Tytuł: Bathroom
Pairing: Aki x
Shindy
Notka autorska: Cherry
wróciła do dawnej formy. Pisanie znów przychodzi mi łatwo i nareszcie nie piszę
tak prosto. Wiem, wiem, miało być opowiadanie. Ale teraz pytanie do Was:
chcecie opowiadanie Masatoshi x Shindy czy Kiyozumi x Shindy? Masatoshi x
Shindy to stare opowiadanie, już skończone, a Kiyozumi x Shindy dopiero
zaczęłam i ma na razie dwie części. Piszcie w komentarzach. :3
Spinam włosy klamrą, żeby ich nie
zamoczyć. Jak zwykle kilka kosmyków się z niej wydostaje i opada na moje nagie
plecy. To przyjemne uczucie, kiedy delikatne pasma ocierają się o skórę. Nie
poprawiam ich, nawet na to nie mam już siły.
Siedząc na brzegu wanny, patrzę
jak krystaliczny strumień wpada do niej, tworząc coś na kształt kawałka oceanu.
Tylko dla mnie. Kiedyś dzieliłem go z tobą, ale to już dawne czasy…
Zrzucam ręcznik, rozkoszując się
chwilą, podczas której miękki materiał muska moje ciało. Zanurzam się w wodzie.
Przymykam powieki, kiedy czuję przyjemne ciepło. Zawsze, gdy mi towarzyszyłeś,
uważałem, że jest trochę za ciasno. Teraz odnoszę wrażenie pustki, kogoś mi
brakuje…
Wlewam jabłkowy żel, następnie
moja dłoń wzburza małe fale, które tworzą pianę wokół mnie. Zawsze lubiłeś
takie kąpiele. Brałeś zbite w jedność bańki i rozdmuchiwałeś je po całej
łazience. Również nabieram na dłoń trochę piany. Chwilę się jej przyglądam,
jakby mając nadzieję, że nagle po drugiej stronie mydlanej powłoki ujrzę twoją
twarz. Ale kiedy po kolei zaczynają pękać, a ty nadal się nie pojawiasz,
rozdmuchuję je, przez co kilka ląduje w moich włosach. W lustrze dostrzegam, że
przez chwilę trochę piany bieli się między jasnymi kosmykami, a po chwili
znika, tak samo, jak ty zniknąłeś.
Owijam łydki ramionami, głowę
opieram o kolana. Pod zamkniętą powieką błyszczy łza, która wydostaje się na
zewnątrz drobną szczeliną, spływa w dół, wyznaczając delikatny szlak, w odpowiednim
świetle w ogóle niedostrzegalny, a następnie ginie pośród miliarda innych
kropli, niby do niej podobnych, a jednak tak różniących się. Ty, podobnie jak
ta łza, zniknąłeś pośród tłumu innych ludzi. I tak samo jak ją wyróżnia słony
smak i gorycz, którą w niej zawarłem, tak ciebie wybija moje uczucie oraz fakt,
że w krótkim czasie z jednego z szablonowych Japończyków, zmieniłeś się w Akiego
– człowieka, którego kocham. Kocham, nie kochałem, ponieważ nadal nie mogę
pogodzić się z twoim odejściem.
Po moich policzkach spływa coraz
więcej łez. Najwidoczniej nie chcą być gorsze i pragną dołączyć do swojej
bliźniaczki. Wy również chcecie mnie zostawić? Nie jest ze mną najlepiej…
Rozmawiam ze łzami…
Patrzę na ręcznik. Białe fałdy
spływają z wieszaka, dając iluzję gęstych włosów albo zwiewnej szaty. Gdyby
okno było otwarte, wpadające przez nie powietrze potęgowałoby to wrażenie,
poruszając delikatnie falbanami. Zawsze po kąpieli owijałeś nasze ciała dużym,
puchatym prostokątem, który był tak czysty, że wydawało mi się, iż otula mnie
śnieg. Gdy biała płachta zbliżała się do mojej skóry, zawsze delikatnie
drżałem, szykując się na nagły chłód. Tak mi podpowiadała podświadomość. W
rzeczywistości ręcznik był ciepły, ponieważ dopiero co ściągnąłeś go za
kaloryfera. Zawsze o mnie dbałeś. Może lepszym porównaniem byłby cukier puder?
Nie jest zimny, w przeciwieństwie do śniegu, a ja zawsze marzyłem, żeby zamiast
zamrożonych płatków na ziemię spadał słodki proszek. Dziecięcy sen: cukier
puder zamiast śniegu. Sądziłeś, że to urocze. Że urocze są moje marzenia, moje
pomysły, że ja cały jestem uroczy.
Nadal wpatruję się w ręcznik. To
chyba ta rażąca biel wywołuje więcej łez, prawda? Tak, to ona, to nie wina
wspomnień. Ukrywam twarz w dłoniach pokrytych pianą. Trochę mydła dostaje mi
się do oczu. Jęcząc cicho z bólu, sięgam ręcznik i przecieram oczy. Dopiero
teraz zwracam uwagę na zapach. Twój zapach. No tak, od twojego odejścia minęło
zaledwie kilka dni (chociaż dla mnie to całe wieki), a ja jeszcze go nie
wyprałem. Spoglądam w lustro. Oczy mam zaczerwienione i błyszczące od łez, których
znów coraz więcej spływa po twarzy. Tłumaczę sobie, że winowajcą jest żel,
który się do nich dostał, a nie twój zapach.
Opłukuję ręce w wodzie, ścierając
pianę. Jedną z dłoni przesłaniam oczy, drugą pozbywam się klamry z włosów,
którą rzucam w kąt pomieszczenia. Plastik rozbija się o ścianę, ale nie zwracam
na to uwagi. Palcami dotykam warg, nerwowo przesuwam po nich opuszkami, co
jakiś czas drapiąc skórę paznokciami. Z mojego gardła wydobywa się histeryczny
szloch. Mam ochotę wyć z rozpaczy. Chcę, żeby wszyscy słyszeli jak bardzo mi
źle. Chcę, żebyś ty to również usłyszał i przyszedł do mnie.
Zanurzam się cały w wodzie, aby
zagłuszyć swój krzyk. Nikt nie słyszy mojego wołania, woda wszystko tłumi. Tym
razem nie zwalę winy na przypadkowe przedmioty, bo to wspomnienia o tobie mnie
zabiły.
Jakie to było smutne... Prawe się popłakałam. Kocham smutne zakończenia.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało, zwłaszcza końcówka, ostatni akapit, jest cudowny. Ach, śmierć przez wspomnienia, jak romantycznie. Ale mimo tragicznego zakończenia shot jest cudny.
Cóż... podoba mi się ta druga opcja, drugi pairing^^
Pozdrawiam, i życzę dużo momentów inspiracji
Rena X
az sie poplakalam :C
OdpowiedzUsuńAki taki nie jest ... nie zostawilby Shina... wiesz ze on go kocha
kurde przekladam to rp na kazdy z twoich one shotow czy opowiadan
ale Aki kocha Shindiego i miedzy nimi zawsze jest cudownie :C
plakusiam... a miałam pisać opko ale nie teraz będę płakusiać ; ; takie to piękne... jejciu takie smutne ale... słodkie?
OdpowiedzUsuńzawaliscie piszesz... zazdroszczę Q~Q
O boże, w którego nie wierzę, jak Ty pięknie piszesz one-shoty. Opowiadania wychodzą Ci świetnie i uwielbiam je czytać, ale one-shoty są tak poetyckie, Twoje porównania tak niezwykłe, metafory tak dobrane... chciałabym tak napisać chociaż jednego one-shocika :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym Kiyozumi x Shindy, wracając do Twojej notki autorskiej :3
Weny życzę; *
... To było tak bardzo piękne i tak bardzo prawdziwe ;-; Szczególnie ostatnie zdanie, shot idealnie oddaje mój ostatni humor. Wybacz, więcej nie dam rady napisać.
OdpowiedzUsuńMasatoshi x Shindy - narobiłaś mi smaka na tą parę :D
To było słodkie *u* Lubię takie opowiadania, a ty idealnie opisujesz te uczucia :3
OdpowiedzUsuńMasatoshi x Shindy - chcę, chcę, chcę <3
Dużo weny ♥
Bardzo ładne opowiadanie :d
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam opowiadania w takim stylu; są takie realistyczne. To konkretne jest na prawdę piękne, bardzo wzruszające. Kończąc je, poczułam w sercu nieprzyjemne pieczenie i pustkę w płucach, jakby nie docierało do nich powietrze; nie miałam nawet siły na łzy. Niesamowite.
OdpowiedzUsuń