Tytuł: Koszmar
Pairing: Aki x
Shindy
Notka autorska: Aki
to idealny psychopata, a Shindy świetnie odnajduje się w roli słodkiej ofiary.
Czego chcieć więcej, kiedy pisze się takiego one-shota? Ostrzegam: To. Jest. DZIWNE! Hm… Cherry lubi takie
akcje. ^^"
Otwierasz oczy. Pomieszczenie, w
którym się znajdujesz jest wypełnione po brzegi ciemnością. Ciszę przerywają
jedynie twoje ograniczone ruchy i stłumione mruknięcia. Nie wiesz, gdzie
jesteś. Nie wiesz, co się dzieje. Chcesz krzyczeć, uciekać. Ale nie możesz tego
zrobić. Leżysz na metalowym łóżku. Czekasz. Czekasz na wyjaśnienia.
Jednocześnie próbujesz się uwolnić. Twoje ręce spoczywają nad głową, złączone
grubym sznurem i przytwierdzone nim do ramy. Prawa noga jest połączona z lewą w
dwóch miejscach: udach i kostkach. Czujesz na ustach gruby materiał, który ciasno
do nich przylega. To boli, wydaje ci się, że miażdży ci wargi. Materiał pachnie
n i m. Ale to przecież niemożliwe. On by ci tego nie zrobił… Próbujesz się
rozluźnić. Kiedy jesteś spięty, napierasz ciałem na liny. Jest to jednak
trudne, zważywszy na twoje położenie.
Po jakimś czasie otwierają się
drzwi. Ktoś się do ciebie zbliża. Osłania go ciemność. Dopiero, kiedy przybliża
twarz do twojej, twój wzrok wychwytuje rysy. Krzyk zaskoczenia opuszcza twoje
wysuszone gardło. Natychmiast tłumi go gruby materiał.
− I co teraz zrobisz, Shindy?
Czujesz jego zapach. Bardzo znajomą
woń, która zawsze dawała ci poczucie bezpieczeństwa. Ale teraz jest inaczej.
Do twojego umysłu wkrada się
panika, jednocześnie odbija się w nim jedno pytanie: „Dlaczego?”. Po tym wszystkim,
co razem przeszliście… A zaraz potem pojawia się inna myśl: „To tylko głupi
żart”.
Jego ręce ściągają materiał z
twoich ust, ale tylko na chwilę. Wybiera numer do Takumy i każe ci powiedzieć,
że przez dłuższy czas nie pojawisz się na próbie. Jesteś zbyt przerażony, by
się zbuntować i poprosić przyjaciela o pomoc. Zanim przepaska wróci na miejsce,
jęczysz błagalnie:
− Poczekaj… Rozwiąż mnie. To boli…
Liny wpijają się w twoje delikatne
ciało. Twoje nadgarstki, uda i kostki pulsują.
Marzysz o tym, żeby wszystko
okazało się koszmarem. To zbyt upokarzające.
Aki nie reaguje na twoje prośby.
Jego dłonie, trzymające podłużny materiał znów zmierzają w kierunku twoich ust.
− Nie, czekaj. – Odwracasz głowę.
– Powiedz mi, gdzie jestem? Dlaczego to robisz?
− Jesteś w mojej piwnicy. –
Zasłania z powrotem twoje usta. Na drugie pytanie nie udziela odpowiedzi.
Nie wytrzymujesz. Szarpiesz się z
całych sił, ale to tylko pogarsza sprawę. Wyciąga coś zza paska. Kiedy dociera
do ciebie, że to długi nóż, mdlejesz z przerażenia.
Gdy się budzisz, czujesz, że nie
możesz unieść powiek. Musiał je czymś zasłonić. Materiał, który wcześniej
uniemożliwiał ci mówienie, zniknął. Teraz nie widzisz, ale możesz krzyczeć,
możesz błagać o litość.
− Proszę, nie rób mi krzywdy…
− Jesteś zabawny, Shindy.
Rozwiera twoje wargi. Wsuwa między
nie swoje przyrodzenie.
− Wiesz, co masz robić.
Znów nie możesz mówić. Pragniesz
mu powiedzieć, że nie chcesz tego. Nigdy nie byłeś zmuszany do takich rzeczy.
Niechętnie zaczynasz manewrować
językiem na jego członku. Wsuwa się głębiej w twoje usta. Dławisz się, w oczach
stają ci łzy. Poruszasz głową, by zassać kolejne fragmenty.
− Tylko na tyle cię stać?
Chwyta cię za włosy i zaczyna
mocno szarpać twoją głową. Przepaska chłonie twoje łzy. Jego męskość tłumi
twoje krzyki. Próbujesz poruszyć nogami, ale ich ruchy są nadal ograniczone.
Wreszcie dochodzi, sperma spływa do twojego gardła. Aki opuszcza twoje usta.
Chcesz wypluć jego nasienie, ale nie pozwala ci na to. Zasłania ci dłonią wargi
i nakazuje, abyś połknął. Wykonujesz jego polecenie, krzywiąc się przy tym.
Gładzi palcami twój policzek. Drżysz od jego dotyku.
− Dlaczego mi to robisz?
Milczy.
− Odpowiedz, proszę…
Brak reakcji.
− Co ja takiego zrobiłem, że tak
mnie traktujesz?
Słychać tylko twój szloch. Przez
chwilę rozbrzmiewa skrzypnięcie metalowego łóżka.
− Co robisz? – pytasz
zaniepokojony.
Wolne kroki. Oddala się. Zostawia
cię. Zostawia cię samego, Shindy.
− Nie zostawiaj mnie! – krzyczysz,
panikujesz, szarpiesz się.
Boisz się go, kiedy jest przy
tobie, ale boisz się również momentów, w których go nie ma.
Trzask drzwi. Przekręcany w zamku
klucz. I co teraz zrobisz, Shindy?
Wyrywasz się. Wołasz go. Chcesz
być znów wolny. Ciemność przed oczyma cię przeraża. Bolą cię nadgarstki.
Przestajesz się szarpać. To nic nie daje, a ty jesteś zmęczony. Z trudem łapiąc
powietrze, odpływasz wymęczony płaczem.
Znów otwierasz oczy. Tym razem
możesz to zrobić. Jaskrawe światło wpada do sypialni. Waszej sypialni.
Podnosisz się do pozycji siedzącej. Przyglądasz swoim dłoniom, nogom, opuszkami
dotykasz ust. Zniknęły sznury, przepaski, piwnica. Wszystko zniknęło. Tylko on
nie zniknął. Wchodzi do pokoju, siada na łóżku i przytula cię.
− Aki, miałem taki okropny sen –
wyznajesz, wtulając się w niego. I nagle zwracasz uwagę na ból. Bolą cię
spierzchnięte usta, wysuszone gardło, nadgarstki, na których zauważasz czerwone
linie, uda i kostki.
− To nie był sen. – Zaciska wokół
ciebie ramiona, żebyś mu nie uciekł.
I co teraz zrobisz, Shindy?