8 maja 2013

36. History Lesson cz. XI (Masatoshi x Shindy)



Tytuł: History Lesson
Pairing: Masatoshi x Shindy
Notka autorska: Generalnie to miała być już ostatnia część, ale od jakiegoś czasu miałam już pomysł na ciąg dalszy, dopisałam te ostatnie zdania i wyszło, że aktualnie piszę część XIV. :3 Mam nadzieję, że się cieszycie.
Lilien: Oczywiście, że lepiej jest napisać to, co myślimy. Szczerze powiedziawszy komentarze typu: „Fajne, czekam na więcej” tak naprawdę nic Ci nie mówią, ponieważ nie wiesz, czy ta osoba w ogóle to przeczytała i co tak naprawdę sądzi. Nie wiesz, co robisz dobrze, a co źle. Ach, i tego bloga prowadzę już sama, jakby co. ;)
Taleja: Moi rodzice również zaakceptowali mój biseksualizm. Niestety mama Shina nie jest tak tolerancyjna jak oni. :c Shindy jest zbyt słodki? Przepraszam, nie sądziłam, że mi taki wyjdzie. T.T Też nie lubię kiedy uke jest urocze do zrzygania, ale jakoś tak mam, że kiedy widzę Shindy’ego, to tak jakoś samo z siebie wychodzi. Lubię z niego robić taką małą, bezbronną, słodką istotkę. xD Tak jak większość fanek GazettE robi coś takiego z Rukim.
Mira Chan: Skąd wiedziałaś? xD
CZĘŚĆ XI
− Zostaw! Nie chcę! Rozumiesz?! Nie chcę!
Przez chwilę siedział na materacu, po czym, nie spuszczając ze mnie wzroku, zaczął się do mnie przybliżać. Wycofałem się pod ramę.
− Ni-nie rób mi nic…
Zamknąłem oczy, drżąc ze strachu, kiedy przysunął swoją twarz do mojej, by musnąć ustami mój policzek.
− Naprawę uwierzyłeś, że ci to zrobię?
Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego. Uśmiechał się delikatnie, jakby nieco rozbawiony.
− Ty… ty udawałeś? – zapytałem z niedowierzaniem.
Pogłaskał mnie po twarzy; jego uśmiech się poszerzył.
− Ale dlaczego?
− Musiałem ci jakoś pokazać, że nie jesteś jeszcze gotowy.
− Przestraszyłeś mnie – powiedziałem.
− O to chodziło.
Spuściłem głowę.
− Skąd mam teraz wiedzieć, że to nie jest twoja prawdziwa strona?
− Gdybym taki był, chyba bym dokończył, prawda?
Pokój zawirował, twarz Masatoshiego okryła mgiełka. Podciągnąłem kolana i schowałem między nimi głowę, próbując wyrównać oddech.
Materac skrzypnął, a kiedy podniosłem wzrok, zobaczyłem, że Masatoshi zniknął. Wrócił ze szklanką wody.
− Masz przy sobie leki?
− Tak, w bocznej kieszeni. – Wskazałem torbę leżącą na podłodze. Wyjął z niej średnich rozmiarów buteleczkę i podał mi ją. Kiedy już połknąłem żelazo, ponownie skuliłem się z głową między kolanami.
Masatoshi przeczesał palcami moje włosy.
− Dziękuję – powiedziałem, gdy poczułem się lepiej.
Dotknął dłonią mojego policzka.
− To nic takiego. Muszę o ciebie dbać.
Przytuliłem się do niego, ręką gładząc jego kark. Posadził mnie sobie na kolanach i przejechał ręką po całej długości moich włosów aż po talię. Sięgnąłem po swoje rurki i naciągnąłem je na siebie.
− Shindy znów jest cnotką? – zaśmiał się Masatoshi.
− Cnotką? – powtórzyłem oburzony. – Jeśli chcesz mogę znów się rozebrać.
− Nie, lubię, gdy jesteś taki nieśmiały.
− W końcu jesteś jedyną osobą, która teraz widuje mnie nago – wyjaśniłem, przyglądając się, jak wstaje, by założyć spodnie.– Masatoshi?
− Tak?
− Powiedz mi… dlaczego ja, a nie ktoś dojrzały?
Na chwilę się zamyślił, po czym powiedział, uważnie dobierając słowa:
− Ponieważ lubię takie młode, niewinne ciała.
− I to wszystko?
Usiadł obok mnie i dodał:
− Podobają mi się twoje reakcje na różne rzeczy. To, że wszystko jest dla ciebie nowe. Osoba dojrzała jest już w pewnym stopniu doświadczona. Nie uraczysz u niej takiego zachowania, jak u nastolatka.
Żałowałem, że zadałem to pytanie. Teraz czułem się jak fascynujący wybryk natury, który on sobie upatrzył i postanowił obserwować. A co się stanie, kiedy dorosnę? Nie będę już dla niego w żadnym stopniu pociągający? Nie dałem jednak po sobie poznać, jak bardzo zraniło mnie jego wyjaśnienie.
− Miałeś kiedyś kogoś?
Masochistyczny idiota – skarciłem się w myślach, ale musiałem znać odpowiedź na to pytanie.
− Tak.
Mogłem się domyślić. Przecież on nie był moim rówieśnikiem, to logiczne, że kogoś miał. A z jego urodą pewnie nie było to wcale taka mała liczba.
− Ale ty jesteś pierwszą osobą, która jest młodsza ode mnie.
Spojrzałem na niego zdziwiony.
− Jak to? Myślałem, że gustujesz tylko w młodszych.
− Wbrew temu, co myślisz, nie jestem jakimś pedofilem. Nie powinienem się w tobie zakochiwać, dobrze o tym wiem. Ale… to jest silniejsze ode mnie. Nie potrafię żyć bez ciebie.
− Przed chwilą powiedziałeś, że lubisz młode ciała.
− Nie mogę już nawet powiedzieć, co mi się podoba w moim chłopaku?
Spuściłem głowę, by jakoś ukryć rumieńce, które zakwitły na moich policzkach.
− Właśnie o tej reakcji mówiłem. – Ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy. Pocałował zaczerwienioną skórę, a następnie wtulił twarz w moje włosy.
− Nie zawsze taki będę.
− Dla mnie zawsze będziesz moim małym Shindym.
− Nawet kiedy będę już dorosły?
− Nawet kiedy będziesz miał osiemdziesiąt lat.
− To znaczy, że mnie nie zostawisz? – chciałem się upewnić.
− Prędzej ty ode mnie odejdziesz.
− Nie mów tak, zawsze będziemy razem.
− Jesteś młody, jeszcze tyle przed tobą. Poznasz kogoś innego i to z nim postanowisz spędzić resztę życia.
− Przestań, ty też jesteś młody. Kocham cię najbardziej na świecie. Dla nikogo cię nie zostawię. – Zarzuciłem mu ręce na szyję i przyciągnąłem go do siebie.
− Nie mówmy o tym.
Kiwnąłem głową, bardziej się w niego wtulając. Późna pora dawała się we znaki i oczy powoli same mi się zamykały.
− Jutro przyjdą do mnie moi koledzy.
− Mhm – mruknąłem, choć sens jego słów nie do końca do mnie dotarł.
− Również geje, więc nie ubieraj się zbyt wyzywająco.
− Mhm.
Zaśmiał się cicho i położył mnie na łóżku.
− Dobranoc, kochanie. – Pocałował mnie we włosy i ułożywszy się obok mnie, objął mnie ramieniem.

Następnego dnia zjedliśmy wspólnie śniadanie, siedząc na blacie w jego kuchni. Przez okno obserwowaliśmy jak słońce leniwie wyłania się zza horyzontu. Dzień minął nam przyjemnie aż nastał wieczór i Masatoshi przypomniał mi o odwiedzinach swoich kolegów.
Ubrałem się skromnie, tak jak prosił. Ciemne rurki i jakiś T-shirt. Nawet gdybym chciał, nie mógłbym ubrać się w coś wyzywającego. Po prostu nie miałem takich rzeczy.
Trochę się bałem tego wieczoru. W końcu prośba Masatoshiego nie wypłynęła ot tak sobie. Z drugiej strony, on miał być przy mnie przez cały czas, więc co mogłoby mi się stać?
Kiedy wszystko było już gotowe i siedzieliśmy na kanapie, usłyszeliśmy dzwonek. Masatoshi poszedł otworzyć, a ja trzymałem się tuż za nim. Weszli po kolei, a każdy z nich niósł reklamówki z alkoholem.
Masatoshi przejął od nich siatki i położył je na stole w kuchni. Następnie przedstawił mnie swoim kolegom.
− Pijesz? – zapytał,  na co ja pokręciłem przecząco głową. Myślałem, że pójdzie w moje ślady, jednak on – ku mojemu zdziwieniu – wypijał jedną butelkę za drugą, w tym samym tempie, co jego przyjaciele.
− Shindy – wybełkotał po pewnym czasie Harumi. – Nie bądź taki, wypij z nami.
− Ja nie piję – powiedziałem stanowczo.
− Dajcie mu spokój – mruknął Masatoshi. – Nie chce, to nie.
Miałem już powoli dosyć tego towarzystwa, dlatego postanowiłem wymknąć się do sypialni. Kiedy wstałem z kanapy, Harumi złapał mnie w pasie i pociągnął na swoje kolana.
− Już nas opuszczasz?
Spojrzałem na Masatoshiego, licząc, że mi pomoże, jednak on zdążył już zasnąć, z ramionami ułożonymi na stole, o które oparł głowę. Podobnie jak reszta.
Próbowałem wstać, ale nie dałem rady.
− Zostaw mnie! Masatoshi!
− Cii… Nie budź go. Zabawimy się.
− Nie chcę!
− Nie martw się. Masatoshi nie będzie mieć nic przeciwko. Jesteś tylko jego dziwką, a dziwki są od tego, by je sobie pożyczać.
− Kłamiesz! On… on mnie kocha… − powiedziałem, ale bez przekonania.
− Jesteś głupszy niż myślałem, skoro dałeś się na to nabrać.
Zacisnąłem powieki i wyrwałem się z jego uścisku. Wybiegłem na korytarz, gdzie pospiesznie założyłem buty i opuściłem mieszkanie, trzaskając drzwiami.
Schodami w dół i już po chwili byłem na zewnątrz. Ruszyłem przed siebie, walcząc z cisnącymi się do oczu łzami. Na próżno je ocierałem i tak napływały nowe, stopniowo zamazując kształty. Nic dziwnego, że nie zauważyłem osoby, na którą wpadłem. Podniosłem wzrok i zobaczyłem mężczyznę. Wysokiego i czarnowłosego mężczyznę.
− Przepraszam – powiedziałem cicho.
− Nic się nie stało, ślicznotko. – Uśmiechnął się.
− Ślicznotko? – powtórzyłem zdziwiony. Nigdy nie przypuszczałem, że ktoś jest w stanie pomylić mnie z kobietą.
− Przepraszam, te włosy mnie zmyliły – zaczął się tłumaczyć.
Włosy. Masatoshi powiedział kiedyś, że moje włosy są cudowne. Przypomniało mi się, jak przeczesywał je palcami, jak zanurzał w nich twarz, jak wcierał w nie szampon i… uświadomiłem sobie, że to już koniec.
− Hej, co jest? – zapytał nieznajomy, dostrzegając dwa miniaturowe wodospady spływające po moich policzkach.
− Nic takiego. Muszę już iść. – Wyminąłem go i chciałem odejść, ale załapał mnie za ramię.
− Dokąd idziesz?
− Przed siebie.
− Nie powinieneś chodzić sam o tej porze. – Kąciki jego ust uniosły się w złowrogim uśmiechu. Ruszył w kierunku jakiejś bocznej uliczki, ciągnąc mnie ze sobą.
− Co pan robi? – Szarpałem się, niestety bezskutecznie, ponieważ wszystkie moje siły wykorzystałem podczas biegu, a przez anemię szybciej się męczyłem.
Wróciły wspomnienia pierwszych spotkań z Masatoshim. Z tym, że on wtedy nie zrobił mi krzywdy, a ten mężczyzna z całą pewnością tego właśnie chciał.
Popchnął mnie przez co wylądowałem na kolanach na asfalcie. Nim zdążyłem się podnieść powalił mnie na chodnik i położył się na mnie. Wsunął dłonie pod moje biodra, by rozpiąć mi spodnie, które zaczął po chwili zsuwać wraz z bielizną.
− Proszę, nie…
Usłyszałem jak rozpina swój rozporek, a następnie szelest materiału. Przytrzymał moje nadgarstki jedną ręką tuż nad moją głową i wszedł we mnie szybkim, zdecydowanym ruchem. Moje gardło opuścił głośny krzyk.
− Zamknij się! – warknął, wbijając się we mnie głębiej, aby zanurzyć się we mnie całkowicie.
− Przestań, proszę! Masatoshi! – Wiedziałem, że wołanie jego było bezsensowne, ale tak bardzo pragnąłem, by teraz tu był. A przecież spał spokojnie w domu, więc nie miałem co liczyć na to, że mnie uratuje. Zastanawiałem się, czy w ogóle przejmie się moim zniknięciem. Chociaż szczerze w to wątpiłem. Kim ja dla niego byłem? Tylko jego dziwką, jak twierdził Harumi. Jednak wolałem być już dziwką Masatoshiego, niż tego mężczyzny, który kochał się ze mną tylko po to, by zaspokoić pożądanie.
− Zostaw mnie! – krzyknąłem, płacząc.
− Powiedziałem, że masz się zamknąć! – Odwrócił moją głowę ku sobie i uderzył mnie w twarz.
Moje krzyki wraz z kolejnymi pchnięciami stawały się coraz słabsze. Powoli ulatywały ze mnie resztki energii. Zacisnąłem powieki, kiedy przyspieszył. Domyślałem się, że zaraz będzie koniec. Chwila większego cierpienia, a potem mnie zostawi. Miałem tylko nadzieję, że jakimś niesamowitym sposobem coś mnie stąd zabierze. Nie chciałem już żyć. Straciłem najważniejszą osobę z swoim życiu, moja matka mnie nienawidziła, a teraz zostałem zgwałcony.
Wreszcie poczułem jak zalewa moje wnętrze, krzycząc przy tym z przyjemności. Następnie wyszedł ze mnie, ubrał się i pochylił nade mną ostatni raz, by wziąć do ręki kosmyk moich włosów i go powąchać.  
− To by było na tyle, laleczko – mruknął, przymykając oczy, kiedy wdychał mój zapach.
Wplótł mi pukiel za ucho, odwrócił się i ruszył przed siebie.
Chciałem wstać, ale ból skutecznie mi to uniemożliwiał. Czułem, jak stopniowo przygniata mnie ciemność. Nie opierałem się jej. Chciałem, by mnie pochłonęła. Była zdecydowanie lepsza od tego zamętu, jaki miałem w głowie, od wszystkich tych przeżyć. Wreszcie zamknąłem oczy.

Ocknąłem się i zauważyłem, że cały czas leżę na tym samym chodniku, w dalszym ciągu nie mogąc się podnieść. Próbowałem naciągnąć na siebie spodnie, ale każdy najmniejszy ruch wywoływał kolejną falę bólu, więc odpuściłem.
Leżałem, patrząc zamglonymi oczyma, jak słońce budzi się powoli, gdy nagle widok przesłoniła mi czyjaś sylwetka.  
Wrócił po mnie – pomyślałem i skuliłem się, ignorując ból. Znów poczułem tę upragnioną, pochłaniającą mnie ciemność. Zacisnąłem powieki. Ostatnią rzeczą, którą zapamiętałem, był dotyk czyichś rąk.

Poruszyłem palcami, a moje opuszki wyczuły pod sobą coś miękkiego. Zastanawiałem się, co to może być, skoro wcześniej leżałem na twardym chodniku. Powoli otworzyłem oczy i ujrzałem zielony sufit. I wtedy dotarło do mnie kilka rzeczy. To, co się pode mną znajdowało było łóżkiem, więc musiałem teraz być nigdzie indziej, aniżeli w domu mojego gwałciciela. Albo jakiegoś innego zboczeńca, który znalazł mnie rozebranego na ulicy i postanowił zabrać do siebie, by się zabawić.
Z trudem podniosłem głowę i rozejrzałem się. Odetchnąłem z ulgą. Znałem do miejsce. Sypialnia Masatoshiego. Ale jak on mnie znalazł? Drzwi się otworzyły i mężczyzna wszedł do środka.
− Nareszcie się obudziłeś. – Usiadł na łóżku i pogłaskał mnie po głowie.
− Masatoshi – powiedziałem zachrypniętym głosem – przepraszam.
− Cii… Za nic mnie nie przepraszaj.
− Ale należą ci się przeprosiny. Jesteś dla mnie taki dobry, a ja tak ci się odwdzięczam.
− Dlaczego uciekłeś?
− Dowiedziałem się kilku strasznych rzeczy… Myślałem, że ci na mnie nie zależy. Że nie chcesz mnie tutaj.
− Czego się dowiedziałeś? Od kogo?
− Dowiedziałem się, że… jestem tylko twoją dziwką, że nie masz nic przeciwko, żeby mnie komuś pożyczyć i, że jestem głupi, jeśli naprawdę wierzę w twoją miłość.
Masatoshi zamarł. Kiedy się odezwał głos miał przepełniony furią, którą dało się odczuć, mimo że mówił cicho:
− Kto ci tak powiedział?
− To nie ważne.
− Mów! – uniósł głos.
Przestraszyłem się, dlatego odpowiedziałem zgodnie z prawdą:
− Harumi.
Zacisnął dłonie w pięści.
− Przepraszam, kochanie, nie chciałem krzyczeć. Jak się czujesz?
− Wszystko mnie boli – jęknąłem płaczliwie.
− Wiem, że boli. – Chwycił mnie za rękę i pocałował moje palce.
− Czy ja… czy ja zrobiłem coś złego, że mnie tak ukarano? – zapytałem.
− Nie, śliczny, jesteś aż za dobry. Nie wiem, dlaczego tak się stało. – Na chwilę zamilkł, po czym zapytał: − Chcesz mi o tym opowiedzieć?
− Mam ci opowiedzieć o gwałcie?
− Czasami lepiej jest się wygadać. Ale jeśli nie chcesz, to nie mów.
− Na razie nie chcę o tym mówić. Może za jakiś czas. Wolałbym się dowiedzieć, jak mnie znalazłeś.
− Obudziłem się rano i zobaczyłem, że nie ma cię w pokoju. Byli jedynie moi śpiący koledzy. Pomyślałem, że jesteś w sypialni, więc poszedłem sprawdzić, ale tam ciebie również nie było. Przeszukałem całe mieszkanie, a kiedy cię nie znalazłem, pozbyłem się moich gości i poszedłem szukać cię na dworze. Jakiś czas krążyłem między budynkami. Chciałem już wzywać policję, choć wiedziałem, że to ryzykowne – nie jestem twoim prawnym opiekunem, jak nic by mi ciebie odebrali – kiedy dostrzegłem cię w jednej z uliczek. Po tym, w jakim stanie cię zastałem, domyśliłem się, co się stało. Wziąłem cię na ręce i zabrałem do domu. To wszystko. – Westchnął, po czym dodał: − Jak w ogóle mogłem doprowadzić się do takie stanu? Powinienem cię pilnować. Znowu z mojej winy stała ci się krzywda. – Ukrył twarz w dłoniach.
− Jak to znowu?
− Przypomnij sobie, ile razy już cię zraniłem.
− Ale to nic takiego, Masatoshi, to już przeszłość.
− Przestań. Kiedy tak mówisz, czuję się jeszcze gorzej.
− Przepraszam. – Spuściłem głowę.
− Nie przepraszaj mnie, to ja tu powinienem przepraszać.
Znów nastała cisza.
− Prześpij się – polecił Masatoshi, wstając z łóżka.
− Poczekaj. Zostań ze mną, proszę. Boję się być sam.
Uśmiechnął się do mnie i położył obok. Pocałował mnie we włosy i objął ramionami.
− Niczym się teraz nie przejmuj. Jesteś już bezpieczny – szepnął, a ja, uspokojony jego zapewnieniem, po raz kolejny zasnąłem.

Kiedy otworzyłem oczy, Masatoshiego przy mnie nie było. Podniosłem się odrobinę i zaraz wylądowałem z powrotem na poduszce. Usłyszałem kroki na korytarzu. Drzwi się otworzyły, ale do środka zajrzał ktoś zupełnie inny, niż się spodziewałem.

7 komentarzy:

  1. O boże o by to nie był Harumi, chociaż wiem że to będzie on....

    OdpowiedzUsuń
  2. o masakra
    jak sie wczytalam to mialam nadzieje ze to sie nie skonczy...
    powiem szczerze ze zaczynam miec watpliwosci co do tego czy Masatoshi kocha Shindiego... bo z drugiej strony to tak wyglada jakby go tak nianczyl zeby go wykorzystac i sie zabawic i jak rozmawiali o tym co jest miedzy nimi to Masatoshi go splawil...
    a ten gwalt... szkoda ze tak wygladal ten pierwszy raz Shina.. a teraz sie boje co to za koles ! biedny shindy
    a Masatoshiego jzu nie lubie -...- dupek z niego

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie myślałam że inaczej się to skończy, że to Harumi go zgwałci, a nie jakiś obcy facet. Ja już nie wiem co mam o Masatoshim myśleć. Raz mi się wydaje że to zwykły pedofil jest, za chwilę wydaje się być całkiem spoko, a teraz znowu go przestaję lubić...

    OdpowiedzUsuń
  4. oesu serio? niezauwasylam o.O moze dlatego ze z komy czytam (dlatego nie ma polskich znakow >.< ) szkoda w sumie ; ; ale nie wazne :3

    po pierwsze przez ciebie mam koszmary o.O ale serio! snil mi sie ten momen gdy Shindyego mama wyzucila go z domu i z tego powodu mama mojego kolegi zakazala mu sie ze mna i moja rodzina widywac bo jestem chora czytajac i piszac takie rzeczy... i uslyszal to moj ksiadz i tez mi wyklad robil...
    straszne ; ; a to wszystko przez twoje yaoi... ale i tak bede czytac dalej

    ZGWALCILI GO? NIEEEEEEEE~ biedaczyna moj... normalnie juz sie nie moge doczekac co zrobi Masatoshi? co zrobi Shindy??? CO Z JEGO PRZYJACIOLMI?! (takie tam ni zgruszki ni z pietruszki ♡)

    ckraz bardziej mi sie podoba ♥♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadłam! Ale nieee! Niech to będzie ktoś inny niż myślę! Kurcze noooo....

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyżby do środka zajrzał... *myśli*
    *nadal myśli*
    *ciągle myśli*
    *chyba coś wymyśliła*
    *WYMYŚLIŁA*
    TAK! TO NA PEWNO ON! T-to był gigantyczny żelek-morderca z dzidą w kształcie pocky i z głową Justina Biebera! OMG, biedny Shindy ; ;

    OdpowiedzUsuń
  7. "Nie uraczysz u niej takiego zachowania, jak u nastolatka." nie uraczysz mnie, albo on nie uraczy cię, te zdanie jest bezsensu, wybacz, ale strasznie mnie to poraziło i musiałam napisać ^^".
    Nic się przecież nie stało, on jest generalnie słodki i wywołuje we mnie takie matczyne odruchy, coś jak: przytulić, pogłaskać i pocałować w czółko XD.
    *chlipie* to smutne ;-; Ale dobrze, że go znalazł i sobie wszystko wyjaśnili. Hm, teraz to jestem ciekawa kto zajrzał do środka. Harumi? Chociaż z drugiej strony co on by u niego robił? Mama? Też w sumie nie pasuje, ale z drugiej strony los układa dziwne scenariusze. O, gadam już bez ładu i składu, to znaczy, że muszę iść spać :D.
    Ale jeszcze chwilkę - cieszę się, że będą dalsze części, bo opo naprawdę wyszło Ci fajne :3
    To chyba najdłuższy komentarz jaki napisałam na tym blogu O.o
    Dobra, koniec mojego pierdzielenia, dobranoc XD.

    OdpowiedzUsuń