1 grudnia 2013

90. Sweet Secret cz. I (Shindy x Takuma)



Tytuł: Sweet Secret
Pairing: Shindy x Takuma
Notka autorska: Shindy seme… Shindy seme? Shindy seme?! Shindy seme! Tak, oto doczekaliście się chwili, w której Shindy występuje w moim opowiadaniu w roli seme. Mam nadzieję, że taka odmiana Wam się spodoba. I jeszcze jedno: strasznie podoba mi się wizja Shindy’ego z koroną na głowie. :3

CZĘŚĆ I
Shindy nie był zwyczajnym chłopakiem. Pomińmy fakt, że jego ojciec wykonywał niezwykle trudny, ale przynoszący ogromne zyski zawód jakim jest bycie królem. Pomińmy fakt, że logicznym jest, iż Shindy w tym wypadku był księciem, ponieważ Shindy takim zwykłym księciem nie był. Koronę zawsze nosił przekrzywioną, zupełnie jak malarze, którzy zawadiacko układają beret na swojej głowie pełnej pomysłów. Nosił co prawda czerwony płaszcz, obszyty futrem z gronostajów, ale oprócz tego dżinsy, koszulkę z ulubionym zespołem oraz Conversy (co będzie oszczędzał na butach!).
Shindy miał trudny charakter. Mama chciała, żeby perfekcyjnie nauczył się grać na pianinie, on wolał walić w perkusję. Mama chciała, żeby nauczył się wielu języków, on nawet po japońsku nie wysławiał się wytwornie jak na księcia przystało. Mama chciała, żeby przestrzegał dobrych manier, on chodził po domu, drapiąc się po… wiadomej części ciała. Mama chciała, żeby był wrażliwy na sztukę, on zasypiał podczas czytanych przez nią poematów. Mama chciała, żeby zawsze był czysty i schludny, on potrafił chodzić dwa tygodnie w tych samych skarpetkach. Mama chciała, żeby znalazł sobie dziewczynę, on… był gejem…
Najlepszym przyjacielem Shindy’ego był błazen imieniem Yoichi. Niski chłopak, którego żarty były tak suche, że aż błagano o chociaż kroplę wody. Ale Shindy się śmiał. I płakał. I rozmawiał. I żalił się. A potrafił żalić się na wszystko. Na jedzenie przygotowywane przez kucharza Kiyozumiego, które nigdy mu nie smakowało. Na to, że desery są zawsze na końcu i jest ich za mało. Na to, że nudzi się podczas zajęć z profesorami. A w szczególności na to, że nie ma partnera. Bo Yoichi wiedział o orientacji Shindy’ego i była to ich tajemnica.
Shindy właśnie patrzył przez okno. Smętnym wzrokiem przesuwał po sylwetkach ludzi wymieszanych w wirze codziennych obowiązków. I podczas tego przyglądania się tej rutynie, temu przyziemnemu życiu, dostrzegł postać, którą do przyziemnych nie mógłby zaliczyć. Szedł z koszykiem wypełnionym po brzegi owocami. I choć ubrania jego godne były tych, w które odziewa się stracha na wróble, był on najpiękniejszą istotą, którą Shindy miał okazję ujrzeć. Postrzępione szmaty, które miał na sobie, targane były delikatnym podmuchem wiatru. Dłonie, twarz i bose stopy ubrudzone były ziemią. Jednak mimo to przypominał raczej anioła z obrazu jakiegoś mistrza, który postanowił zrobić dowcip, polegający na domalowaniu tak karykaturalnych elementów, jak potargane odzienie i brudne ciało.
Cały paradoks polegał też na tym, że chłopak pomimo biedy, która go otaczała, która była nieodłączną częścią jego samego, był szczęśliwy. Jego czarne oczy błyszczały radością. A przecież miał przy sobie tylko wiernego psa i koszyk z owocami. A może aż wiernego psa i koszyk z owocami? Całkowite przeciwieństwo Shindy’ego, który miał wszystko, oprócz szczęścia. I nagle zapragnął to szczęście zdobyć. I już wiedział jaką to szczęście przybrało postać.
− Panie? – odezwał się Yoichi.
Shindy mruknął tylko, by dać do zrozumienia, że słucha. Za nic nie chciał odwracać wzroku od tego pięknego widoku. Bał się, że chłopak nagle zniknie…
− Jesteś dzisiaj bardzo smutny. Czy mogę cię jakoś rozweselić? Czy coś dla ciebie zrobić? Potrzebujesz czegoś?
− Tak – odparł Shindy i wskazał na chłopaka. – Potrzebuję jego.

4 komentarze:

  1. O Jezuniu *u* Takie nowe, inne, dziwne to opowiadanie. Nigdy czegoś takiego u Ciebie nie było, ale to dobrze. Coś nowego zawsze się przyda.
    SHINDY SEME?! SHINDY SEME?! SHINDY SEME?! Łoho... Jestem ciekawa co będzie dalej, bo SHINDY SEME! Normalnie to jakaś nowość, że nie będzie on gwałcony i przetrzymywany, no ale nieważne.
    Mi się podoba, bardzo, bardzo, bardzo *u*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. JEŚLI NIE BĘDZIE HAPPY END'U TO PRZYJADĘ DO CIEBIE I NORMALNIE NIE WIEM CO CI ZROBIĘ, JASNE?! Tak, tak, też Cię kocham XD. Ale serio mówię.. Spróbuj kogoś zabić -,-"

      Usuń
  2. Jest super,właśnie czegoś lekkiego i śmiesznego potrzebuję,więc trafiłaś w dziesiątkę :3 Szkoda, że tak krótko,ale mam nadzieję,że niedługo napiszesz dalej~

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh, no co się ma powstrzymać... Bierz go Shindy!!
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń