Tytuł: History
Lesson
Pairing:
Masatoshi x Shindy
Notka autorska: Bardzo
przepraszam osoby, które czekają na Aki x Shindy, ale jak widać History Lesson wygrywa. Widzę, że
sprawnie idzie Wam komentowanie. Nawet nie wiecie, jaką mi to sprawia
przyjemność. ^^ Nie obrazicie się, jeśli poproszę o sześć komentarzy? :3 Łapcie jeszcze rysunek. Masatoshi wyszedł mi tutaj tak męsko. *q* A Shindy... jak dziewczynka, ale w tym chyba cały jego urok. xD
CZĘŚĆ
VIII
− Co robisz?
− Byłeś niegrzeczny, Shindy, muszę
cię ukarać. Otwórz usta, skarbie.
Pokręciłem przecząco głową.
Westchnął, ujął palcami moją żuchwę i rozwarł moje wargi. Wsunął w nie swojego
penisa i, chwyciwszy mnie za włosy, zaczął poruszać moją głową. Zakrztusiłem
się i próbowałem się jakoś wyrwać, ale jego palce mocno trzymały długie kosmyki.
Krzyczałem, wierzgając nogami, co nie przynosiło żadnego rezultatu.
Masatoshi odrzucił głowę do tyłu,
wydając z siebie jęki rozkoszy. Łzy całkowicie zamazały kształty. Jeszcze
kilkakrotnie szarpnął moją głową i w końcu doszedł zalewając moje usta spermą.
Znów się zadławiłem i chciałem
wypluć białą ciecz, ale nauczyciel zasłonił mi usta ręką, nakazując:
− Połknij grzecznie.
Przełknąłem jego nasienie, lekko
się przy tym krzywiąc. Dopiero wtedy zabrał dłoń i pogłaskał mnie jej wierzchem
po policzku.
Patrzyłem na niego, zapłakany.
Przetarł palcami moje oczy. Dotyk miał zwodniczo delikatny.
− Nienawidzę cię – warknąłem.
− Tak, tak, to już wiemy. –
Uśmiechnął się.
− Po co być z kimś, kto cię
nienawidzi?
Pochylił się nade mną, by musnąć
ustami mój policzek.
− Jesteś taki niewinny, delikatny,
uroczy…
− Ale jestem za młody, by z tobą
być.
− To mi się właśnie podoba.
− To się nazywa pedofilia.
− Pedofilia? – Dotknął ustami
mojej skroni. – Być może…
− Przestań.
− Nie. – Zaśmiał się i pocałował
mnie w usta, a następnie przeniósł się z pocałunkami na moją szyję.
Poruszyłem się nerwowo.
Wiedziałem, że jeśli szybko czegoś nie wymyślę, on w nagłym przypływie
pożądania zrobi mi krzywdę.
Pokój zawirował mi przed oczyma.
Masatoshi, zaalarmowany moim przyspieszonym oddechem, podniósł głowę i spojrzał
na mnie
− Źle się czujesz?
Kiwnąłem delikatnie głową.
− Masz leki?
− Tak, w torbie.
Wyszedł z pokoju. Zamknąłem oczy,
aby nie widzieć czarnych plamek, które zaczęły przed nimi wirować.
Po chwili wrócił z buteleczką
żelaza i szklanką wody.
Otworzyłem usta; położył mi jedną
z tabletek na języku. Uniósł moją głowę i przystawił mi do warg naczynie z
napojem.
Byłem tak spragniony, że wypiłem
wszystko.
− Będę musiał na ciebie uważać –
stwierdził, odkładając szklankę na szafkę.
− Pozwól mi wrócić do domu –
powiedziałem błagalnie. – Nikomu nic nie powiem.
Pokręcił przecząco głową i musnął
ustami moją męskość. Zacisnąłem nogi, a moje policzki pokryły rumieńce.
− Nie rób tak, proszę – szepnąłem.
− Będę robił to, na co mam ochotę.
Poruszyłem rękoma i jęknąłem z
bólu.
− Co ci jest?
− Ręce mnie bolą.
− Musisz jakoś wytrzymać.
− Jak długo mam tak jeszcze leżeć?
− Cierpliwości. Wszystko zależy od
tego, czy będziesz grzeczny.
− Obiecuję, że nie ucieknę –
skłamałem.
− Nie wierzę ci, kochanie.
− Naprawdę nie ucieknę.
− Jesteś głodny? – zmienił temat.
− Nie.
− To niedobrze. Musisz jeść. –
Wstał i skierował się ku drzwiom.
− Dokąd idziesz? Nie zostawiaj
mnie tu. – Szarpnąłem się, ignorując ból.
− Zaraz wracam – obiecał i opuścił
pokój. Kiedy wrócił, w rękach trzymał talerz z kanapkami i kubek z herbatą.
− Naprawdę nie jestem głodny –
powiedziałem.
Pochylił się nade mną i odwiązał
moje ręce od ramy, nadal jednak pozostawiając je złączone. Niezdarnie starałem
się chwycić kanapkę, ale cały czas wysuwała się z moich dłoni.
− Pomogę ci. – Wziął pieczywo i
przystawił do moich ust. Kiedy już zjadłem i wypiłem, chciał znów mnie
przywiązać do łóżka. Zerwałem się szybko z posłania i rzuciłem w kierunku
drzwi. Złapał mnie w pasie i szepnął mi do ucha:
− Obiecałeś, że nie będziesz
uciekać. Zresztą i tak są zamknięte.
Rzucił mnie na łóżko.
− Proszę, nie…
Bałem się. Myślałem, że zechce
mnie ukarać za próbę ucieczki. Bałem się, że tym razem zrobi to w inny sposób.
Jednak nie zrobił mi krzywdy, tylko położył się obok mnie, okrył nas kołdrą i
przyparł mnie ramieniem do materaca. Zamknął oczy.
Próbowałem się spod niego wydostać.
Kręciłem się na wszystkie strony, co nie przynosiło żadnego efektu.
− Nie wierć się, Shindy. –
Masatoshi uniósł jedną powiekę.
− To mnie puść.
− Nie, śpij już.
Przestałem się wyrywać.
Postanowiłem poczekać aż zaśnie i jeszcze raz spróbować uciec.
Po jakimś czasie jego oddech się
wyrównał. Poruszyłem się odrobinę, na co jego ramię mocniej przycisnęło mnie do
posłania, a Masatoshi wtulił się we mnie. Wkrótce, zmęczony wydarzeniami tego
dnia, sam odpłynąłem.
oj ! Jaka pedofilia ! Shindy ty powinienes sie cieszyc
OdpowiedzUsuńbiedny Masatoshi sie tak meczy..
to bylo cudne ! wiecej ! <3
O jaaaa..! To wciąż jest... Niemożliwe. Niesamowite! Po prostu kocham <3
OdpowiedzUsuńYaay ja chcę więcej:P Oj dzieje się, dzieje się;)
OdpowiedzUsuńMrau, jestem ciekawa co będzie dalej, a dzieje się dużo i szybko, co mnie niezmiernie cieszy :3
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać na następną część *u*
OdpowiedzUsuńAj łant more, jak zawsze :3 Cudowne <3
OdpowiedzUsuń