłuszeństwo i zaufanie.
Zabiera rękę.
− Aki, błagam… Chcę wrócić do domu… − szepczę. Ściera łzy z moich policzków.
− Odpoczywaj, ptaszku. Niedługo pierwsze badania…

5 komentarzy:

  1. O....o
    o.................................O
    Badanie! bedzie gwałt!

    dobra więcej nic nie wynysle bo mnie zatkalo xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hym, fajnie... Ale Aki ma okropnie zrytą psychikę i mam nadzieję, że albo Shindy go pokocha, albo zabije / ucieknie.
    Dziwna jestem U.U
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  3. Okeej... Chyba nikt się czegoś takiego nie spodziewał co nie zmienia fakty, że to jest zajekurwiste (mówiąc skromnie). Teraz to mnie zaintrygowałaś kobieto...

    OdpowiedzUsuń
  4. OŻESZTYKURWAJAPIERDOLĘ! No nieźle, nieźle... Dobrze jest!

    Nie sądzę, żebyś mnie kiedykolwiek zawiodła! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, że po Akim to można się spodziewać wszystkiego, ale... Zamknąć Shindy w psychiatryku?
    Najlepsze jest to, że niczego nie ryzykuje! Bo kto uwierzy chorej psychicznie osobie? Nikt. Nawet jej oprawca, który jest święcie przekonany, że jest jej aniołem stróżem.
    Czekam na więcej i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń