5 grudnia 2013

92. Sweet Secret cz. III (Shindy x Takuma)



Tytuł: Sweet Secret
Pairing: Shindy x Takuma
Notka autorska: Widzę, że opowiadanie naprawdę się spodobało. Bardzo mnie to cieszy. ^^ Tylko dlaczego to się tak podoba? o.O

CZĘŚĆ III
Shindy popchnął Takumę na łoże i oparł dłonie po bokach jego głowy. Zaskoczony chłopak wpatrywał się w zamknięte powieki księcia, który całkowicie zatracił się w pocałunku.
Takuma początkowo nie reagował. Dopiero kiedy Shindy wsunął dłonie pod jego koszulkę, instynktownie oparł ręce o ramiona chłopaka i odepchnął go z całej siły. Książę spojrzał na niego ze zdziwieniem. Po chwili zdumienie przerodziło się w złość. Był wściekły. Chciał go całować. Chciał go dotykać. Jak on śmiał zaprotestować?!
− Przepraszam, panie… Ja nie mogę… Wybacz mi…
Shindy odwrócił głowę, jak gdyby Takuma nie był wystarczająco godzien tego, by poświęcać mu uwagę.
− Ja już pójdę… − szepnął wystraszony chłopak i powoli wstał z łoża.
− Ani mi się waż! – warknął Shindy i chwycił Takumę za nadgarstek, by przyciągnąć go do siebie.
− Ale ja muszę iść. – Brunet starał się wyrwać rękę.
− Nie chcę cię trzymać w lochu, więc dobrze ci radzę, abyś został tu dobrowolnie.
− Czego ode mnie chcesz?
− Ciebie – wyznał blondyn. – Jeśli będziesz posłuszny, nic ci się nie stanie.
Takuma milczał, a Shindy znów zapragnął czegoś, czego nigdy nie robił.
− Przytul mnie – rozkazał.
Brunet wykonał polecenie, obejmując wątłe ciało Shindy’ego. Nieśmiało zanurzył palce w złotych kosmykach, które sięgały ramion księcia.
− Jesteś teraz mój, a ja jestem twój – powiedział Shindy. – Masz na własność księcia. Cieszysz się?
− Tak…
Blondyn zamruczał z rozkoszy, kiedy Takuma przeczesał palcami jego włosy.
− Zachowuj się naturalnie – polecił Shindy. – Dotykaj mnie, przytulaj, całuj… Kochaj mnie… − Nie zabrzmiało to jak rozkaz, raczej jak rozpaczliwa prośba.
− Dobrze, Shindy, zrobię dla ciebie wszystko.
Książę uśmiechnął się na jego słowa.
− Nie możesz tylko opuszczać mojej komnaty. Jeśli ojciec cię zobaczy… będzie bardzo, bardzo zły…
− Zabije mnie…
− Będzie wściekły – sprostował Shindy, nie chcąc by chłopak się czegokolwiek obawiał.
Takumę jednak nie uspokoiły zapewnienia Shindy’ego. Wiedział, że jeśli szybko się stąd nie wydostanie, czeka go śmierć.
− Teraz muszę iść na kolację, ale postaram się szybko wrócić. – Książę musnął ustami policzek bruneta i wstał z łóżka.
− Dlaczego ja? – Takuma zatrzymał go, kiedy był już przy drzwiach.
− Odpowiednie miejsce i odpowiedni czas… To wszystko. – Shindy wzruszył ramionami i opuścił komnatę, zamykając drzwi na klucz.
***
Kiedy zszedł do jadalni, jego rodzice już na niego czekali. Siedzieli po dwóch stronach długiego stołu. Shindy zajął miejsce pośrodku blatu. Nie było mowy o: „Tato, podasz mi sól?”. Sama rozmowa była niezwykle trudna, gdyż trzeba było krzyczeć, aby ktokolwiek to usłyszał.
− Jak tam w pracy?! – rozniósł się głos matki Shindy’ego.
− Dobrze! – odparł król.
− Wojna z Chinami przebiega pomyślnie?!
− Nie!
− Przed chwilą powiedziałeś, że w pracy dobrze!
− Co?!
− Shindy, nie baw się jedzeniem! – upomniała królowa.
Książę właśnie przemienił swoją łyżeczkę w katapultę i wystrzeliwał kolejne porcje jedzenia w powietrze.
− Shindy, proszę!
− Słuchaj matki! – ostrzegł ojciec.
− Nie jestem takim pantoflarzem jak ty – mruknął pod nosem Shindy.
− Coś powiedział?!
− Nic, nic.
− Popraw tę koronę. – Król wstał i pokonał spory odcinek, który dzielił go od jego syna, by poprawić ozdobę.
− Weź się, tato… − jęknął Shindy, ponownie przekrzywiając koronę. – Tak jest bardziej cool.
− Powiedziałeś angielskie słowo! − Królowa aż klasnęła w ręce z zachwytu.
− No – powiedział znudzony książę. – Umiem też powiedzieć fuck you
− Shindy!
− Idę do siebie – oznajmił chłopak, zgarniając na tacę półmiski z potrawami.
− Dlaczego wychodzisz?! Uważam, że powinniśmy spożywać posiłki w rodzinnym gronie! – stwierdziła matka.
Shindy nie odpowiedział, tylko ruszył z powrotem do swojej komnaty. Wszedł do środka i postawił tacę na stoliku przy łóżku.
− Smacznego. – Uśmiechnął się do Takumy. – Wybacz, że tak mało, ale nie chciałem, żeby się zorientowali.
− Ile jedzenia! – wykrzyknął Takuma, a jego oczy rozbłysły. Nawet nie zwrócił uwagi na srebrną zastawę, od razu chwycił pokarm garściami i zaczął wpychać go sobie do ust.
Shindy przyglądał mu się z rozbawieniem. Sam nigdy nie odczuwał czegoś takiego jak głód, co najwyżej delikatną chęć posmakowania czegoś. Jadł wtedy, kiedy chciał i ile chciał.
− Najadłeś się? – zapytał, gdy brunet skończył. Na tacy zostały tylko puste naczynia. Nic się nie zmarnowało.
− Tak. Starczy mi na tydzień, jeśli nie na dłużej. Dziękuję. – Pocałował Shindy’ego w policzek, na co ten zadrżał niezauważalnie i zarumienił się lekko. – Zobacz, Shindy! Widać mi brzuch! – Zaśmiał się, z dumą wypinając pełną część ciała. Oczywiście nie było widać żadnej różnicy, ale książę nie zamierzał się kłócić. – Po raz pierwszy w życiu widzę swój brzuch!
Blondyn również się roześmiał. Takuma był doprawdy uroczy.
− To teraz idziemy się kąpać i spać. Masz za sobą dzień pełen wrażeń.
− Już się kąpałem – powiedział Takuma. – Po co marnować wodę?
− To wykąpiesz się drugi raz. Twarz i ręce lepią ci się od sosu.
Zaprowadził chłopaka do łaźni, w której już przygotowana była kąpiel.
− No… to… rozbieraj się – rozkazał Shindy.
− Ale dlaczego ja? Wykąp się pierwszy, a ja po tobie. Nie będziemy marnować wody.
− Wykąpiemy się razem. Rozbieraj się.
− Dlaczego ja mam rozebrać się pierwszy?
− Bo ja tu jestem księciem i rozkazuję ci się rozebrać – powiedział pewnie Shindy, chociaż wewnętrznie drżał ze strachu i podniecenia. Nie był taki pewien czy wspólna kąpiel jest dobrym pomysłem. W końcu to pierwszy dzień. Dopiero się poznawali…
− Ale ja… − zaczął Takuma, jednak widząc srogie spojrzenie księcia posłusznie ściągnął koszulkę. Wtedy Shindy zobaczył jak wychudzone jest ciało chłopaka, jakby jego część została wyżarta przez ubóstwo. Szara skóra nawleczona na wystające kości przypominała papier. Shindy bał się go teraz dotknąć mając wrażenie, że zaraz się rozkruszy. Odwrócił głowę, kiedy Takuma rozpiął spodnie. Słyszał tylko szelest materiału, a po chwili chlupot wody. Stojąc tyłem do chłopaka, zdjął górną część garderoby i odrzucił ją na bok.
− Zamknij oczy.
Takuma posłusznie zasłonił oczy dłońmi, jednak widział pewne bardzo interesujące fragmenty ciała Shindy’ego przez szpary między palcami.
Wanna była ogromnym zbiornikiem wtopionym w podłogę. Na wodzie unosiła się piana, której było tak dużo, że bez problemu zakrywała to, czego Shindy i Takuma jak na razie nie chcieli pokazywać.
Siedzieli naprzeciw siebie. Blondyn przysunął się do Takumy i nieśmiało dotknął jego policzka, uważając przy tym, by przypadkiem nie naruszyć delikatnej powłoki. Chłopak położył dłoń na ramieniu Shindy’ego i delikatnie go pogłaskał, przez co książę mógł poczuć jak szorstka jest ręka jego ukochanego, jak bardzo zmęczona jest trudami wielogodzinnej pracy.
− Sprawię, że będziesz żył jak w bajce – obiecał Shindy.
− Nie muszę żyć jak w bajce.
− A czego pragniesz?
− Żebyś zachowywał się naturalnie. Dotykał mnie, przytulał, całował. Kochał mnie… − I tym razem to Takuma bez pytania pocałował zaskoczonego księcia w usta.

6 komentarzy:

  1. Usunęło komentarz d.d
    Urocze to i wciągające czekam na cdn.. ale dlaczego tak szybko zmienił zdanie?
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww <3 to było prze-kochane,prze-urocze i cudowne...
    Mam wrażenie,że tym razem zbudujesz coś cudownego z nutką psychozy (w końcu Shindy go zaszantażował i zamknął @@),ale mimo wszystko będzie to bardziej o miłości.
    Mam nadzieję,że nie będę musiała czekać długo na ciąg dalszy :3 Weny~

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi sie bo jest lekkie zabawne i jest ta nutka miłości. Czekam oczywiscie na dalsze losy tej dwójki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Łii, jak słodko! :3 Tylko nie przesłodź tego, ok? ._.
    Hm, podejrzewam, że się podoba, bo to coś innego, nietuzinkowy pomysł, no i genialnie napisane, jak zawsze. Pisz, "Szery", pisz, my z chęcią poczytamy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Łaaaaaa... Biegam po domku! Cudnie! Naprawdę... Ten Shindy... Ten Takuma... Brr... Rozbudziłaś moją ciekawość, ostatnie co dodam to: "WEŹ SIĘ TATOOO"

    OdpowiedzUsuń