23 lutego 2014

123. Beauty and the Beast cz. XI (Aki x Shindy)

Tytuł: Beauty and the Beast
Pairing: Aki x Shindy
Notka autorska: Nie byłabym sobą, gdybym nie namieszała. xD  Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :3

CZĘŚĆ XI
Zawodzenie cichło, tak jakby jego źródło oddalało się od Shindy’ego. Blondyn osunął się na łóżko, zapłakaną twarz ukrył w poszarpanej poduszce. Nie rozumiał tego. Dlaczego płacze? Przecież Aki nic dla niego nie znaczył. Był irytujący, był nachalny, na dodatek dotykał Shina, kiedy ten tego nie chciał… Ale był też oddany, ciepły, uroczy w swoim sposobie bycia, był kochany w momencie, kiedy cieszył się, że Shindy wrócił z pracy czy chociażby wyszedł z łazienki.
Po chwili podniósł się i otarł łzy. Nie powinien o nim myśleć, a tym bardziej przez niego płakać. Tak będzie lepiej. Zarówno dla Akiego, jak i dla niego. Aki powinien szybko znaleźć zajęcie, które odwróci jego uwagę, a Shindy… postara się zapomnieć.
Blondyn wzdrygnął się na dźwięk dzwonka. Postanowił nie otwierać, obawiając się, że to Aki, kiedy usłyszał surowy głos:
− Wiemy, że pan tam jest.
Shindy wyszedł z sypialni i otworzył drzwi. Na klatce stało kilku mężczyzn. Bez zbędnego powitania czy chociażby przedstawienia się jeden z nich kontynuował:
− Musimy panu zadać kilka pytań.
− Coś się stało? – zapytał zaskoczony Shindy. Przyjrzał się uważniej nieznajomym. Nie byli umundurowani.
− Dowie się pan, kiedy dotrzemy na miejsce.
− Ale kim panowie są? Proszę mi pokazać swoje dokumenty.
− Niestety to niemożliwe.
− Nigdzie nie pójdę, jeśli nie dowiem się, o co chodzi.
Pozostali mężczyźni wepchnęli Shindy’ego w głąb mieszkania i przytrzymali go za ręce, podczas gdy jego rozmówca wyciągnął z kieszeni strzykawkę.
− O co tu chodzi?! – krzyknął Shindy, próbując się wyrwać. – Aki was przysłał?
− Bardzo dobrze, że zszedłeś na temat Akiego, Shindy. – Mężczyzna wbił igłę w jego ramię. – Ale o nim porozmawiamy później…
***
Aki biegł przed siebie. Łzy całkowicie przesłoniły mu widok i tylko słuch pozwalał jakoś zorientować się w terenie. Zmierzał do małego lasu, w którym wraz z Shindym szukał kiedyś Tenshiego. Oparł się o drzewo, dokładnie tak jak wtedy, gdy spotkał tu Shina. Spuścił głowę, paznokciami zdrapał korę. Zagryzł wargę aż do krwi, żeby z ust nie wymknął się kolejny ryk. Chciał tylko z nim przebywać, tylko go chronić… Chciał oddać mu wszystko, nie oczekując niczego w zamian. Shindy nawet nie musiał go kochać, wystarczyłaby akceptacja. Czy Aki prosił o tak wiele? Czy chęć zaopiekowania się kimś słabszym była naprawdę tak wielkim grzechem?
− Motylku… − wyszeptał Aki, a drzewo pod naciskiem jego dłoni pękło i opadło na ściółkę.
Wtedy Aki poczuł, że nie jest sam. Ktoś próbował zachowywać się jak najciszej, jednak on słyszał nawet najdrobniejszy ruch, bicie serca. A właściwie to bicie kilku serc. Czuł zapach, jak gdyby te osoby przebywały długi czas w sterylnym pomieszczeniu i już wiedział, kim one są. Ruszył do wyjścia. Na początku pewnym, spokojnym krokiem. Nieznajomi ruszyli za nim. Kto na niego doniósł? Kto powiedział o nim obcym ludziom? Shindy? Nie, on by tego nie zrobił. Ale jeśli nie on, to kto? Może chciał raz na zawsze odciąć się od Akiego?
Tymczasem śledzące go postacie przyspieszyły. Aki usłyszał jak jeden z nich ciągnie za spust broni. Szybko zrobił unik, nim strzała ze środkiem usypiającym trafiła w jego ramię. Odwrócił głowę i warknął głośno w stronę osób, ukrytych za krzakami. Jego kolana mimowolnie się ugięły.
− Czego chcecie? – zapytał.
Z kryjówki wyłonił się mężczyzna z wycelowaną w Akiego bronią.
− Chcemy tylko zrobić ci kilka badań. To wszystko – wyjaśnił, podchodząc wolno do chłopaka. W jego ślady ruszyli pozostali.
Aki obserwował ich uważnie. Wiedział, że nie mają z nim szans. Mógł ich wszystkich bez problemu zabić i wyglądało na to, że będzie to jedyne wyjście z sytuacji.
− Nie zrobimy ci krzywdy. Tylko chodź z nami po dobroci.
− Nigdzie z wami nie pójdę.
− Doprawdy? Rozumiem, że nie chcesz się już więcej spotkać ze swoim przyjacielem?
− Z kim? – mruknął Aki.
− Z Shindym.
Brunet zamarł. Po chwili zacisnął dłonie w pięści, starając się na nich nie rzucić.
− Gdzie on jest?
− Wypuścimy go, jeśli z nami pójdziesz.
− Muszę go zobaczyć. Chcę mieć pewność, że nic mu nie jest.
− Zobaczysz.
Aki wyprostował się i podszedł do nich, nadal uważnie ich obserwując. Odsunął się, kiedy dostrzegł w dłoniach jednego z mężczyzn metalowy okrąg, przypominający obrożę.
− Uspokój się albo nie będziemy tacy dobrzy wobec Shindy’ego – zagroził, a Aki schylił się, aby umożliwić mu zapięcie okucia na swojej szyi. Nieznajomy pociągnął za łańcuch, a brunet posłusznie ruszył za nim, kiedy ktoś powalił go na ziemię. Spojrzał zaskoczony na postać, która go zaatakowała.
− Masz iść na czterech łapach, jak na kundla przystało.
Z gardła Akiego wymknął się groźny charkot.
− Nie jestem kundlem. – Spróbował zerwać obrożę, ale gdy tylko jej dotknął, poraziła go prądem. Krzyknął i opadł na ściółkę, drżąc na całym ciele, kiedy poczuł, że ktoś znacząco ciągnie za łańcuch. Z trudem podniósł się i na kolanach ruszył w głąb krzaków. Szli dość długo aż w końcu dotarli do wielkiego samochodu. Aki miał nadzieję, że właśnie tam przebywa Shindy, jednak nie czuł jego zapachu.
− Gdzie jest Shindy? – zapytał, spoglądając złowrogo na znienawidzone twarze.
− Shindy właśnie śpi w naszej siedzibie. Zaraz cię do niego zabierzemy.
Wprowadzili go do pojazdu i pociągnęli w kierunku otwartej klatki. Aki zatrzymał się gwałtownie, jednak wystarczyła tylko wzmianka o Shindym, a już siedział w środku. Tuż przed prętami postawiono duży ekran, na którym widniała znajoma sylwetka jego ukochanego, który leżał na łóżku pogrążony we śnie.
− Shindy… − szepnął Aki i wyciągnął rękę, chcąc dotknąć powierzchni ekranu, ale niemalże natychmiast poczuł jak prąd, którym emanowała klatka, przeszywa jego ciało. Pozostało mu tylko patrzeć. – Dlaczego on się nie budzi? – zapytał zaniepokojony.
− Daliśmy mu silne środki nasenne.

Po jakimś czasie wjechali na teren zakładu umieszczonego poza granicami miasta. Brama od razu zamknęła się za samochodem, który następnie zniknął w garażu, gdzie mężczyźni wyciągnęli klatkę z Akim i zanieśli ją do laboratorium. 

4 komentarze:

  1. COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?! Ej, ale to ma się dobrze skończyć, no! ;-; Rozdział mi się nie podoba z tego względu, że:
    1. Gdzie Shindy?!
    2. Co z Aki'm?!
    3. Będą razem?
    4. Dlaczego to się stało?!
    5. To pewnie jego brat, prawda?
    6. Zabić skurwiela...
    Nie no... Czekam na ciąg dalszy. weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie podoba mi się ten obrót spraw D.D
    A teraz komentarz zasługujący na nobla: "W zmierzchu tak nie było!" x3
    Mam nadzieję, że jakoś tym idiotom-naukowcom uciekną i będzie happy end.
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  3. No, ale dlaczego? ;----; obożebożeboże, dawaj dalej!

    OdpowiedzUsuń